Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa samolotu pod Smoleńskiem nie jest drugim Katyniem

Janina Paradowska
W obliczu tragicznej katastrofy, w której ginie prezydent państwa, tak wielu najwyższych urzędników, w której po prostu ginie ponad 90 osób, mających swoje rodziny, mężów i żony, dzieci i wnuki, w których domach wszystko pozostało tak, jakby mieli za chwilę wrócić, bo przecież po uroczystościach mieli za chwilę wrócić, brakuje słów, by oddać uczucia i odczucia, które chciałoby się oddać.

Najtrudniej jest przecież mówić o żałobie, cierpieniu. Dlatego ludzie idą, składają kwiaty, zapalają znicze, milczą lub śpiewają, szukają poczucia wspólnoty, choćby na chwilę, choćby na kilka dni. Zanim wrócą do normalnego życia, które przyjdzie po szoku.

To nie jest czas dla politycznych komentatorów, którzy stanęli bezradni, bowiem wszystkie ich dotychczasowe spekulacje, schematy myślowe, do których tak przywykli, w których się lubowali, w ciągu kilkunastu sekund stały się nieaktualne. To tak, jakby ktoś przyszedł i przewrócił szachownicę i dziś nikt nie wie jak za kilka, kilkanaście dni będzie ona wyglądała.

Polska polityka w sporej części zaczyna się od nowa. Zaczyna się w innej sytuacji psychologicznej, w innej rzeczywistości emocjonalnej. Polityką rządzą przecież emocje, ona się nimi żywi, na nich bazuje, z emocji uczyniła sposób politycznego istnienia. W najbliższych dniach i tygodniach te właśnie emocje będą nią rządzić z wielkim natężeniem.

Sytuacja stała się więc niejasna i nieprzewidywalna. Dla komentatora to trudny czas, bo częściej i z głębszym namysłem wspomina tych, którzy zginęli, a których znał często bardzo dobrze, od wielu lat. To ludzie, o których przez lata przez lata pisaliśmy, którzy byli naszymi rozmówcami, których krytykowaliśmy lub chwaliliśmy, czasem byliśmy zaprzyjaźnieni, czasem sobie niechętni. Z nimi jednak związaliśmy nasz zawód i nasze w tym zawodzie istnienie.

W katastrofie pod Smoleńskiem zginęli ci, którzy w dużej części byli podmiotami naszych często bezlitosnych analiz i bez których dziś jesteśmy bezradni. Jakby to nie zabrzmiało - nie ma części naszych "aktorów".

Jest jednak otaczająca nas rzeczywistość, w której już słychać fałszywe tony. Katastrofa pod Smoleńskiem już stała się "drugim Katyniem", "ziemią przeklętą", czy "miejscem mistycznym", co powiedział nawet prezydent Rosji, najwyraźniej poruszony katastrofą, której symboliczną wymowę przydać łatwo.

Lotnisko pod Smoleńskiem nie jest jednak drugim Katyniem, gdzie zamordowano ponad 20 tys. polskich oficerów, kwiat polskiej inteligencji. Wymordowano na zimno i z wyrachowaniem, by pozbawić Naród ludzi ważnych dla jego przyszłości i rozwoju.

W chwilach najbardziej głęboko przeżywanej żałoby trzeba jednak ważyć słowa, by nie tworzyć mitu, który zacznie wrastać w narodową świadomość i nada miejscu, które jest miejscem narodowej pamięci Polaków, zupełnie inne znaczenie. Katastrofy pod Smoleńskiem i katyńskiego mordu nie można stawiać obok siebie, dla tworzenia nowej mitologii, dla zbyt łatwej symboliki.

Warto ważyć słowa, zwłaszcza, że nie znamy przyczyn katastrofy. Czy to los, splot zdarzeń trudnych do przewidzenia, czy ludzki błąd? Dziś intensywności przeżywanej żałoby towarzyszyć musi równie wielka intensywność w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego do tej katastrofy doszło? I może jednak wielkich mniej słów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska