Wraz z odnalezieniem i pochowaniem ciała Kowalskiego, Jacek Berbeka zakończył wyprawę. Jej przebieg opisał reporterowi RMF FM.
- Z Jackiem Jawieniem wczoraj (poniedziałek) dotarliśmy na wysokość ponad 7900 metrów, gdzie zlokalizowane było wcześniej ciało. Przypuszczaliśmy, że to będzie Tomek Kowalski. Tak się okazało. Był w takim miejscu, gdzie absolutnie nie było możliwości jego wyminięcia. To był taki kominek w pionie i wszyscy wspinający się na Broad Peak, zarówno wchodzący jak i schodzący musieli po nim przejść i już mieliśmy takie sygnały. (...) Kiedy dotarliśmy do Tomka, to rzeczywiście poręcz, po której wspinający się poruszali do góry i w dół, akurat przechodziła przez Tomka i była luźna, nie była wtopiona. Oni wszyscy używali tej poręczy i chcąc nie chcąc, musieli się przepinać na Tomku - tłumaczył Jacek Berbeka.
Jacek Berbeka, Jacek Jawień oraz Krzysztof Tarasewicz ruszyli po ciała zmarłych w marcu himalaistów Tomasza Kowalskiego i Macieja Berbeki w połowie czerwca. Wyprawa to prywatna inicjatywa Berbeki. Wyprawa odbyła się dzięki ogólnopolskiej zbiórce pieniędzy.
Źródło: RMF FM
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+