Tuż pod powierzchnią wody wiszą nieprzeliczone roje larw. Możecie je łatwo zauważyć. Starczy poruszyć lustro wody, by przerażone stworki o kulistej główce i włochatym ciałku zanurkowały wywijając koziołki. Wrócą, by w spokoju zajmować się zjadaniem planktonu.
Przy tak chłodnej pogodzie woda ma niską temperaturę i reakcja zmiennocieplnych larw jest powolna. Tym łatwiej można ocenić, co będzie dalej. Póki co, prowadzą nieszkodliwy żywot i są chętnie zjadane przez ryby. Za kilkanaście dni, w pierwszej dekadzie maja, przepoczwarczą się w spragnioną krwi armię, która wyleci na łów.
Żyje u nas prawie pół setki gatunków komarów, rozpoznawanych przez fachowców. Dla przeciętnego mieszkańca Polski liczy się tylko jedno: każda samica bezbłędnie odnajdzie najpospolitszy i najłatwiejszy cel, czyli ludzi. Najedzona złoży ze cztery setki jaj w najbliższej kałuży. A po deszczach, cieplutkiej wiośnie i łagodnej zimie mamy ich dostatek. Majowe wieczory będą wypełnione przenikliwym brzęczeniem. Polecam odbycie natychmiastowych spacerów za miasto. Póki co, relaks pełen spokoju. Za chwilę będą to już tylko sporty ekstremalne...
