Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joan Carrillo: Z żadnym zawodnikiem ślubu nie brałem. Liczy się tylko forma!

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Nowy trener Wisły Kraków Joan Carrillo nie był do końca zadowolony po ostatnim sparingu swojej drużyny przed startem ligowej wiosny, mimo wygranej 2:0. Hiszpan wymienił kilka elementów, które jego zdaniem zespół musi szybko poprawić w ekstraklasie. – Wiele wniosków po tym meczu można wyciągnąć – powiedział Carrillo. – Graliśmy z zespołem, który lubi grać piłką, a przy tym dobrze prezentował się w defensywie. Brakowało mi z naszej strony trochę większego posiadania piłki, również prostopadłych podań. Można było bardziej zaryzykować, ale kilka okazji mieliśmy.

Wisła prezentowała się znacznie lepiej w pierwszej połowie. Wtedy też strzeliła obie bramki. Zauważył to również Carrillo, ale jednocześnie podał bardzo konkretnie przyczyny, dlaczego jego zespół wyglądał gorzej po zmianie stron. –W drugiej połowie graliśmy trochę gorzej, ale mogę powiedzieć, że to był mój błąd – mówi Hiszpan. – Chcieliśmy wypróbować nowe ustawienie w obronie, bo mamy trochę kontuzji w defensywie w ostatnich tygodniach. Chcieliśmy wypróbować Bartkowskiego na pozycji środkowego obrońcy. To był również trudny występ dla Kamila Wojtkowskiego, który zagrał pierwszy mecz po kontuzji. Brakowało mu boiskowych automatyzmów. Efekt tego był taki, że zespół był dobrze ustawiony, ale nie miał piłki, nie mógł się cieszyć z jej posiadania. Mieliśmy swoje okazje, ale prawda jest również taka, że okazje miał zespół rywali. Okazje, do których nie powinniśmy dopuścić. Musimy poprawić zarówno grę w defensywie, jak i w ofensywie.

W meczu z Bruk-Betem Termalicą nie zagrał m.in. Zoran Arsenić. Chorwat jest kontuzjowany i jego występ w spotkaniu z Lechią Gdańsk stoi pod znakiem zapytania. – Tak naprawdę czekamy. Gdyby mecz był jutro, to by nie zagrał. Zobaczymy, jak to będzie, przechodzi odpowiednie zabiegi. Bez względu jednak na to, czy Zoran zagra, czy nie, wyjdziemy na boisko w jedenastu i będziemy chcieli wygrać to spotkanie – tłumaczy Carrillo.

Hiszpański szkoleniowiec rozwinął zresztą wątek urazów w zespole. Tłumaczy, którzy zawodnicy mają szansę wrócić do treningów i gry wcześniej, a których czeka jeszcze nieco przerwy. – Jeśli chodzi o kontuzje, to jestem po rozmowie z lekarzem – zdradził Carrillo. – Fran Velez i Paweł Brożek na razie jeszcze trenują poza drużyną, ale to już ostatnia faza takich zajęć z ich strony. W przypadku Zorana Arsenicia i Nikoli Mitrovicia, to jeśli będziemy mieć szczęście, to w przeciągu tygodnia być może postawimy ich na nogi. Julian Cuesta też miał problem, ale pracujemy nad tym, żeby go rozwiązać. Jeśli chodzi o Zdenka Ondraska, to on dalej będzie pracował indywidualnie. On wchodzi w nowe fazy swojego pełnego powrotu do zdrowia, ale to wciąż jest za wcześnie, żeby trenował z drużyną. Generalnie jest tak, że jeśli ktoś miał długą kontuzję, to nie jest łatwo od razu go wprowadzić. To jest skomplikowane. Widzieliśmy to po Kamilu Wojtkowskim. To jest młody, utalentowany chłopak, fizycznie dobrze przygotowany, a mimo tego, po przerwie w treningach z drużyną, miał problemy z automatyzmami w grze.

Dziennikarze pytali Carrillo, czy ustawienie z pierwszej połowy sparingu z Bruk-Betem to jest to, co szykuje na Lechię? – Może tak, może nie… – śmiał się trener Wisły. – Nie chcę na razie o tym mówić. Trzeba pamiętać, że było dużo zawodników kontuzjowanych. Jeśli do dyspozycji będą niektórzy z tych kontuzjowanych obecnie, to też mogę zmienić swoją opinię na temat składu na pierwszy mecz. Na pewno jednak ten ostatni sparing był dobry również z tego powodu, że niektórzy mogli zdobyć jeszcze moje zaufanie, a niektórzy mogli coś stracić w tym meczu.

