WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Przedmeczowa konferencja prasowa z Kazimierzem Moskalem nie mogła się rozpocząć od czegoś innego niż wspomnienie zmarłego trenera Franciszka Smudy. Moskal był jego piłkarzem. Teraz mówi: - Rzeczywiście, dzisiaj dotarła do nas wiadomość o śmierci trenera Smudy. Na pewno jest to smutna wiadomość, smutny dzień. Szczególnie dla wszystkich tych, dla których Wisła jest bliska. Trener Smuda na pewno przyczynił się do tego, że były piękne dni w tym klubie za jego czasów jeśli chodzi o zespół piłkarski. To na pewno zostanie w pamięci.
Dopytywany, ile z warsztatu Smudy wykorzystuje w swojej pracy, Moskal dodaje: - Trener Smuda, przynajmniej za moich czasów, bazował na swoim doświadczeniu, ciężkiej pracy i dyscyplinie. Nie lubił wielkich zmian i szukania różnych rozwiązań. Miał swoją koncepcję, która polegała na tym, że na każdego przeciwnika trzeba było iść agresywnie, atakować, grać pressingiem. To przynosiło efekty, bo było wiele meczów bardzo fajnych czy to w lidze czy w pucharach. Będąc zawodnikiem u trenera Smudy trzeba było się wykazywać wielkim charakterem. Bo ta ciężka praca i dyscyplina wymagały tego, żeby nie poddać się, żeby podołać tym rygorom.
Wisła w poniedziałek przystąpi do meczu z Arką po 120 minutach wyczerpującego boju ze Spartakiem Trnawa w czwartek. Czy te kilka dni wystarczy zawodnikom, żeby zregenerowali się w stu procentach?
- Zobaczymy - mówi Moskal. - Myślę, że 120 minut, ale zakończone happy endem to inaczej wpływa na zawodników niż gdyby po tych 120 minutach przyszła gorycz porażki czy braku awansu. To na pewno byłoby bardziej odczuwalne. Tutaj natomiast wydaje mi się, że powinniśmy dać sobie radę z tym. Mecz jest w poniedziałek, więc nie ma tragedii.
Wiślacy wyglądają ostatnio bardzo dobrze pod względem fizycznym. Zapytaliśmy trenera Wisły czy badania, które prowadzi sztab, potwierdzają wzrost formy zawodników. Trener „Białej Gwiazdy” mówi: - Te wyniki, które mamy na GPS-ach są różne. To zależy od wielu rzeczy. Od tego jak gra przeciwnik, jak my prezentujemy się z piłką. Czy więcej jest płynnej gry czy szarpanej. Ostatnie wyniki pokazują jednak, że nie jest z tym źle. Myślę, że niektórzy zawodnicy dochodzą do formy meczami. Mam tutaj na myśli tych, którzy nie mieli okresu przygotowawczego, albo był on zbyt krótki. Taka może być tego wszystkiego przyczyna.
Po awansie do fazy play-off Ligi Konferencji Europy, wszyscy czekają już na mecze z Cercle Brugge, ale spotkanie z Arką również jeszcze bardzo ważne. Czy trzeba o tym przypominać zawodnikom? Kazimierz Moskal mówi na ten temat: - Na pewno musimy im przypominać i wszyscy musimy sobie z tego zdawać sprawę. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką powiedziałem do zawodników po meczu ze Spartakiem, że chcę widzieć taki sam zespół w poniedziałek w meczu z Arką.
Cercle Brugge w niedzielę gra z Leuven. Czy ktoś pojechał oglądać pucharowego rywala wiślaków. Moskal mówi krótki: - Nie, ale będziemy mieć materiały.
Dopytywany o logistykę wyprawy do Belgii, bo po meczu w Brugii krakowianie grają w Kołobrzegu, trener Wisły też mówi krótko: - Prosto po meczu w Brugii polecimy do Poznania, a stamtąd pojedziemy do Kołobrzegu.
Wracając do meczu z Arką, trudno nie zapytać czy w Wiśle będą szczególnie zwracać uwagę na Szymona Sobczaka, który do niedawna grał przy Reymonta? Kazimierz Moskal przyznaje: - Często tak bywa, że zawodnicy, którzy odeszli z danego klubu, mocno się spinają, starają się pokazać z jak najlepszej strony. I zdarza się tak, że grają najlepsze mecze. Cóż, nie możemy patrzeć tylko na Szymona Sobczaka. Myślę, że Arka ma też wielu innych zawodników.
Czy Arka mocno zmieniła się latem? Na tak postawione pytanie, trener Wisły odpowiada: - Nie wydaje mi się, żeby aż tak mocno się zmienili. Jest tam paru młodych, którzy wskoczyli, ale generalnie wydaje mi się, że grają podobnie jak grali.
Jeśli chodzi o kontuzjowanych w Wiśle, to poza Giannisem Kiakosem w ostatnim czasie nikt nowy nie odniósł urazu. Moskal zdradza: - Nic wielkiego nie było jeśli chodzi o pozostałych. Dzisiaj mamy jeszcze trening, więc zobaczymy. Piątek był dniem wolnym. Wczoraj tylko jakieś wprowadzenie delikatne. Dzisiaj chcemy zrobić coś więcej. Myślę, że obejdzie się bez problemów.
Czy ktoś nowy poza Igorem Łasickim może natomiast znaleźć się w kadrze meczowej spośród rehabilitujących się piłkarzy? - Raczej nie, ale myślę, że w najbliższym czasie Jesus Alfaro i Igor Sapała mają szansę, żeby szybciej walczyć o wejście do szerokiego składu - mówi Moskal.
Padło też pytanie czy w Wiśle jest coś takiego jak jasno ustalona hierarchia kapitanów? Moskal mówi: - Na razie nie. Nie było wyborów, ani nie była to też moja decyzja. Postanowiłem zostawić sytuację taką, jaka była w poprzednim sezonie. Zrobiłem to z tego powodu, że kadra nie była skompletowana. A ja chciałbym, żeby to zawodnicy wybrali sobie kapitana, ale w sytuacji gdy będą się znali, będą dłużej ze sobą i będą mieli bliższe relacje. Uważam, że zdecydowanie to szatnia powinna wybrać kapitana, do którego koledzy będą mieli zaufanie i który będzie ich reprezentował.
Ostatnio zmieniali się bramkarze. Czy dalej będzie tak, że w lidze bronił będzie Anton Cziczkan, a w pucharach Kamil Broda? Moskal mówi: - Zobaczymy. Będziemy rozmawiać z Łukaszem Załuską na ten temat.
Zapytany z kolei na koniec czy po kontuzji Giannisa Kiakosa będzie chciał, żeby klub sprowadził lewego obrońcę, Kazimierz Moskal mówi: - Nie chcę mówić na temat transferów. Jeśli będziemy dopisywać do listy życzeń po każdej kontuzji kogoś, to za chwilę będziemy mieli 50 zawodników. Szukamy zawodników. Kontuzja Kiakosa nie jest natomiast na tyle problemem, żeby on był na dłuższy czas wyłączony z zajęć czy z meczów. Oczywiście, po zabiegu będzie musiał chwilę odpocząć, ale w miarę szybko wróci do treningów.
