Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igrzyska Europejskie 2023. Klaudia Zwolińska: Chcemy pokazać, że u siebie jesteśmy naprawdę mocni

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Klaudia Zwolińska podczas konferencji prasowej w centrum kongresowym ICE otwierającej igrzyska europejskie
Klaudia Zwolińska podczas konferencji prasowej w centrum kongresowym ICE otwierającej igrzyska europejskie Anna Kaczmarz / Polska Press
Klaudia Zwolińska, 24-letnia kajakarka wywodząca się z Nowego Sącza, została we wtorek nieformalną ambasadorką Igrzysk Europejskich 2023. To ona bowiem, jako jedyna, reprezentowała 370 polskich sportowców podczas konferencji prasowej otwierającej tę imprezę w centrum kongresowym ICE Kraków.

Jak pani może zarekomendować swoją dyscyplinę na igrzyskach?
Kajakarstwo slalomowe jest w programie igrzysk europejskich po raz pierwszy. W Krakowie jest fajny obiekt, fajne miejsce do oglądania zawodów. Będzie się na pewno dużo działo, bo przyjechali do nas najlepsi sportowcy z Europy. Mamy też nową konkurencję, jaką jest extreme slalom, obecnie znany pod nazwą kayak cross. Ta konkurencja jest bardzo ciekawa, zupełnie inna niż dotychczasowe, dynamiczna, trochę bardziej agresywna. Można nawet powiedzieć, że brutalna, więc na pewno będzie co oglądać. Zapraszam w przyszłym tygodniu na finały, odbędą się w następną sobotę i niedzielę. Zaczynamy ściganie od następnego czwartku i i zachęcam wszystkich do otworzenia się na mniej znane dyscypliny, takie właśnie jak ta.

Jak jako sportowcy postrzegacie tę imprezę w Polsce? Co ona dla was oznacza?
Jesteśmy podekscytowani, bo jesteśmy gospodarzami, a szczególnie ja się tak czuję, bo jestem z Małopolski. Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. Mamy przewagę z uwagi na wsparcie organizatorów, działaczy, ale też kibiców i chcemy to wykorzystać. Dlatego po prostu nie możemy się doczekać. Dla nas Polaków to jest szansa na promocję też dyscypliny. Slalom bardzo fajnie się ogląda, tylko trzeba przyjechać, zobaczyć, o co w tym wszystkim chodzi i i gwarantuję, że na pewno się każdemu spodoba. Na igrzyskach olimpijskich jest to sport, który ma ogromną oglądalność. W Polsce nie należy do tych najbardziej popularnych, a szkoda.

Była pani na igrzyskach olimpijskich, więc ma pani porównanie, czy tu jest podobnie jak w Tokio?
Odnosimy wrażenie, że to są takie mniejsze igrzyska i przez fakt, że tutaj niektórzy będą walczyć o kwalifikacje na igrzyska olimpijskie do Paryża, to ich prestiż jest zwiększony. Czujemy podobną presję jak w Tokio, bo nie oszukujmy się - chcemy pokazać, że jesteśmy mocni u siebie w domu.

Wiadomo, że na torze w ośrodku Kolna nie zdążono zrobić wszystkich koniecznych modernizacji. Jak pani to ocenia?
Tor jednak został trochę zmieniony i teraz adaptujemy się do niego. Trochę się martwiliśmy, czy będzie na tyle czasu, żeby się właściwie zaadaptować, no ale przecież każdy ma takie same warunki. Wiadomo, że wystąpimy na torze, który dobrze znamy, zresztą nie tylko sam obiekt, ale wszystko wokół, także ludzi tu pracujących. To ma znaczenie. To dla nas pozytywne wzmocnienie.

Pani forma jest, można powiedzieć, olimpijska. Już przed sezonem mówiła pani, że miała najlepsze przygotowania w życiu.
Tak, spędziłam dużo czasu w Nowej Zelandii, miałam dużo wyjazdów poza Europę, spędziłam dużo godzin na wodzie i miałam świadomą, fajną pracę nad swoimi słabościami. Jestem dobrze przygotowana do sezonu. Dwa razy czwarte miejsca na Pucharach Świata tylko mnie zmotywowały do tego, żeby tutaj pokazać, na co mnie stać. Jeżeli mi zdrowie dopisze, to będę miała dobre przejazdy. Mogę się spodziewać fajnych efektów, ale zobaczymy, jak to się przełoży na miejsce.

Jak na bazie poprzednich doświadczeń olimpijskich ocenia pani infrastrukturę i wioskę zawodniczą?
Przygotowania dla zawodników w Krakowie są właściwie zorganizowane. To bardzo ważna kwestia. Sądzę, że organizatorzy igrzysk europejskich podeszli do tego naprawdę na poważnie. Infrastruktura jest świetna. Można powiedzieć, że wszystko jest przygotowane na najwyższym poziomie. Nie mieszkamy w wiosce, ale w Tyńcu, żeby mieć bliższy dojazd. Taką podjęliśmy decyzję i tam też mieszkają medalistki olimpijskie w sprincie kajakowym. Tam są fajne warunki. Jeżeli chodzi o wioskę olimpijską, to w Tokio warunki bytowe były w porządku, ale na przykład ściany w pokojach były jak z papieru...

Ostatnie pani występy były znakomite, trzy razy z rzędu występowała pani w finałach Pucharu Świata w K-1. Ostatnio w Tacen naprawdę niewiele zabrakło, od medalu dzieliły panią cztery punkty karne. Ale dzięki temu występowi awansowała pani na 3. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Właśnie dlatego pojechałam startować do Tacen, bo wiedziałam, że mam szansę powalczyć o „generalkę”. O ile się nie mylę, to żadna Polka w historii nie była w „generalce” na podium, więc dlatego chciałam to osiągnąć. No i w Tacen cały czas byłam w czołówce, pojechałam na bardzo wysokim poziomie. Miałam stratę czasową zaledwie 10 sekund do kajakarza mężczyzny, który pojechał fenomenalnie, więc byłam bardzo zadowolona z przejazdu. A te zebrane punkty karne to były w moim stylu: nie przyspieszały mnie, były zebrane zupełnie przypadkowo. To było dla mnie frustrujące, bo ile razy można? Osiągam czasy piąte, czwarte i cały czas reprezentuję równy poziom. Czasy są jedne z najlepszych, ale karne punkty cały czas mnie wykluczają ze zgarniania medali. Wiem jednak, co mam zrobić przed igrzyskami europejskimi. Po prostu muszę „wyczyścić” jazdę, bo jazda jest szybka, to duży plus, który pokazuje dużą siłę.

Gdybyśmy porównali ostatni przejazd w Tacen do tego, który dał pani piąte miejsce na igrzyskach w Tokio to…
No właśnie, teraz widzę podobieństwo między tymi startami. Wyciągam lekcje z moich przejazdów. Jestem zawodniczką, która nie ma skoków rozwojowych, tylko bardzo stabilnie się rozwijam i rok po rok robię postęp. Mój rozwój idzie w górę, nie stoję w miejscu i nie schodzę w dół, więc wiem, że będzie coraz lepiej. Czuję to nie tylko w kajaku, bo bardzo dobrze się czuję też w kanadyjce i w kayak crossie.

Jak będzie wyglądał program pani startów na igrzyskach europejskich? Czy wystąpi pani we wszystkich trzech konkurencjach?
Tak. Na pewno w C-1 i w kayak crosssie bardziej się liczą ci, którzy się w nich specjalizują, ale na razie są to nowe konkurencje, więc nikt nie ma dużej przewagi nad innymi. Jedynka kobiet jest nieco starsze od crossa, ale to wciąż nowa konkurencja. Dla mnie koronną konkurencją jest K-1, ale zarazem jest ona najcięższa. Wszyscy startują także w C-1 i kayak crossie, bo jest w nich szansa medalowa. Ja nie trenując kayak crossu miałam w tamtym roku medal Pucharu Świata w tej konkurencji. Dlatego traktuję to na zasadzie: czemu nie? Natomiast C-1 trenowałam jako „wspomagacz” dla mojej koronnej konkurencji. Teraz widzę w kanadyjce potencjał, fajnie mi się w niej pływa i na razie z niej nie zrezygnuję.

Czyli jeżeli chodzi o medal z pani strony, to w pierwszej kolejności możemy liczyć na K-1?
Możemy liczyć na moje dobre przejazdy.

Mistrzyni olimpijska z Tokio Australijka Jessica Fox przyjedzie do Krakowa?
Nie, ona się przygotowuje zupełnie inaczej, dla niej priorytetem jest start na mistrzostwach świata w Londynie.

A ma pani informacje, czy w Krakowie będzie mocna obsada?
Tak, poza nią przyjeżdżają tutaj wszyscy. Dużo osób ma tu kwalifikację olimpijską, więc wszyscy robią formę pod igrzyska europejskie. Na pewno będzie więc duża konkurencja i to bardzo dobrze przygotowana. Tym bardziej, że zarazem toczyć się tu będzie walka o medale mistrzostw Europy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska