Ludzie dadzą radę, ale przyroda poniesie straty. Oglądałem pracującego trzmiela przy temperaturze około ośmiu stopni wyżej zera. Ciężki owad przyginał łodyżkę bluszczyku kurdybanku do samej ziemi. Drobniutkie kwiatki dawały mikroporcje nektaru, ale przy takiej pogodzie nie ma liczyć na lepszy pożytek.
Generalnie kwiaty pozwijały interes i czekają na ciepło, zaś owady żyjące z pyłku i nektaru głodują. Jeszcze gorzej dzieje się w sadach. Ot, jabłonie czereśnie czy śliwy zakwitły wspaniale. Teraz sadownicy liczą starty. I to nie tylko od przymrozków, gdzie jeszcze można ratować sady odymianiem czy zraszaniem wodą. Dla ochrony winnic używano nawet śmigłowców, które mieszały zimne. Druga rzecz, której nie da się w żaden sposób naprawić, to zapylacze. Jeśli kwiaty zostały już odwiedzone przez pszczoły czy trzmiele, to jest szansa na owoce.
Gorzej z tymi, które zakwitły a zapylacze nie nadlecą. Pszczoły zostaną w ulach, a trzmiele, które znoszą ochłodzenie przy deszczu ze śniegiem też przestana pracować. Parafrazując Poetę chciałoby się rzec: radosnych uciech i koniec żałosny…
- Najlepsze komunijne prezenty. Podpowiadamy, co kupić na komunię. Sprawdź!
- Ten obiekt całkowicie zmienił centrum Krakowa! Budowa zaczęła się 20 lat temu!
- Niewiedza czy niechęć? Te przepisy kierowcy ignorują najczęściej. Będzie mandat
- Idealny na wiosenne spacery! Mamy najdłuższy park w Polsce! Gdzie koniec?
