FLESZ - Kolejna odpowiedź USA na rosyjski atak na Ukrainę - o śmigłowcach i NS2

24 lutego nad ranem rozpoczęła się wojna pomiędzy Rosją a Ukrainą. Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji militarnej na terenie Donbasu, pociski spadają także w innych miastach, a ataki mają miejsce coraz bliżej polskich granic. Przerażeni ludzie całymi rodzinami opuszczają swoją ojczyznę, bo może ich tam czekać śmiertelne zagrożenie.
W kontakcie z polskimi rodzinami, które od pokoleń zamieszkują- obecnie w stanie wojny tereny jest Iwona Romaniak, prezes Fundacji Bratnia Dusza. Od wczesnych godzin poranny odbiera telefony od przerażonych ludzi, którzy opuszczają swoje wioski i miasta i proszą ją o modlitwę. Organizuje dla nich pomoc przy współpracy Fundacją, Polskim Czerwonym Krzyżem oraz Stowarzyszeniem Orion.
- Ostatnio poszły dwa transporty, uruchomiliśmy już kolejną zbiórkę, uda nam się zorganizować następny transport. Jest przerażona jak ludzie się boją, uciekają i gromadzą się wszyscy w małych domkach. Jest ciężko. Chcemy im zawieść tam jakąś żywność, koce - mówi "Gazecie Krakowskiej" Iwona Romaniak.
Zbiórka najpotrzebniejszych rzeczy dla poszkodowanych w wyniku rosyjskiej agresji będzie przeprowadzona na terenie Nowego Sącza, Krynicy-Zdrój, Muszynie. Pomoc w transporcie zapewnił poseł Patryk Wicher, zebrane rzeczy zostaną dostarczone do punktów w Podkarpaciu i konwoje zostaną przewiezione już na stronę Ukrainy.
- W związku z tym, że ogłosili stan wojenny i jeśli to niej jest jakaś jednostka zorganizowana to może być tak, że dary przekroczą granicę i zostaną po prostu zabrane. Uruchamiam to na największą skalę, łącze to z naszym PCK - dodaje prezeska fundacji.
Jak tłumaczy koordynatorka akacji, która od lat pomaga Polakom na Ukrainie pomoc jest tam bardzo potrzebna. Z tego co jej przekazali w rozmowach telefonicznych, na razie przebywają na Ukrainie, część osób na pewno będzie zmierzała do Polski. Problem jest tego typu, że dużo starszych Polaków nie posiada paszportów, natomiast ich dzieci i wnuki mają Kartę Polaka.
- Będziemy musieli uruchomić jakieś służby, które pomogą tym osobom przekroczyć granice. Dużo osób też nie przyjedzie, bo jak to się mówi - "starych drzew się nie przesadza". Jeśli mam, babcia nie zdecyduje się na wyjazd to normalne jest, że rodzina nie zostawi jej samej. Jest tam bardzo dużo takich osób, co wiem, że tam zostaną - dodaje Iwona Romaniak.
W najbliższym czasie mają zostać wyznaczone miejsca, gdzie zorganizowane będą zbiórki żywności oraz innych najpotrzebniejszych rzeczy.
- Wojna. Rosja atakuje Ukrainę - trwa inwazja [RELACJA NA ŻYWO]
- Kraków czeka na rządowe decyzje. Pierwsi Ukraińcy proszą miasto o pomoc
- Andrij Olijnyk: Część Ukraińców już wyjeżdża z Krakowa, by bronić swojego kraju
- Kraków solidarny z Ukrainą. Manifestacje przed rosyjskim konsulatem
- Nasza korespondencja z Kijowa. "Puste ulice miasta, korki na wyjazdówkach"
- Czy Kraków potrzebuje igrzysk europejskich w czasie wojny na Ukrainie?