Nasza zawodniczka nie ćwiczyła przed sezonem „łyżwy”, zapowiadała, że nie będzie startować tym stylem w zawodach pucharowych. – „Łyżwy” nie lubię, nie jestem w niej mocna, skoncentruje się wyłącznie na bieganiu klasykiem – mówiła Kowalczyk
Kowalczyk uczyniła tylko wyjątek w Lillehammer, a to dlatego, że chce w niedzielę wystartować w biegu na 10 km klasykiem na dochodzenie.
Sobotni bieg na 5 km nasza zawodniczka zaczęła przyzwoicie, miała niewielkie straty do rywalek. Ale w drugiej części dystansu, na zjazdach, poniosła duże straty, na macie przegrała z Diggins aż o ponad 80 sekund. To na krótkim dystansie 5 kilometrów sporo. Fatalnie wypadły pozostałe Polki, Martyna Galewicz i Urszula Łętocha zajęły dwa ostatnie miejsca. Ma rację Józef Łuszcze kiedy mówi, że biegi kobiece w Polsce są w całkowitej rozsypce.
Niespodziewane zwycięstwo odniosła zawodniczka USA Jessica Diggins, która pokonała wszystkie faworyzowane Norweżki, druga była Heidi Weng, trzecia Marit Bjoergen. To jej drugi triumf w karierze w zawodach Pucharu Świata. W czołowej dziesiątce znalazło się aż sześć Norweżek.
Liderką po dwóch etapach jest Weng, Kowalczyk jest 46., w biegu na 10 km wybiegnie na trasę ze stratą 1.46,4 min do Weng.
Wyniki:
5 km kobiet st. dow.: 1. Jessica Diggins (USA); 2. Heidi Weng (Norwegia) starta 4,8 s; 3. Marit Bjoergen (Norwegia) 15,8; 53. Justyna Kowalczyk 1.203; 75. Martyna Galewicz 2.11,4; 76. Urszula Łętocha 2.32,9.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska