Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

III liga: Szalony mecz w Oświęcimiu. Soła w 10 minut wypunktowała Łysicę [ZDJĘCIA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Dawid Wadas strzela pierwszego gola dla Soły Oświęcim, która odwraca losy meczu  Łysicą Bodzentyn
Dawid Wadas strzela pierwszego gola dla Soły Oświęcim, która odwraca losy meczu Łysicą Bodzentyn Fot. Jerzy Zaborski
Świadkami szalonego meczu byli kibice w Oświęcimiu, oczywiście Ci, którzy wytrwali do końca, bo niektórzy po straconej przez Sołę bramce na 14 minut przed końcem zaczęli opuszczać boisko. Ciekawe, jak się potem czuli, kiedy usłyszeli wynik. Niemożliwe? A jednak. Soła wreszcie wystrzeliła serią, a za tarczę posłużyła jej Łysica Bodzentyn, dlatego w ciągu 10 minut trafiła z piłkarskiego piekła do nieba, zwyciężając ostatecznie 4:1.

Autor: Jerzy Zaborski

Oświęcimianie najpierw jednak znowu byli w „okopach”. Atak pozycyjny nie przynosił pożądanego efektu. Trzeba jednak przyznać, że gospodarze od pierwszej minuty mieli złość w oczach.

Goście sporadycznie akacjami zaczepnymi starali się odpierać szturm oświęcimian. W 3 min Piotr Maniara z wolnego uderzył obok spojenia słupka z poprzeczką. Z kolei po kontrze Łukasza Chrzanowskiego, bliski jej sfinalizowania był Szymon Michta, ale wywalczył tylko korner, po którym przyjezdni nic nie zyskali (15 min).

Bodzentynianie mogli myśleć o desperackiej obronie, mając w swoich szeregach prawdziwego szamana bramkarskiego rzemiosła, Tomasza Dymanowskiego. Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie oświęcimianie byli jeszcze marnymi snajperami. Po dograniu Pawła Cygnara z rzutu rożnego, Wojciech Jamróz główkował ponad poprzeczką (17 min). Kamil Szewczyk uderzył obok słupka (36 min), a Krzysztof Hałgas jak już wpadł w pole karne, to mając 10 m do bramki uderzył tak wysoko, że piłka poszybowała ponad klubowym budynkiem. - Musimy wreszcie zacząć trenować na głównej płycie – zwrócił uwagę po meczu Sebastian Stemplewski, trener Soły. - Tymczasem mamy zajęcia na sztucznej murawie, a – proszę mi wierzyć – po takich sytuacjach, jakie mieliśmy przeciwko Łysicy, wszystko ląduje w siatce.

W 56 min piłka wylądowała w siatce Łysicy, ale sędziowie odgwizdali spalonego. Później w głównej roli wystąpił Dymanowski, broniąc strzał z bliska Hałgasa (61 min). Oj, oberwało mu się od kibiców, że uderzył zbyt lekko, ale przecież doświadczony golkiper dobrze skrócił kąt strzału. Jednak to, jak obronił strzał Kamila Szewczyka oddany z 14 m, kiedy piłka leciała tuż nad murawą i miała wpaść do siatki tuż przy słupku, było już interwencją najwyższego kunsztu. Wydawało się, że tego dnia, nie znajdzie się śmiałek, który zechce się z nim zmierzyć. Zwłaszcza, że w 76 min po zagraniu z rzutu rożnego piłkę do oświęcimskiej siatki wpakował Radosław Kardas. Złośliwość losu? Kibice o słabszych nerwach nie wytrzymali. Miłośnicy mocnych wrażeń zostali i chyba nie żałowali swojej decyzji.

Chwilę później na rubież otwarcia ognia wysunął się Dawid Wadas i zamienił na gola podanie z rzutu rożnego od Pawła Cygnara. W oświęcimskiej maszynce coś drgnęło. Snajperski instynkt zadziałał. Na boisku pojawili się kolejni gracze, chcący otrzymać stopień bombardiera. Minutę po wejściu na boisko trafił Przemysław Knapik, poprawiając strzał Jakuba Snadnego, który przymierzył w słupek.

Jednak i Snadny zaliczył celny strzał, a listę strzelców, także minutę po wejściu na boisko, zamknął Jakub Jamróz.

- Nie jest to pierwszy mecz, w którym seryjnie straciliśmy gole – żałował Piotr Dejworek, trener Łysicy. - Dostaliśmy gole po prostych błędach, przy biernym zachowaniu się moich zawodników w polu karnym. Mamy w kadrze wielu młodzieżowców, więc musimy płacić frycowe, ale może takie bolesne lekcje, jakiej doświadczyliśmy w Oświęcimiu, zaprocentują w przyszłości.

- To jest sport i nie zawsze wszystko do końca wychodzi, ale takie końcówki, jaką mieliśmy dzisiaj, nakręca zespół na kolejne trudne mecze, najbliższy już na boisku lidera, krakowskiej Garbarni. Soła zawsze gra do końca i tak będzie zawsze – powiedział Sebastian Stemplewski, trener oświęcimian.

Soła Oświęcim – Łysica Bodzentyn 4:1 (0:0)

Bramki: 0:1 Kardas 76, 1:1 Wadas 80, 2:1 Knapik 82, 3:1 Snadny 88, 4:1 J. Jamróz 90+1

Soła: Koper – Furtak, Drzymont, Wadas, W. Jamróz – Gleń (90 J. Jamróz), Szewczyk (80 Knapik), Dynarek (66 Szopa), Hałgas (66 Ząbek) – Snadny, Cygnar.

Łysica: Dymanowski – Płusa (12 Dulęba 76 Mech), Szymoniak, Kardas, Kupczyk – Pawłowski, Maniara, Mularczyk, Ryba (69 Anduła), Chrzanowski – Michta (80 Koprowski).

Sędziował: Grzegorz Jabłoński (Kraków).

Żółte kartki: Wadas - Chrzanowski.

Widzów: 70.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska