- Myślę, że Bogusław Cupiał nie popuści i nadal będzie dążył do swojego celu, czyli fazy grupowej Ligi Mistrzów - przypuszcza Andrzej Iwan, były piłkarz "Białej Gwiazdy". - Myślę, że już powstaje, albo zostanie przygotowana długofalowa strategia dla Wisły.
Również były zawodnik Wisły Zbigniew Lach, obecnie członek zarządu PZPN, komentuje: - Kim się prezes Cupiał otoczył? Dajcie spokój. W klubie potrzebny jest dobry menedżer. Powinien go znaleźć w Polsce. Tylko nie ma mu kto podpowiedzieć.
Były reprezentacyjny bramkarz Jan Tomaszewski dodaje: - Współczuję panu Cupiałowi tych doradców, których miał. Jeżeli chce coś osiągnąć, to niech da klubowi trochę stabilności.
Bogusław Cupiał swoje udziały w Wiśle ma od 15 lat. Przez ten czas drużyna zdobyła 8 tytułów mistrzowskich. Nie udało się jednak awansować do Ligi Mistrzów, mimo że zespół prowadzili czołowi polscy trenerzy i siłę opierano na reprezentantach Polski, a jak się to nie udało, to na armii zaciężnej złożonej z obcokrajowców, z którymi podpisano wysokie kontrakty. - W Wiśle pana Cupiała jest za dużo wahań. Nie wiadomo jaka tam jest koncepcja. Gra w piłkę polega na tym, że musi być stabilizacja zespołu - zaznacza Jan Tomaszewski.
Jako wzór podaje działalność Alexa Fergusona w Manchesterze United: - Tam wciąż grają doświadczeni Ryan Giggs i Paul Scholes, którzy są po to, aby wprowadzać młodych zawodników. Proszę też zobaczyć, jak jest w Legii, gdzie jest Danijel Ljuboja, Michał Żewłakow i oni też wprowadzają młodych piłkarzy.
Wiślacka piłkarska wieża Babel zbudowana przez prezesa Bogdana Basałaja, dyrektora sportowego Stana Valckxa i trenera Roberta Maaskanta rozpadła się w poprzednim sezonie jak domek z kart. Misję skierowania Wisły na właściwy kurs powierzono Jackowi Bednarzowi i Michałowi Probierzowi. Plan był taki, aby oczyścić zespół z przepłacanych zawodników, a zgodnie z życzeniem kibiców ściągnąć w ich miejsce za mniejsze pieniądze krajowych piłkarzy.
Wiślacy mieli walczyć do upadłego i to w stylu, który po brzegi wypełni trybuny. Nie powiodło się ani jedno, ani drugie. Przed podaniem się do dymisji trenera Probierza Wisła grała beznadziejnie. Przed sezonem nie przedłużono kontraktów z zawodnikami, którym się one kończyły. Nie udało się jednak rozwiązać umów, ani wytransferować kilku zawodników, dla których gra w Wiśle jest obecnie dorabianiem do emerytury (Kew Jaliens, Ivica Iliev), albo poczekalnią do znalezienie nowego klubu (przykładowo Maor Melikson).
Z kadry pierwszego zespołu latem ubyło 10 zawodników. Na ich miejsce nie przybył żaden, który wniósłby do drużyny coś nowego, zwiększyłby jej wartość. Daniel Sikorski miał się w Wiśle odbudować, a siedzi na ławce. Wiceprezes Bednarz przed zastąpieniem Valckxa mówił nam, że na prawą obronę zamiast wiekowego Michaela Lameya można było znaleźć nie gorszego zawodnika z Polski. Pół roku później na lewą obronę zamiast Polaka ściągnął 30-letniego Jana Frederiksena. A teraz były dyrektor sportowy Wisły Grzegorz Mielcarski komentuje, że takich jak Frederiksen, to można znaleźć wśród Polaków. - Jest kryzys ekonomiczny, w klubie nie ma pieniędzy i jesteśmy świadkami przejściowego sezonu - ocenia Andrzej Iwan.
Jego zdaniem trener Tomasz Kulawik powinien dokonać przeglądu kadr, aby zacząć przebudowę w przerwie zimowej: - Trzeba stawiać na wyróżniających się zawodników z ekstraklasy czy pierwszej ligi. Zgadza się z nim Jan Tomaszewski. - Trzeba ściągać młodych, obiecujących piłkarzy, którzy jeszcze nie są zmanierowani. W przyszłości takich zawodników można odsprzdać z zyskiem - podkreśla były bramkarz.
Podobnie uważa Zbigniew Lach. - Trzeba zostawić wyróżniających się zawodników i bazować na talentach, tych 19-latkach, którzy grają ambitniej. Proszę zobaczyć, jak w Górniku Zabrze gra Arkadiusz Milik. Można też sprowadzać młodych zagranicznych piłkarzy, ale dwie trzecie drużyny powinni stanowić Polacy. Trzeba też działać w perspektywie dwóch, trzech lat - radzi.
Zostaje tylko pytanie, kogo tym razem posłucha Bogusław Cupiał.
Jak to się robi za pół ceny
Trener Pavel Hapal (obecnie trener Zagłębia Lubin) w sezonie 2010/2011 awansował do Ligi Mistrzów z MSK Żylina. Budżet tego słowackiego zespołu wynosił wtedy ok. 4 mln euro. Obecnie budżet Wisły to ok. 10 mln euro. - Zawodnicy zarabiali znacznie mniej niż w Polsce - mówi. - Na Słowacji czy w Czechach jest tak, że piłkarz może liczyć na zarobek przede wszystkim jak wygrywa. Wtedy mieliśmy zgrany zespół, złożony z bardzo dobrych piłkarzy, w tym reprezentantów Słowacji. Ważną sprawą jest to, kogo się wylosuje w eliminacjach. My pokonaliśmy Liteks Łowecz i Spartę Praga. Mieliśmy drużynę opartą na Słowakach, byli też Czesi i kilku obcokrajowców. To była grupa zawodników, którzy bardzo dobrze rozumieli się nie na boisku i poza nim. To był zespół, który grał ze sobą dłuższy czas, przed sezonem nie było wiele zmian. Po awansie do LM wszyscy byli bardzo szczęśliwi. W grupie nie zdobyliśmy jednak punktu, przegraliśmy 0:7 u siebie z Olympique Marsylia. Zrobiło się smutno, zaczęli odchodzić zawodnicy i później ligę skończyliśmy na 3. miejscu. Polski zespół w LM? Potencjał mają Legia i Lech. W Polsce jest bardzo dużo dobrych piłkarzy. Tacy są też w Wiśle. Myślę, że praca z wychowankami i ściąganie polskich zawodników to dobry kierunek.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!