https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak przerwać rzeź na drodze z Nowego Sącza do Krynicy?

Jerzy Wideł
Po kolizji ze zwierzęciem kierowcy myślą tylko o szkodach w aucie
Po kolizji ze zwierzęciem kierowcy myślą tylko o szkodach w aucie Archiwum Nadleśnictwa w Nawojowej
W ostatnich trzech latach nastąpił gwałtowny wzrost liczby zabitych dzikich zwierząt na krajowej drodze Nowy Sącz - Krynica. Przekroczyła ona zdecydowanie liczbę zwierząt, które padły ofiarą kłusowników czy zostały zagryzione przez inne dzikie lub domowe zwierzęta.

Na tej drodze prowadzone są roboty mające na celu jej poszerzenie i poprawę stanu nawierzchni a na Krzyżówce ma powstać trzeci pas ruchu. Te udogodnienia z pewnością sprawią radość kierowcom, lubiącym trzymać twardo stopę na pedale gazu, ale z pewnością powiększą liczbę ofiar wśród dzikich zwierząt.

Można temu po części zaradzić, bo są na to sposoby. I nie chodzi tutaj o układanie na ruchliwej drodze progów spowalniających, ale o rzucającą się w oczy informację o szlakach wędrówki zwierząt.

- Ta droga przecina naturalne szlaki migracji zwierząt pomiędzy Beskidem Sądeckim a Beskidem Niskim - mówi nadleśniczy Zbigniew Gryzło, z Nadleśnictwa w Nawojowej. - W naszym nadleśnictwie wydzielony jest Ośrodek Hodowli Zwierzyny, w którym prowadzimy gospodarkę łowiecką. I właśnie w tym ośrodku przeprowadziłem analizę kolizji i wypadków drogowych z udziałem dzikich zwierząt.

Przed paroma laty nadleśnictwo podpisało umowę z policją i przedstawiciele nadleśnictwa są wzywani przez policjantów do kolizji drogowych z udziałem zwierząt. Niestety, te dane policjantów i leśników nie uwzględniają zwierząt poranionych, które padły. Mimo to dane mogą szokować. Jeśli rok temu wyliczono, że w nadleśnictwie jest 185 jeleni, 133 sarny i 33 dziki a w wypadkach drogowych w tym okresie zginęło 13 jeleni, 15 saren i dwa dziki, to jest to znacząca część tej populacji.

- Według naszych badań w ostatnich dziesięciu latach ofiarami wypadków najczęściej były, w tej kolejności sarny, lisy, kuny, jelenie, wiewiórki, jeże, dziki, wilki, borsuki, zające i jenoty - wylicza nadleśniczy Gryzło. - Co najciekawsze, to fakt, że nawet tak czujne zwierzęta jak wilki zostały zabite na drodze.

Na razie problemem ochrony zwierząt zajmują się leśnicy i myśliwi, bo to - jak mówią złośliwi - ich interes. Ale czy tylko oni powinni dostrzegać ten problem?

- Gdyby droga była budowana od nowa i prowadziła przez obszary chronione programem Natura 2000, zlazłyby się pieniądze unijne na podziemne przejścia, płoty, co widzimy przy budowanych autostradach - mówi Jan Opiło, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa, Leśnictwa w starostwie powiatu nowosądeckiego. - To jednak stara, jedynie modernizowana droga i problem zabijanej zwierzyny jest istotny tylko dla leśników i ekologów. Stawianie znaków o przechodzącej drogą zwierzynie nic nie daje, bo to za słaby sygnał dla kierowców. Cieszyłbym się, gdyby się znalazły pieniądze w budżecie Urzędu Wojewódzkiego czy Lasów Państwowych na budowę urządzeń zabezpieczających zwierzynę przed wypadkami, ale tak, niestety, nie jest i długo nie będzie.

Nadleśniczy Zbigniew Gryzło, który już trzydzieści lat przemierza szlaki leśne, uważa, że istnieje pilna konieczność budowy co najmniej dwóch przejść dla zwierząt w celu umożliwienia im migracji. Powinny one być zlokalizowane w Maciejowej i na Krzyżówce, włącznie z zainstalowaniem reflektorów olśnieniowych.

- Na niektórych odcinkach drogi należy postawić płoty lub potykacze utrudniające albo uniemożliwiające ruch dzikich zwierząt - twierdzi nadleśniczy. - Wiemy dokładnie, którędy i kiedy mniej więcej zwierzęta przechodzą przez tę drogę, więc powinny stanąć tam wyraźne znaki ostrzegawcze nakazujące - zwłaszcza nocą - ograniczenie prędkości do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę.
Powinny, ale nieprędko uda się je ustawić.

Strefy śmierci jeleni i saren

Na podstawie 10 - letnich badań migracji zwierząt, najbardziej narażone na kolizje drogowe z dzikim zwierzęciem są odcinki drogi Nowy Sącz - Krzyżówka we Frycowej, Maciejowej, Łabowej, Nowej Wsi (tam jest szlak wilczy) i w Krzyżówce. Oczywiście nie na całych odcinkach w tych miejscowościach, ale warto pamiętać o odcinku 80,3 - 80,6 km w Maciejowej i 91.3 - 91.4 km w Krzyżówce. O tych miejscach doskonale wiedzą kłusownicy zastawiając sidła na migrujące zwierzęta.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kamil
Już płakać się ciągle chce kiedy widzi się tak zbójecko rojeżdżane zwierzęta. Sam mam ochotę zostawić auto w domu na zawsze kiedy zdarzy mi się zranić nieraz jeża. Przecież już mamy niewiele tych zwierzaków.Ciekawe kiedy wreszcie będą uchwalone przez posłów solidne przepisy zobowiązujące dyrekcję dróg do budowy spokojnych przejść dla zwierząt i ogrodzeń dróg.
...
...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska