Na tej drodze prowadzone są roboty mające na celu jej poszerzenie i poprawę stanu nawierzchni a na Krzyżówce ma powstać trzeci pas ruchu. Te udogodnienia z pewnością sprawią radość kierowcom, lubiącym trzymać twardo stopę na pedale gazu, ale z pewnością powiększą liczbę ofiar wśród dzikich zwierząt.
Można temu po części zaradzić, bo są na to sposoby. I nie chodzi tutaj o układanie na ruchliwej drodze progów spowalniających, ale o rzucającą się w oczy informację o szlakach wędrówki zwierząt.
- Ta droga przecina naturalne szlaki migracji zwierząt pomiędzy Beskidem Sądeckim a Beskidem Niskim - mówi nadleśniczy Zbigniew Gryzło, z Nadleśnictwa w Nawojowej. - W naszym nadleśnictwie wydzielony jest Ośrodek Hodowli Zwierzyny, w którym prowadzimy gospodarkę łowiecką. I właśnie w tym ośrodku przeprowadziłem analizę kolizji i wypadków drogowych z udziałem dzikich zwierząt.
Przed paroma laty nadleśnictwo podpisało umowę z policją i przedstawiciele nadleśnictwa są wzywani przez policjantów do kolizji drogowych z udziałem zwierząt. Niestety, te dane policjantów i leśników nie uwzględniają zwierząt poranionych, które padły. Mimo to dane mogą szokować. Jeśli rok temu wyliczono, że w nadleśnictwie jest 185 jeleni, 133 sarny i 33 dziki a w wypadkach drogowych w tym okresie zginęło 13 jeleni, 15 saren i dwa dziki, to jest to znacząca część tej populacji.
- Według naszych badań w ostatnich dziesięciu latach ofiarami wypadków najczęściej były, w tej kolejności sarny, lisy, kuny, jelenie, wiewiórki, jeże, dziki, wilki, borsuki, zające i jenoty - wylicza nadleśniczy Gryzło. - Co najciekawsze, to fakt, że nawet tak czujne zwierzęta jak wilki zostały zabite na drodze.
Na razie problemem ochrony zwierząt zajmują się leśnicy i myśliwi, bo to - jak mówią złośliwi - ich interes. Ale czy tylko oni powinni dostrzegać ten problem?
- Gdyby droga była budowana od nowa i prowadziła przez obszary chronione programem Natura 2000, zlazłyby się pieniądze unijne na podziemne przejścia, płoty, co widzimy przy budowanych autostradach - mówi Jan Opiło, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa, Leśnictwa w starostwie powiatu nowosądeckiego. - To jednak stara, jedynie modernizowana droga i problem zabijanej zwierzyny jest istotny tylko dla leśników i ekologów. Stawianie znaków o przechodzącej drogą zwierzynie nic nie daje, bo to za słaby sygnał dla kierowców. Cieszyłbym się, gdyby się znalazły pieniądze w budżecie Urzędu Wojewódzkiego czy Lasów Państwowych na budowę urządzeń zabezpieczających zwierzynę przed wypadkami, ale tak, niestety, nie jest i długo nie będzie.
Nadleśniczy Zbigniew Gryzło, który już trzydzieści lat przemierza szlaki leśne, uważa, że istnieje pilna konieczność budowy co najmniej dwóch przejść dla zwierząt w celu umożliwienia im migracji. Powinny one być zlokalizowane w Maciejowej i na Krzyżówce, włącznie z zainstalowaniem reflektorów olśnieniowych.
- Na niektórych odcinkach drogi należy postawić płoty lub potykacze utrudniające albo uniemożliwiające ruch dzikich zwierząt - twierdzi nadleśniczy. - Wiemy dokładnie, którędy i kiedy mniej więcej zwierzęta przechodzą przez tę drogę, więc powinny stanąć tam wyraźne znaki ostrzegawcze nakazujące - zwłaszcza nocą - ograniczenie prędkości do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę.
Powinny, ale nieprędko uda się je ustawić.
Strefy śmierci jeleni i saren
Na podstawie 10 - letnich badań migracji zwierząt, najbardziej narażone na kolizje drogowe z dzikim zwierzęciem są odcinki drogi Nowy Sącz - Krzyżówka we Frycowej, Maciejowej, Łabowej, Nowej Wsi (tam jest szlak wilczy) i w Krzyżówce. Oczywiście nie na całych odcinkach w tych miejscowościach, ale warto pamiętać o odcinku 80,3 - 80,6 km w Maciejowej i 91.3 - 91.4 km w Krzyżówce. O tych miejscach doskonale wiedzą kłusownicy zastawiając sidła na migrujące zwierzęta.