Romskie kapele stały się niemal stałym punktem tłocznych weekendów w Zakopanem. Przez ostatnie miesiące – a nawet lata - gdy pojawiali się turyści, pojawiali się także Romowie. Zdarzały się dni, że na deptaku naraz grały 3-4 kapele, oczywiście w różnych częściach deptaka.
To zazwyczaj grupy liczące 5-7 osób. Kilku gitarzystów, pan siedzący na pudle do wystukiwania rytmu, a także mali chłopcy, którzy tańczyli. Repertuar niezbyt wyszukany – romskie piosenki i dużo disco polo. Najpopularniejszymi kawałkami stał się piosenki „Ale, ale Aleksandra”, czy „Ona lubi pomarańcze”. Ten ostatni utwór stał się w ostatnich tygodniach viralem na TikToku. Polacy masowo zaczęli kręcić filmiki, naśladując właśnie Romów z Krupówek.
Niestety, nie o taką promocję Zakopanego chodziło władzom miasta. Te od lat powtarzają jak mantrę, że występy romskiej kapeli na Krupówkach to nie jest to, z czego Zakopane powinno być znane. Ponadto Romowie występują całkowicie nielegalnie. I przeszkadzają stałym mieszkańcom Krupówek oraz osobom pracującym na co dzień na deptaku. – Tych ich występów, dudnienia i śpiewów nie da się słuchać przez cały dzień. Człowiek może zwariować – nie raz żalili się przedsiębiorcy.
Gdy w lipcu 2024 roku stanowisko komendanta straży miejskiej w Zakopanem objął Leszek Golonka, zapowiedział walkę z kapelami romskimi. Przez wiele tygodni potem nie było widać dużej różnicy – Romowie koncertowali na całego. Aż do teraz.
- Teraz też się czasami pojawiają, ale jest ich zdecydowanie mniej jak kiedyś – mówi pani Jolanta, pracująca przy Krupówkach codziennie.
Leszek Golonka na to mówi tajemniczo: rozpracowaliśmy ich.
- Opracowaliśmy własną technikę i taktykę. Wiemy, z jakiego kierunku przyjeżdżają, wiemy jakimi samochodami jeżdżą, gdzie parkują. Znamy ich czujki na Krupówkach. To osiem osób, które stoją na górnych Krupówkach, na dolnych, przy Generała Galicy, Weteranów Wojny, Staszica i po dwie czujki na skrzyżowaniu Krupówek w ulicą Kościuszki. Wylegitymowaliśmy 16 takich osób, wiemy kto to jest – mówi komendant.
Dzięki temu strażnicy mogą robić permanentne kontrole kapel. – Gdy wjeżdżają do miasta, my już wiemy, że się szykują. I zaczynamy działać – mówi Leszek Golonka. I dodaje, że niejednokrotnie zdarzało się, że Romowie nie zdążyli jeszcze dobrze się rozpakować, a już przy nich była straż miejska, ostrzegająca i uniemożliwiająca grę na Krupówkach.
Strażnicy widząc Romów starają się ich „zepchnąć” z Krupówek, zazwyczaj w kierunku ich samochodów. – W połowie przypadków nam się to udaje, a w drugiej połowie Romowie próbują uciekać. W trakcie ucieczek zgubili już osiem gitar, futerał i pudło rezonansowe. Wszystkie te przedmioty trafiły do naszego magazynu – mówi Leszek Golonka.
Interwencje strażników nie kończą się mandatem karnym. Bo nie o to chodzi. Celem jest uniemożliwienie i zniechęcenie Romów do występów na Krupówkach. I jak widać, zaczyna to skutkować…
