Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kajakarka Adrianna Kąkol z "siostrami" płynie po marzenia

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Adrianna Kąkol
Adrianna Kąkol Anna Kaczmarz / Polska Press
To lato było dla Adrianny Kąkol bardzo „gorące”. 21-letnia kajakarka Kolejowego Klubu Wodnego 1929 Kraków przebojem wdarła się na światowe salony w tej dyscyplinie, zdobyła z koleżankami z czwórki złote medale mistrzostw świata i Europy. Czy dopłynie do podium igrzysk olimpijskich, które odbędą się za dwa lata w Paryżu?

Ta historia jest jak piękny sen. Zawodniczka z Krakowa, która wcześniej koncentrowała się na startach w regatach juniorskich i młodzieżowych, dostała dużą szansę w seniorskiej elicie. Przyniosło to w K-4 na dystansie 500 m złoty medal najpierw w mistrzostwach świata w Halifax (Kanada), a później - w mistrzostwach Europy w Monachium.

- Pokazałyśmy wysoki poziom. Jestem dumna, zaszczycona i wzruszona, że mogłam w tym uczestniczyć, spełnić z grupą swoje cele i marzenia. Jestem bardzo zadowolona z tego wyniku - mówi krakowianka. - Dla mnie to zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. Wcześniej mój największy sukces to brązowy medal młodzieżowych mistrzostw świata w dwójce, a teraz mam dwa złota w seniorkach. Marzyłam o takich sukcesach, ale nie sądziłem, że tak szybko uda mi się je osiągnąć.

Młoda odnalazła się w czwórce

Reprezentacyjna czwórka w składzie Karolina Naja, Anna Puławska, Dominika Putto i Kąkol została stworzona w tym sezonie przez trenera kadry w kajakowym sprincie Tomasza Kryka. Wyzwanie przez nową osadą było ogromne, przecież rok temu Naja, Puławska oraz Helena Wiśniewska i Justyna Iskrzycka wywalczyły brąz igrzysk olimpijskich w Tokio. W tym roku szkoleniowiec zaryzykował - opierając się oczywiście na swym doświadczeniu i wynikach treningów - i wstawił do reprezentacyjnej czwórki zaledwie 21-letnią Kąkol. Nie bezpodstawnie, przecież rok temu w MŚ w Kopenhadze w K-1 na 1000 m zajęła 8. miejsce, sygnalizując, że drzemie w niej duży potencjał.

Opłaciło się, bo czwórka nie straciła na sile, a patrząc na rezultaty - w nowym zestawieniu jest nawet mocniejsza, zdominowała światową rywalizację. Dość powiedzieć, że wygrała cztery duże imprezy: dwa Puchary Świata (w czeskich Racicach i Poznaniu) oraz najważniejsze w roku mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy. A to zaledwie przez trzy miesiące wspólnej pracy, ta czwórka powstała w maju.

- Gdybyśmy nie robiły dobrych prędkości na treningach, nie wygrały pierwszego Pucharu Świata w Racicach, to pewnie trener szukałby innych rozwiązań. Okazało się jednak, że wszystko zadziałało już od początku, dobrze pływałyśmy, coraz lepiej się zgrywałyśmy. Czas działał na naszą korzyść - mówi Kąkol.

Dodaje: - Dla mnie ten wybór był bardzo dużym zaskoczeniem. Właściwie do tej pory się zastanawiam, dlaczego trener Kryk na mnie postawił (śmiech). Wcześniej w sumie nie wiedziałam, że jest taka opcja, koncentrowałam się na indywidualnych przygotowaniach - zauważa krakowianka. - W czwórce najważniejsze i najtrudniejsze do osiągnięcia jest to, żeby wszystkie osoby się ze sobą współgrały, wyniki to zasługa każdej z nas.

Nowa wśród gwiazd

Czy 21-latka czuła na sobie presję? Jest najmłodsza i najmniej doświadczona, mogła być postrzegana jako najsłabsze ogniwo w tym kwartecie. Gdyby coś nie wyszło, to zmiany mogły się zacząć właśnie od niej.

- Presja oczywiście była, ale to nie my ją sobie narzucałyśmy, po prostu chciałyśmy coś udowodnić, uzyskać dobry wynik, na który przez wiele miesięcy wszystkie pracowałyśmy. Myślę, że tę presję udało nam się obrócić w motywację, byłyśmy skupione na tym, by nie popełniać błędów, albo przynajmniej robić ich jak najmniej - mówi.

A jak doświadczone zawodniczki przyjęły Kąkol w swojej grupie (druga nowa w czwórce Putto ma dłuższy reprezentacyjny staż i medale dużych imprez)? Nie ma co ukrywać, że ich los zależał także od tego, jak spisze się nowicjuszka. Przypomnijmy, że Naja i Puławska to przecież gwiazdy nie tylko polskiego kajakarstwo, multimedalistki największych imprez. Różnica wieku i statusu w kadrze nie była jednak problemem.

- Od początku czułam się bardzo dobrze, zostałam ciepło przyjęta, mamy super kontakt. Koleżanki podpowiadały mi, jak coś robić lepiej, co poprawić. Okazały mi duże wsparcie, początkowo byłam wręcz w szoku, że aż tak mi pomagają - przyznaje.

