Taksówkarze wynajęli oto prawników, którzy mają udowodnić, że ICarowcy (tak się nazywa największa firma przewoźnicza) działają nielegalnie.
Spytałem taksówkarza (prawdziwego), dlaczego, zamiast się denerwować i płacić wyższe podatki, sam nie zrezygnuje z naklejek TAXI, prawa do wjazdu w strefę i zajmowania miejsc na postojach, dlaczego nie zacznie po prostu "przewozić osób okazjonalnie".
Odpowiedział mi tak: "Panie, oni jeżdżą tylko w nocy, wożą studentów, naprutych piwskiem. Wiśniówkę chleją, najwięcej ci z UJ-otu, a potem chcą się pakować nawet do bagażnika, że niby koleżanka. Bez przerwy tylko: Miasteczko-Kazimierz, lumpiarnia cholerna. Zamiast się uczyć, balangi bez przerwy, seksić się w ubikacji, a potem negocjują cenę, intelektualiści p.......ni.
Ja już nie mówię, że co drugi wsiada tak pochorowany, że zaraz tapicerkę sponiewiera. Bez tych rzygających studentów to by się ten ICar nie utrzymał, zresztą ile ich jest? Sto samochodów! A studentów, proszę pana? Sto tysięcy i jak oni się wszyscy nabombią tą wiśniówką i tym piwskiem jak Messerschmitt, to jest po prostu straszne. Rzeka zniszczenia."
Tak, panowie taksówkarze, rzeczywiście, jest się o co bić. Swoja drogą, ICar z mitologicznego punktu widzenia brzmi raczej niefortunnie. Ale to już poza taksometrem.