- Przed rokiem zdobyła Pani srebrny medal mistrzostw Polski seniorów na 50 m stylem motylkowym. Tym razem udało się sięgnąć po brąz na 100 m tym samym stylem. Który z tych sukcesów był większą niespodzianką?
- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Przed rokiem, choć ponoć srebro się przegrywa, a brąz się zdobywa, to po raz pierwszy pokazałam się w seniorskich mistrzostwach. Może miały one nieco słabszą obsadę od tegorocznych, ale wtedy kończyłam gimnazjum. Zdobyłam coś, o czym marzyłam. Teraz, mając obok siebie tak renomowane zawodniczki na polskim rynku jak Klaudię Naziębło z Juvenii Wrocław, radomiankę Paulinę Nogaj, czy Annę Dowgiert, dwukrotną olimpijkę, ani przez myśl mi nie przeszło, że w tak doborowym towarzystwie mogę wywalczyć medal. Ważne, że co roku widać efekty mojej pracy.
- A jednak marzenia się spełniają i znowu był medal...
- Tak i dlatego sport jest taki piękny, bo nieprzewidywalny.
- Co Pani myślała stojąc na słupku?
- Na pewno ani przez moment przez głowę nie przeszła mi myśl, że mam się poddać. Wtedy w ogóle lepiej nie podejmować „rękawicy”. Cały czas miałam w głowie taktykę ustaloną przez trenera Piotra Woźnickiego. Chciałam po prostu popłynąć jak najlepiej.
- A jaka to była taktyka?
- Może nie będę wdawać się w szczegóły. Powiem tylko tyle, że nie miałam prawa ostro zacząć. „Setka” to nie sprint, gdzie wszystko trzeba rzucić do razu na szalę. Pierwszą „pięćdziesiątkę” popłynęłam z głową natomiast drugą z sercem, a było ono wielkie.
- Z pewnością, bo to właśnie na finiszu wyprzedziła Pani Annę Dowgiert...
- Na krótkich dystansach właśnie o to chodzi, żeby umieć w końcówce wpaść na ścianę. Wtedy można wiele wygrać albo też sporo stracić. W moim przypadku przerobiłam pierwszy wariant.
- A sukcesu sprzed roku na 50 m nie udało się powtórzyć?
- W tym roku nie było już tak dobrze, ale wygrałam finał „B”, co w moim przypadku też jest sporym sukcesem.
- Jakie ma Pani plany na najbliższą przyszłość?
- Tydzień po mistrzostwach razem z oświęcimskim zespołem, bo jestem zawodniczką Unii, walczyliśmy w lidze SMS, zdobywając w niej wicemistrzostwo. Teraz jestem na zgrupowaniu w Dębicy, będącym ważnym etapem przygotowań do mistrzostw Europy juniorów, które na przełomie czerwca i lipca odbędą się w izraelskiej Natanji.
- Czy to będzie dla Pani pierwsze międzynarodowe przetarcie?
- Nie. Przed rokiem startowałam już w mistrzostwach Europy na Węgrzech, ale bez sukcesów. Powiedzmy, że zdobywałam doświadczenie. Liczę, że teraz zaprocentuje.
- Komu chciałby Pani zadedykować medal?
- Rodzicom, są moimi najwierniejszymi kibicami i dają mi największe wsparcie.