Ostatnie tygodnie to dla Igi Świątek istny rollercoaster. Pod koniec lutego wygrała turniej WTA 500 w Adelajdzie, nie tracąc w nim nawet seta. Poziom gry, jaki pokazała w Australii rozbudził apetyty kibiców, tym bardziej dotkliwa była porażka, jaką poniosła w ubiegłym tygodniu, w trzeciej rundzie w Dubaju (WTA 1000).
To był, jak na razie, najgorszy mecz Polki w tym sezonie (wynik 0:6, 4:6 dobitnie to pokazuje). Choć w pewnym stopniu usprawiedliwia ją, że Garbine Muguruza, z którą przegrała, opuszcza Zjednoczone Emiraty Arabskie niepokonana. W finale Hiszpanka pokonała 7:6(6), 6:3 Czeszkę Barborę Krejcikovą.
- W Dubaju poczułam, że to już czas na powrót do domu i krótki reset - przyznała tenisistka na poniedziałkowym spotkaniu z mediami w siedzibie PZU. - Początek roku to był bardzo wymagający dla mnie czas, zwłaszcza po takim sukcesie, jak w Paryżu. Potrzebowałam trochę czasu na to, żeby się rozkręcić - dodała.
- Turniej w Adelajdzie pokazał, że mogę mieć częściej takie udane tygodnie - przyznała Świątek. - Myślę, że zabrakło mi głównie doświadczenia. Wygrałam turniej wielkoszlemowy, ale nadal mam 19 lat. - dodała, pytana o porażki z Muguruzą i wcześniejszą z Rumunką Simoną Halep (w IV rundzie Australian Open). - Simona w drugim secie zmieniła taktykę, a ja nie bardzo wiedziałam jak na to zareagować. To jest coś, nad czym będę pracować z moim sztabem.
- Z kolei mecz z Muguruzą to już efekt zmęczenia. Fizycznego i psychicznego. Ona bardzo stabilnie rozpoczęła sezon, zagrała dobre cztery turnieje. Ja jeszcze nie jestem na takim etapie, by utrzymać stabilną formę przez tak długi okres czasu - powiedziała.
- Co się zmieniło w tym sezonie? Między innymi to, że grałam mecze jako faworytka, co wcześniej mi się nie zdarzało. Ostatnio gdy byłam jeszcze juniorką. To nowe wyzwanie. Podobnie jak konieczność zmierzenia się z tym, że rywalki już znają mój styl gry - przyznała Świątek.
Kolejny turniej, w którym weźmie udział Polka, to rozpoczynający się 22 marca Miami Open, nazywany „piątą lewą Wielkiego Szlema”. Poprzedzająca go tradycyjnie impreza w Indian Wells została przeniesiona.
- Wyjeżdżamy w środę, grafik jest napięty. W Warszawie byłam w sumie tylko kilka dni, ale mogłam trochę się zresetować. Po Miami wracam do Warszawy, choć oczywiście chciałabym zagrać na Florydzie jak najdłużej - podkreśla Świątek.
Kapitalny występ Igi Świątek. Polka zasłużenie wygrała turniej w Adelajdzie