Sparing ze „Słoniami” był też okazją, żeby przyglądnąć się z bliska, jak Carrillo prowadzi zespół z ławki. I trzeba przyznać, że były momenty, gdy wprost „gotował”, głośno i dobitnie oceniając grę swoich podopiecznych. Zapytaliśmy zatem szkoleniowca, czy zawsze tak energicznie reaguje na to, co dzieje się na boisku?
– To oczywiście zależy od sytuacji – tłumaczy Carrillo. – Teraz jesteśmy w takim momencie, że zaczynamy tak na dobrą sprawę pracę z drużyną. Są momenty, gdy jestem spokojniejszy, bardziej wyciszony, ale gdy pojawiają się błędy, to jednak pochodzę z kręgów kultury hiszpańskiej i dlatego takie zachowanie z mojej strony jest naturalne.

W sparingu z Bruk-Betem nie wszyscy zawodnicy dostali swoją szansę. Nie grał m.in. Martin Kostal, o którym coraz częściej można usłyszeć, że zostanie wypożyczony. Zapytany o tego zawodnika i fakt, że nie wystąpił, Carrillo powiedział: – Zdecydowałem się tym razem w pierwszej połowie na ustawienie z Boguskim, Małeckim i Carlitosem, a w drugiej postawiłem na Wojtkowskiego, Imaza i Kolara. Wiadomo zatem, że większych zmian już raczej nie mogłem zrobić, a bardzo chciałem zobaczyć, jak prezentuje się Kamil Wojtkowski po kontuzji.

Ta rywalizacja w środku pola może wkrótce być jeszcze większa, jeśli Wisła wypożyczy Petara Brleka. O tym akurat zawodniku Carrillo nie chciał mówić zbyt wiele. – Oczywiście znam tego piłkarza – stwierdził Hiszpan. – To bardzo dobry zawodnik, ale jest w tym momencie piłkarzem włoskiego klubu, a mnie najbardziej podobają się ci gracze, których mam tutaj. W futbolu nie jest dobrze „gdybać”, lepiej jest mówić o tym, co jest.

Trener Wisły uważa, że jego nowi podopieczni szybko przyswajają sobie jego pomysł na grę, czyli ustawienie 1-4-3-3. – Często zmieniamy personalia, natomiast samą ideę takiej gry zawodnicy „złapali” – przekonuje Carrillo. – W tym ostatnim sparingu pozytywnie oceniam pracę w defensywie, natomiast nie do końca podoba mi się to, jak graliśmy do przodu i to, na ile utrzymywaliśmy się przy piłce. Mogliśmy być dłużej przy niej, mogliśmy grać bardziej płynnie.

Carrillo jasno zaznaczył przy tym, że w jego drużynie nie będzie pewniaków, zawodników, którzy będą spokojnie mogli myśleć o miejscu w wyjściowym składzie w każdym momencie. – To, kto będzie grał, będzie zależało od tego, kto będzie prezentował się dobrze w danym momencie. Nie zwracam uwagi na nazwiska, na narodowość, na to czy ktoś jest przystojny czy nie. Liczy się tylko forma – mówi o swoich zasadach szkoleniowiec.
Jeśli chodzi o napastników, to na razie najwyżej stoją akcje Carlosa Lopeza. W meczu z Bruk-Betem szansę gry w drugiej połowie dostał natomiast Marko Kolar. Nie wystąpił z kolei Denys Bałaniuk. Carrillo zapytany, czy to wynika z hierarchii w zespole, tłumaczy: – Jeśli chodzi o hierarchię w drużynie, to zawodnicy tworzą ją sobie sami. Tym razem zdecydowałem tak, że Carlitosa zmieni Marko Kolar. Czasami mogę się mylić co jednego czy drugiego zawodnika, ale zawsze kieruję się tylko formą, bo z żadnym z piłkarzy ślubu nie brałem, tylko ze swoją żoną. Dla mnie najważniejsze jest dobro zespołu, dobro Wisły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska