- Skawinka wygrała zasłużenie - przyznał Krzysztof Wądrzyk, szkoleniowiec gości. - Wyglądaliśmy fatalnie pod każdym względem: fizycznie, taktycznie, piłkarsko - i nie ma co usprawiedliwiać się jakąś absencją czy urazami. Zagraliśmy najgorszy mecz w tym sezonie i mogę szczerze powiedzieć, że 1:3 to najniższy wymiar kary, jaki mogliśmy dostać.
To jednak andrychowianie objęli prowadzenie, kiedy po prostopadłym zagraniu Marczaka Węglarz strzelił w bliższy róg. Do tego momentu - a była 31 minuta meczu - groźniejsi byli gospodarze. Świetną okazję zmarnował Kuźba, dwie szanse miał Monsuru.
- Skuteczności nadal nam brakuje - skomentował Jędrszczyk. - W końcu jednak konsekwentnie zagraliśmy cały mecz i chyba to dało nam zwycięstwo.
Napastnicy Skawinki doszli do głosu w II połowie. Po ładnej, zespołowej akcji strzałem po ziemi do wyrównania doprowadził Kevin Kuźba. Minęło pięć minut i ten sam zawodnik z dobitki trafił na 2:1. Niedługo potem był rzut karny, wykorzystany przez Adisę Monsuru.
- Nie byliśmy w stanie już się podnieść - przyznał Krzysztof Wądrzyk.
Skawinka - Beskid Andrychów 3:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Węglarz 31, 1:1 Kuźba 60, 2:1 Kuźba 65, 3:1 Monsuru 72 karny.
Skawinka: Wygaś - Sałek, Czapla, Matys, Bochyński - Michniak, Niepsuj, Matacz (82 Myśliwiec), Nowak (78 Niechaj) - Kuźba, Monsuru (90 Śliwiński).
Beskid: Soldak - Grabski, Ostrowski, Senderski, Talaga - Kasiński (70 Pawlyta), Marczak, Łożniak, Węglarz, Moskała (75 Zaremba) - Młynarczyk.
Sędziował: Hubert Kożuch (Nowy Sącz). Żółte kartki: Matys, Niepsuj - Marczak, Pawlyta. Widzów: 150.