https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak SB podsłuchiwała Daniela Olbrychskiego

Urszula Wolak
Olbrychski miał opinię kobieciarza w życiu i na ekranie. Tu w jednej ze scen filmu "Panny z Wilka"
Olbrychski miał opinię kobieciarza w życiu i na ekranie. Tu w jednej ze scen filmu "Panny z Wilka" archiwum
Polski reżyser o pseudonimie JO przywiózł do kraju z Monachium 7 kilogramów haszyszu. Obdarował nim Czesława Niemena i Józefa Skrzeka - takie brudne interesy według Służby Bezpieczeństwa w latach 70. prowadził Jerzy Skolimowski. Agenci SB zapisali to wszystko w teczce twórcy. Jej zawartość wyciągnął na światło dzienne Filip Gańczak w wydanej właśnie, niezwykle interesującej książce pt. "Filmowcy w matni bezpieki".

Czytaj także:

Skolimowski zaprzecza dziś, by do takiego zdarzenia w ogóle doszło. - Faktycznie spotkaliśmy się z Niemenem i Józkiem Skrzekiem na Wybrzeżu. Chyba coś wspólnie wypiliśmy i zaczęliśmy żarty. Byłem w RFN, więc pytają mnie: "Jak sytuacja w Monachium?". Mówię, że tam jest tego towaru dużo. Na co Niemen: "To dla mnie trzy kilogramy". Sobie też przyznałem trzy. "A ty, Józek" - zapytałem Skrzeka. "Dla mnie jeden kilogram". Potem podśpiewywaliśmy sobie piosenkę "7 tons". Kręciły się koło nas groupies. Może któraś podsłuchała rozmowę i stąd się wzięło te siedem kilo. Natomiast nigdy nie sprowadzałem takich rzeczy do Polski - zapewnia Skolimowski w rozmowie zamieszczonej w książce Gańczaka.

To tylko jeden z wielu przykładów konfrontacji twórcy filmowego z tym, co znalazł autor w teczkach bezpieki. Gańczak zapoznawał się z odtajnionymi dokumentami z pełną świadomością. Wiedział bowiem, że agenci SB naginali prawdę o inwigilowanych, dlatego dał możliwość bohaterom książki zweryfikowania wielu informacji.

Daniel Olbrychski, pseudonim "Kmicic", stwierdza w niej, że te materiały są po prostu kłamliwe, choć niektóre stosowane przez agentów metody były skuteczne. Bezpieka podsłuchiwała Olbrychskiego w hotelach, podczas jego intymnych spotkań z kobietami. Tajniacy słyszeli każde słowo kochanków i zarejestrowali opowieści Olbrychskiego o jego poprzednich romansach czy ówczesnej żonie Monice i scenach zazdrości, jakie mu urządzała.

Zdarzało mu się nieraz przytaczać nazwisko Maryli Rodowicz, którą nazywał "cudowną słodyczą, niebiańskim szczęściem". Aktor wyznał podczas jednej z rozmów, że rozstał się z piosenkarką, bo ta jedną trzecią czasu była poza domem. - Szukali się po całym świecie, rachunki telefoniczne płacili po 7 tys. zł miesięcznie - dodał w swoim raporcie agent.

Filip Gańczak rysuje w swojej książce także portrety filmowców, którzy dali się złamać i przystali na współpracę z SB. Był wśród nich m.in. Maciej Damięcki ps. "Bliźniak". Bezpieka skłoniła aktora do współpracy po tym, jak odebrano mu prawo jazdy. Damięcki prowadził samochód w stanie nietrzeźwym. W swoich notatkach agenci piszą, że Damięcki był wynagradzany za dostarczanie donosów, m.in. na Gustawa Holoubka. Damięcki przeczy tym informacjom. Komu wierzyć? Na to pytanie Gańczak już nie odpowiada. Pozostawia nas jedynie z przekonaniem, że donosy cytowane w książce należy czytać krytycznie.

Wśród filmowców w matni bezpieki opisanych przez Gańczaka znaleźli się także Piotr Fronczewski , Andrzej Łapicki , Andrzej Seweryn i inni. W gąszczu teczek autor sięgnął także do dokumentów Andrzeja Wajdy. Poznajemy kulisy powstawania jego największych arcydzieł i to, jak rodziła się legenda Wajdy w trudnych czasach PRL. Reżyser odmówił jednak Gańczakowi komentarza do swoich teczek. Doszedł bowiem do wniosku, że sam napisze o sobie książkę.

Kraków: rozpoczęła się**rekrutacja na studia 2011**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska