A co działo się tego dnia na trybunach? Grupa zwykle dopingująca Hutnika nie była tym razem zbyt liczna, za to - do pewnego momentu - bardzo powściągliwa w dopingowaniu piłkarzy. Taki stan rzeczy spowodowany był wydarzeniami sprzed tygodnia, kiedy we Wronkach nowohucka drużyna prowadziła z Lechem II Poznań 3:0, ale przegrała tamto spotkanie 3:4.
Podczas meczu z Kotwicą piłkarze Hutnika odbudowali jednak zaufanie trybun. Grali bardzo dobrze, na początku II połowy Krystian Lelek strzelił gola na 3:0, a zaraz potem kibice ogłosili, że zapominają o tym, co zdarzyło się we Wronkach. "Nic się nie stało, Ha-Ka-eS, nic się nie stało" - popłynęło z trybuny od ulicy Klasztornej.
Tyle, że za moment nowohuccy piłkarze weszli dokładnie na drogę sprzed tygodnia. Stracili jedną, drugą bramkę, przez chwilę był jeszcze doping wspierający zespół, przy 3:3 już wezwanie do mobilizacji, a przy 3:4 zaczęła się jazda... Powiedzmy tak: z trybun padały okrzyki niemiłe dla zawodników, dla trenera Bobli.
"Hutnik to my, a nie wy" - usłyszeli piłkarze. Po meczu podeszli w stronę sektora, spędzili tam chwilę. "Oddajcie koszulki!" - skandowano przez chwilę, na szczęście na słowach się skończyło. Ale gdy piłkarze byli już w szatni, tekstów w podobnym tonie nasłuchali się zza okien budynku klubowego.
