Dwa ostatnie mecze drugoligowego zespołu z Nowej Huty miały niecodzienny przebieg. W obu przypadkach Hutnik prowadził po godzinie gry 3:0, i oba spotkania przegrał - 3:4 z Lechem II Poznań i 3:5 z Kotwicą Kołobrzeg. Władze Hutnika po meczu z Kotwicą zareagowały zdecydowanymi decyzjami. Zawiesiły dwóch zawodników, właśnie Wengera i Kubowicza, a w tym samym komunikacie znalazł się też punkt: "klub zwrócił się do Rzecznika Dyscyplinarnego przy PZPN z prośbą o weryfikację poprzez wykorzystanie narzędzi, którymi PZPN dysponuje i wykorzystuje w podobnych sytuacjach, o dokonanie analizy w kierunku podejrzenia czy nie mieliśmy do czynienia w przypadku dwóch ostatnich meczów ze zjawiskiem match-fixingu".
Prezes Hutnika Artur Trębacz kilka godzin później wystosował drugi komunikat - w takim tonie, by kwestii zawieszenia piłkarzy nie wiązać z podejrzeniem o ustawianie meczów. Ale mleko już się rozlało...
Kamil Wenger już we wtorek opublikował stanowcze oświadczenie na Facebooku, zapowiadając podjęcie kroków prawnych z powodu zniesławienia. Następnego dnia wieczorem skontaktował się natomiast z prowadzącymi magazyn "Ligowiec" na YouTube - w trakcie programu poświęconemu właśnie Hutnikowi.
- Według mojej opinii, nie tylko mojej, bo chyba większości ludzi, komunikat ze strony klubu jest jasny. Dla mnie, dla mojej rodziny to ciężka sytuacja. Ja w życiu ani jednego meczu nie ustawiłem. Jestem daleki od.... a coś takiego zostaje mi zarzucone, czy jak to można nazwać - stwierdził Wenger w "Ligowcu".
W Hutniku grał od początku 2023 roku, i biorąc pod uwagę cały ten okres, był jednym z czołowych zawodników zespołu, najlepszym środkowym obrońcą. W ostatnich meczach rzeczywiście popełnił błędy. W "Ligowcu" tłumaczył:
- Robię wszystko, żeby wyglądać jak najlepiej w meczu. Ale gdy gra się od deski do deski, wszystko, a przez rok nie opuściłem ani jednego treningu, to forma może być słabsza (...). Gdybym wyglądał źle na treningach, to uważam, że pierwszą rzeczą, jaką powinno się zrobić, jest posadzenie zawodnika na ławce.
Dodał: - Trener i wszyscy w klubie mogą potwierdzić, ile pracy w to wszystko wkładałem, dlatego dwa razy to boli (...). Łatka została mi przypięta, ja czekam bardzo na decyzje PZPN, i będę walczył o swoje dobre imię, żeby ta łatka została odpięta.
Wenger w Hutniku nie zagra, jest na etapie rozwiązywania kontraktu - który miał obowiązywać do końca roku. Inna jest sytuacja z Kubowiczem - w tym przypadku też trudno wyobrazić sobie, aby miał jeszcze występować w Hutniku, ale jego umowa jest dłuższa, do czerwca 2024 roku. Dlatego na razie piłkarz został odsunięty od I zespołu i skierowany do treningów z juniorami. To nie jest normalna sytuacja, Kubowicz to doświadczony, 35-letni zawodnik. Ale klub musi zapewnić mu możliwość wykonywania pracy, tak wynika z umowy.
Dawid Kubowicz, też będący graczem Hutnika od początku 2023 roku, swoje stanowisko w sprawie decyzji i komunkatu klubu opublikował na Facebooku:
„Źdźbło w oku oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz”. Odpowiadam za formę, którą prezentowałem w meczach, tak jak i każdy zawodnik. Swojego się nasłuchałem i nasłucham. Komuś pasuje, by robić ze mnie i z Kamila kozłów ofiarnych. Ale rzeczy, które mi są zarzucane, są wyssane z palca, problem tej drużyny jest gdzie indziej. Szkoda mi chłopaków z szatni, bo muszą funkcjonować w bardzo trudnych dla psychiki warunkach w zasadzie już od początku sezonu. Kto jest w środku i się choć trochę interesuje, będzie wiedział, o czym mówię.
Rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski na wniosek Hutnika wszczął postępowanie, aby sprawdzić, czy w dwóch ostatnich meczach nowohuckiej druzyny nie doszło do match-fixingu.
