Na ich budynku od roku wisi wielki baner ze skargą na nieudolność wymiaru sprawiedliwości. Mieszkańcy Limanowej, od lat bombardowani są pozwami, które składa sąsiad, człowiek, który za poważne przestępstwo przesiedział kilka lat. Po wyjściu z więzienia zaczął zatruwać życie współmieszkańcom, ciągając po komisariatach, prokuraturach, sądach. Ludzie są na skraju wytrzymałości. A sądy idą panu B. na rękę: nie muszą, ale zwalniają go z kosztów, przyznają adwokata z urzędu.
Do dziś toczyło się bądź toczy tysiąc (!) spraw z jego udziałem.
Dlaczego sądy ułatwiają taki proceder? Autorytet prawniczy, prof. Andrzej Zoll, ma swoją teorię. - Wydaje mi się, że sąd się go po prostu boi - mówi.
Jeśli tak, to jako obywatele państwa prawa i rozumu mamy naprawdę powód, żeby się bać wrednego sąsiada.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+