Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakim ojcem i mężem był Stanisław Lem?

Joanna Weryńska
Stanisław Lem w swoim gabinecie. Pisarz wierzył w zbawczą moc "siedzenia w domu"
Stanisław Lem w swoim gabinecie. Pisarz wierzył w zbawczą moc "siedzenia w domu" archiwum rodziny Lemów
Z synem pisarza, Tomaszem Lemem, autorem książki "Awantury na tle powszechnego ciążenia", która właśnie ukaże się nakładem W.L., rozmawia Joanna Weryńska.

Kiedy w Pana głowie pojawiła się myśl, żeby spisać wspomnienia o Stanisławie Lemie?
Wszystko zaczęło się od krótkiego tekstu wspomnieniowego, jaki ukazał się w "Tygodniku Powszechnym", w pierwszą rocznicę śmierci ojca. Zrozumiałem, że moje spojrzenie na Lema jest jedyne w swoim rodzaju. A potem pilnowałem się już tylko, żeby unikać pisania o Lemie-pisarzu.

Mimo siermiężnych czasów PRL-u miał Pan piękne dzieciństwo. Do ojca ,,na herbatę'' wpadali najwybitniejsi: Bartoszewski, Miłosz... Czuł się Pan szczęściarzem?
O tym, że było się szczęściarzem, wiemy zazwyczaj wtedy, kiedy dobra passa się kończy. Natomiast jeśli chodzi o gości, powiem nieco przewrotnie: we wczesnym dzieciństwie nie miałem świadomości, że goście ojca są wyjątkowi...

Niewiele brakowało, a do Pana przyjścia na świat w ogóle by nie doszło. Ponoć ,,okres oblężenia'' Pana matki, jak ojciec nazywał starania o jej rękę, był wyjątkowo trudny. Dlaczego?
Tego rodzaju rodzinne historie zazwyczaj obrastają legendą i nie sposób ich zweryfikować. Przypuszczam, że moja przyszła matka miała najróżniejsze wątpliwości wobec starszego o dziewięć lat kandydata. Znając ojca nie sądzę, aby stosował fortele, zwłaszcza w tak ważnej sprawie, bo był człowiekiem prostolinijnym.

I ciągle niewyspanym. Jak to się stało, że zasnął na randce?
Rodzice spotkali się na porannym koncercie symfonicznym, przypuszczam więc, że kiedy muzycy zaczęli grać, ojciec - zmęczony całonocnym ślęczeniem nad książkami - z ulgą przymknął oczy. Z czasem matka dowiedziała się, że ma do czynienia z domatorem, który jedynie przez wzgląd na nią był skłonny niekiedy wyjść z domu. W "siedzenie w domu" ojciec wierzył głęboko - tam przecież były książki, literatura naukowa, biurko z maszyną do pisania.

Tam też często odbywały się uroczyste kolacje. O czym tak zacięcie dyskutowali podczas jednej z nich Pana ojciec i Czesław Miłosz, że omal nie spadli z tarasowych schodów?
Niestety, nie było mnie przy tym doniosłym wydarzeniu, toteż nie potrafię zrelacjonować rozmowy Miłosza z ojcem. Ale ojca "solo" - zwłaszcza w podeszłym wieku - zdarzało mi się łapać na schodach, toteż myślę, że wspólny "lot" z Miłoszem był podobnej natury. Na szczęście w pogotowiu był mój kuzyn Michał, który gościowi i ojcu zapewnił miękkie lądowanie.

Dom to także gabinet Pana ojca, szczelnie wypełniony książkami i sreberkami po słodyczach, które podjadaliście tam w konspiracji przed matką. Gdzie ojciec zwykle się w nie zaopatrywał?
Jeśli chodzi o ciastka - w szczególności torciki hiszpańskie - w cukierni hotelu Cracovia. Oprócz tego wysokie notowania miały różne wyroby marcepanowe. Wiele z ich konsumowaliśmy także w garażu, który poza gabinetem był miejscem, gdzie ojciec spędzał sporo czasu.

Skoro już jesteśmy przy motoryzacji. Jaki był pierwszy samochód Pana ojca?
Był nim tekturowy wytwór enerdowski, zwany P-70, potomek dekawki i protoplasta trabanta. Ojciec okazał się kierowcą obdarzonym temperamentem. Objawiało się to tym, że wjeżdżając na jakąś górę, np. Obidową, musiał wyprzedzić wszystkie napotkane po drodze samochody. Nie było to zadanie łatwe, bo konkurencja dysponowała wartburgami i skodami, toteż P-70 zmuszał do największego wysiłku, co kończyło się różnymi awariami. Do żelaznego repertuaru ojca należało wygotowanie wody w chłodnicy. Matka była w takich sytuacjach wysyłana na poszukiwania wody, którą od dobrych ludzi przynosiło się w bańce na mleko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska