Podobnie telewizje i radia. Katastrofa w postaci sezonu ogórkowego uświadamia nam, co w rzeczywistości zasila media: kiedy "ogórki" wyciągną z kontaktu tę najważniejszą wtyczkę, to ogarnia nas ciemność i beznadzieja. I musimy sami trochę się nakręcić. Sezon ogórkowy spycha nawet najpoważniejsze media w stronę tabloidów, więc co poniektórzy wzdychają i błagają niebiosa, by spuściły na nas coś "poważniejszego".
Nasze prośby zostały w tym roku wysłuchane: mamy Amber Gold, państwa P. i ich kolegów, a do tego nieudolnych prokuratorów i sędziów, którzy na nazwisko P. popadają w stupor; dołóżmy jeszcze premierowicza w spółce OLT, tajemnicze macki "układu gdańskiego", a także innych układów, bo - nie oszukujmy się: skoro manewry partii Tuska wokół Amber Gold okazują się co najmniej nieczytelne, to media partii tej przychylne natychmiast wydłubią, nawet spod ziemi, podobne grzeszki PiS-owi, PSL-owi i komu tam jeszcze.
Im więcej mówi się o interesach państwa P., im bardziej puchną od absurdalnych wpisów internetowe fora; im gęstsze stają się telewizyjne debaty w tej sprawie - tym mniej przeciętny Polak o sprawie tej wie, coraz mniej rozumie, coraz mniej też ta sprawa go obchodzi, chyba że sam się "umoczył" w złotym interesie. To klasyczny przypadek "informacyjnej mgły", w której zaczynamy brodzić jak pijane dzieci.
Przez czas jakiś główne media młóciły temat Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które dwukrotnie odmówiło transportu pacjenta w ciężkim stanie ze szpitala do szpitala. Odmówiło - gdyż nie zezwalały mu na to stosowne lotnicze procedury. Dziennikarze płonęli żywym gniewem: jak można być tak bezdusznym? Uwaga: nie chcę stawiać tych spraw w jednym rzędzie, lecz trudno nie spytać: do czego doprowadziło złamanie niemal wszystkich procedur w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem? Tam także był "stan wyższej konieczności"! Tam się liczył autorytet państwa! I ktoś podjął decyzję: jakoś to będzie. I wtedy dziennikarze, nawet ci sami, omal nie rozpękli się ze wściekłości.
Ostatnie dni dorzuciły do zestawu ratunkowych tematów ogórkowych Korę jako posiadaczkę "zielska"; jak mi się wydaje, to wartość tego towaru nie przekroczyła 2 tys. zł. Wnet odezwali się obrońcy: zostawmy artystkę! Artystom wolno więcej (jak parę miesięcy temu Romanowi Polańskiemu)! To ziele do celów naukowych było przeznaczone, a nie do lufki!
Szkoda, że to są tematy zastępcze, chociaż prowokują do poważniejszych dyskusji: o tym, czym są procedury i wierność zasadom, o tym, kiedy procedury można łamać i o tym, czy są wobec twardego prawa równi i równiejsi (sprawa Amber Gold ilustruje to znakomicie).
Autor jest medioznawcą, publicystą, kulturoznawcą, profesorem UP.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!