Kilka centymetrów białego puchu poprawi nieco ilość wody w glebie i co najważniejsze zgasi pożary suchych traw. Dla przyrody to lekki kłopot. O ile rozbudzone ze spoczynku drzewa i krzewy przetrwają bez szwanku, to ptaki mają problem.
Wszyscy, którzy wrócili z wakacji głodują. Rezydenci, którzy zostali miejscu także. Spod lepkiego i mokrego śniegu ciężko wydobyć przebudzone owady czy ostatnie nasiona chwastów. Spęczniałe pączki krzewów chętnie zjadane o tej porze roku przez liczne ptaki. Póki sypie nie ma mowy o szukaniu jedzenia. Kto przetrwa do jutra, ten przeżyje. Jeśli śnieg szybko stopnieje…
Straty wśród wcześnie wracających owadożerców są nieuniknione. Cóż, tak działa selekcja naturalna. I tutaj tylko przypomnę starą prawdę o dokarmianiu. Trzeba sypać nasiona do karmnika do początku kwietnia. Jeśli zima nie odpuści, to dłużej. Wyłożyłem podwójną porcję, ale tłoku nie ma. To przez śnieg. Goście nie ryzykują przemoczenia piór.
I jest jeszcze coś: jeśli sprawdzą się prognozy pogody o bezchmurnym niebie, to za kilka dni czekają nas nocne spadki temperatury po kilka kresek niżej zera. I ciepłe, słoneczne dni. W marcu jak w garncu.
