Przypomnijmy, że po zimowym zebraniu sprawozdawczo-wyborczym, wobec braku chętnych do prowadzeniu klubu, ustępujący zarząd warunkowo zgodził się pozostać do zakończenia sezonu piłkarskiego. Gdyby teraz złożył mandat, do klubu musiałby wejść kurator, a to oznaczałoby koniec futbolu w górniczym mieście.
Prezes Leszek Kozieł, choć jak wielokrotnie podkreślał, walka o klub kosztuje go wiele zdrowia, nie chciał dopuścić do jego likwidacji. Zwyciężyła miłość do sportu. - Na dzisiaj wiemy, że nie podpiszemy z gminą umowy na dzierżawę obiektu – wyjawia prezes Górnika. - Mimo sporej pomocy w jego utrzymaniu ze strony samorządu, wciąż są to dla nas zbyt duże koszty. Były hotel, w którym w jego dolnej części wynajmujemy szatnie, dosłownie się sypie. Ostatnio sporo uwag miał Sanepid. To jest tylko “łatanie dziur”, a obiekt potrzebuje dużych nakładów na inwestycje.
Ostatnio przedstawiciele samorządowi oglądali obiekt. W Górniku liczą, że gmina przejmie obiekt w całości, a klub, na zdrowych zasadach, będzie płacił za prawo do wynajmu, jak to jest w każdej innej miejscowości, a nawet wsi. Jeśli samorząd nie przyjmie warunków klubu, ten będzie szukał boiska w okolicy.
Jeśli chodzi o sprawy sportowe, to ze względów zdrowotnych z gry zrezygnował Dawid Jędrusik. Działacze myślą o pozyskaniu obrońcy i bramkarza. Granie jednym golkiperem jest zbyt ryzykowne. Chęć pozostania zgłosił Szymon Brańka, więc w jego sprawie prezes musi rozmawiać z Sołą Oświęcim, z której był wypożyczony. - Jeśli ułoży nam się współpraca z gminą, a uda nam się trochę wzmocnić zespół, możemy powalczyć o najwyższe cele – uważa prezes Kozieł, który nie musiał przypominać,że Górnik w poprzednim sezonie zajął 4. miejsce w rozgrywkach oświęcimskiej klasy A.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska