Ekipa z Podkarpacia to beniaminek, ale ma w składzie doświadczonych graczy, jak choćby rozgrywający Łukasz Jurkojć. Spodziewać się należało zaciętego spotkania, te przypuszczenia się potwierdziły.
W I secie długo to goście prowadzili. Końcówka należała jednak do gospodarzy, którzy wzięli pierwszą partię. Od stanu 22:23 zdobyli trzy punkty, a dwa ostatnie to zasługa Patryka Łaby. Były kapitan AGH dwukrotnie zagrywką "ustrzelił" rywali.
W następnej części obraz gry by podobny. Goście odskoczyli na 14:18, ale sanoczanie po trzypunktowej serii zbliżyli się na "oczko". Powtórki z inauguracyjnej odsłony jednak nie było, bowiem cztery następne akcje, a po chwili cały set, padły łupem krakowian.
W trzeciej partii lepsze wrażenie sprawiali miejscowi. Od stanu 11:10 doprowadzili do 16:11 i... oddali inicjatywę. Krakowianie szybko wyrównali. Po asie serwisowym Grzegorza Surmy było 16:15, a po kolejnej popisowej zagrywce, tym razem Szymona Ściślaka - remis 17:17. Mało tego, przyjezdni wywalczyli dwa następne punkty. Sanoczanie zdobyli się zryw (19:19), lecz w kluczowym momencie przytrafiały im się błędy podwójnego podbicia, podczas gdy siatkarze AGH byli skuteczni. Dobrą grę w całym meczu Jan Fornal podkreślił dwoma asami serwisowymi pod rząd.
W czwartym secie zespół TSV szybko jednak dał do zrozumienia, że jeszcze nie złożył broni. Prowadził 7:1 i choć gra się później wyrównała, to miejscowi nie stracili kontroli nad wydarzeniami na parkiecie.
Zwycięzcę wyłonić miał więc tie-break. W nim walka toczyła się punkt za punkt. Drużyny zmieniły się stronami przy stanie 7:8, a tego prowadzenia krakowianie nie oddali już do końca spotkania. Po tym jak Fornal skutecznie zaatakował po rękach sanoczan, goście mieli meczbola. Po chwili cieszyli się z sukcesu, bowiem po długiej wymianie powstrzymali rywala potrójnym blokiem.