Pierwszy punkt zdobyli opolanie, ale pomyliłby się ten, kto myślał, że jest to zwiastun zaciętego boju. Gdyby goście wygrali, choćby po pięciosetowej walce, sędziowie musieliby zarządzić tzw. złotego seta.
Jednak potem na zagrywkę wszedł Marcin Kantor i nie opuszczał jej aż do stanu 14:1. - Takiego przypadku nie pamiętam odkąd jestem trenerem – mówi Tomasz Rupik, II szkoleniowiec andrychowian. - Warto podkreślić, że w swojej przygodzie z zagrywką, nasz zawodnik trzy punkty zdobył asami.
Taki rozwój wypadków do tego stopnia zdeprymował opolan, że premierowego seta oddali bez walki.
W drugim podjęli walkę, czym zasłużyli sobie na uznanie andrychowskich kibiców. Jednak od połowy partii miejscowi odskoczyli na trzy punkty, co pozwoliło im kontrolować grę. Pozycja gospodarzy nie była nawet przez moment zagrożona.
W trzeciej partii andrychowski sztab szkoleniowy wpuścił na parkiet rezerwowych zawodników. Ci jednak nie chcieli być gorsi od kolegów z wyjściowego składu i nie dali wielu szans rywalom. Całe spotkanie trwało zaledwie 66 minut, co najlepiej oddaje sytuacje na parkiecie.
MKS Andrychów – AZS Politechnika Opolska Cementowania Odra 3:0 (25:11, 25:20, 25:15)
MKS: Syguła, Zborowski, Żłobecki, Munik, Kantor, Gaweł, Guzdek (libero) oraz Maryon, Kolonko, Macek, Polak, Gandyk, Gawina, Marek (libero).