- Wiadomo, że wszystkie mają dużo większe doświadczenie, mnóstwo sukcesów, ale nie traktowały mnie z góry. Karolina jest starsza o jedenaście lat, lecz ja tego nie odczuwałam. Trener śmiał się, że otoczyła mnie opieką jak młodszą siostrę. W naszej grupie jest dobra atmosfera, współpracowałyśmy, rozmawiałyśmy o tym, co można robić lepiej.

Kąkol dotychczas startowała w jedynce i dwójce, w czwórce po raz pierwszy właśnie w tym roku zadebiutowała na dużych międzynarodowych zawodach.

- To całkiem inny rodzaj wyścigu. W jedynce odpowiadasz tylko za siebie, a tutaj także trochę za innych. Żeby cztery osoby się zgrały, potrzeba pełnej koncentracji. Każda na swoje zadania. Ja siedzę na trzeciej „dziurze”. Nie skupiam się na rozegraniu wyścigu, to zadanie Karoliny, która jest z przodu, idziemy za nią „w ciemno”. Moją rolą jest to, żeby kajak płynął stabilnie, trzymać na biodrach, żeby koleżanki miały jak największy komfort wiosłowania. Za mną jest Dominika, jesteśmy takimi silniczkami, mamy napędzać resztę.

Narty przegrały z kajakami

Okazało się, że wybór tego sportu był trafioną decyzją. Jak mówi Kąkol, styczność z kajakami miała od dziecka. Jej mama trenowała tę dyscyplinę, rodzice zabierali ją na różne spływy, wycieczki.

- Początkowo bardziej interesowało mnie narciarstwo alpejskie, w szkole podstawowej byłam w klasie o takim profilu - wspomina. - Ostatecznie jednak zostałam kajakarką, miałam grupę znajomych, którzy się tym interesowali, wzajemnie napędzaliśmy się do pracy. Ponadto w narciarstwie, choć jest adrenalina, nie ma takiej bezpośredniej rywalizacji z innymi, jak w kajakach. Po pierwszym zgrupowaniu kadry wiedziałam, że to coś dla mnie. Gdy poszłam do SMS w Wałczu, podjęłam decyzję, że chcę w tym sporcie osiągnąć coś więcej niż mistrzostwo Polski.

Zawodnicy trenują oczywiście na wodzie, mają też zajęcia na siłowni, dużo biegają. Wbrew pozorom, aby być dobrym kajakarzem/kajakarką, nie wystarczy mieć silnych rąk. - Ktoś może tak pomyśleć, bo jak płyniemy, to widać przede wszystkim nasze ręce. Pracuje jednak całe ciało, zaczyna się do nóg, stopy zapierają się na podnóżku, uruchamiane są biodra, potem ruch idzie na plecy. Tak naprawdę ręce są tylko „dodatkiem” do pracy tułowia, punktem zaczepienia, do przeciągnięcia wiosła - zaznacza. - Wydaje się, że takie pływanie jest monotonne, ale za każdym razem w wyścigu są emocje. To uzależnia i motywuje do pracy, by pływać jak najszybciej.

Kąkol studiuje wychowanie fizyczne na WSG w Bydgoszczy. Udaje jej się pogodzić wyczynowy sport i naukę, choć to wcale nie jest łatwe, bo około 300 dni w roku spędza na zgrupowaniach i zawodach. Wolny czas to jednak nie tylko sam odpoczynek.- Moja babcia ma gospodarstwo pod Krakowem, chętnie jej tam pomagam. Lubię takie prace, związane z ekologicznym jedzeniem - mówi.

Dodaje, że niedawno odkryła nowe hobby.

- Zaczęłam morsować. Zauważyłam, że to poprawia regenerację organizmu, do tego jest relaksujące.

Do igrzysk ma być silniejsza

Choć najważniejsze imprezy roku już za Kąkol, to jeszcze nie koniec sezonu. Przed zawodniczką wkrótce mistrzostwa Polski w jej kategorii wiekowej (U-23). To ważny start, ale nie ma co ukrywać, że po tak udanym sezonie główne cele się zmieniają. K-4 na 500 m to konkurencja olimpijska. Dominacją w tym roku Polki pokazały, że mogą za dwa lata w Paryżu powalczyć o olimpijski medal. Wcale jednak nie jest powiedziane, że w takim samym składzie.

- Uważam, że ta osada jest rozwojowa, są elementy, które możemy poprawić. Dziewczyny trzymają wysoki poziom. Jeśli o mnie chodzi, to ciągle się rozwijam, mogę pływać jeszcze szybciej. Widzę, jaki postęp zrobiłam przez ostatni rok. Jestem jeszcze młodą zawodniczką, potrzebuję czasu na zaadaptowanie się do większych obciążeń treningowych, zbudowania masy mięśniowej, co przełoży się na większą siłę - mówi.

Dodaje: - Mam nadzieję, że trener będzie mnie widział w czwórce także w przyszłym roku i będę mogła powalczyć na mistrzostwach świata o kwalifikację olimpijską. Zrobię wszystko, żeby tak się stało. Przede mną dużo indywidualnej pracy, dopiero w kwietniu na konsultacjach kadry będzie wybierane składu - mówi. - Nie chcę rzucać słów o medalach, do igrzysk jest jeszcze daleko. Jednak dla mnie, jak dla każdego sportowca, medal olimpijski to marzenie, które chcę spełnić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kajakarka Adrianna Kąkol z "siostrami" płynie po marzenia - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska