- Akurat rozmawialiśmy o tym z jednym z zawodników, Krzyśkiem Ziębą: że zdarzyła się nam taka przerwa „reprezentacyjna” - uśmiecha się trener Wiślanki Paweł Zegarek. - Mogliśmy trochę mocniej popracować, a także podleczyć urazy, aby dojść do siebie na kolejną część rozgrywek - dodaje.
Jego zespół miał dwa wolne weekendy. Najpierw pojechał do Pcimia, gdzie na boisko spadło za dużo deszczu. Potem z tego samego powodu - ale kilkadziesiąt godzin przed planowanym spotkaniem - przełożono mecz z Górnikiem Wieliczka (na 4 października, nowego terminu z Pcimianką jeszcze nie ma).
- Myślę, że przerwa dobrze nam zrobi. Łukasz Nowak, kontuzjowany w meczu z Olkuszem, bierze już udział w zajęciach z pełnym zaangażowaniem. Podobnie Jacek Kusiak, który miał problem mięśniowy - wyjaśnia szkoleniowiec. - Patryk Warylak na początku sezonu skręcił staw skokowy, był już przygotowany do gry w Pcimiu, natomiast teraz mamy pewność, że jest wyleczony, może już zagrać nawet 90 minut.
Zespół z Grabia wystartował pięcioma zwycięstwami, był liderem. Zatrzymał się na Hutniku, z którym przegrał 0:3.
- Na pewno początek dał nam takiego mocnego kopa, żeby grać o pierwsze miejsce, pokazał, że chłopaki chcą o to walczyć. Ja nie ukrywam, że też lubię grać o wysokie cele, nie jestem minimalistą - mówi Zegarek, pytany o aspiracje drużyny. - Natomiast musimy wziąć pod uwagę, jaka jest sytuacja klubu. Wcześniej nasza kadra była nieco liczniejsza. Jak przychodzą kontuzje, to jej odchudzenie trochę odczuwamy - pokazał to ostatni mecz.
Dodaje: - Zawodnicy wracają do zdrowia, w każdym meczu będziemy z pewnością grali o zwycięstwo. Bo skupiamy się na celach najbliższych, a nie na celu końcowym. Wiadomo jednak, że jeśli będzie się realizowało pomniejsze cele, to cel końcowy zostanie osiągnięty.
W niedzielę Wiślanka zmierzy się w Ryczowie z Orłem.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU