Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochamy zbójnika, bo wciąż ma dla nas piękną twarz Marka Perepeczki

Redakcja
Sabała był bajarzem, ale też zbójnikiem
Sabała był bajarzem, ale też zbójnikiem fot. archiwum
Podhalańscy zbójnicy niejedną sakiewkę zwędzili. Wiele też innych grzechów mieli na sumieniu. Ale i tak rozbudzali zbiorową wyobraźnię - dowodzi Marek Lubaś - Harny.

Nie da się zaprzeczyć, że my, Polacy, kochamy zbójników. Postać "górskiego chłopca", która nieco ponad sto lat temu rozpalała wyobraźnię głównie skorej do bitki i wypitki góralskiej młodzieży, później została włączona w poczet narodowych ikon. Szczyty popularności osiągnął zbójnicki szał w latach 70. zeszłego wieku, kiedy na ekranach telewizorów pojawił się serial "Janosik". Polscy inteligenci zakochali się jednak w chłopskich rozbójnikach dużo wcześniej, a największe zasługi w budowaniu zbójnickiego mitu położyli poeci Młodej Polski, których Julian Tuwim nazwał barwnie, choć może nie do końca sprawiedliwie, "durniami w pelerynach". Prawdziwi zbójnicy sami byliby chyba zdziwieni swoim obrazem w literaturze i kinematografii.

Wszystko przez Sabałę

Być może, całe zamieszanie spowodował Sabała, słynny góralski bajarz. Zbójnicką rzeczywistość znał przecież z własnego doświadczenia. Potwierdza to badacz dziejów rodów góralskich i w prostej linii prawnuk Sabały, Józef Krzeptowski Jasinek z Kościeliska. Nie powstrzymam się od powtórzenia przytaczanej przez niego rodowej anegdoty, świadczącej dobitnie, że w młodości przyszły "Homer Tatr" rzeczywiście "chadzał za bucki":

Na Podhalu zbójnictwo było zajęciem honorowym, więc Sabała nie musiał się obawiać, że ktoś go we wsi wyda, choć wszyscy wiedzieli, a przynajmniej się domyślali. Nikt tylko nie wiedział, gdzie ukrył zdobyte w ten sposób pieniądze. Ale miał syna, także Jana, który żonę wziął sobie niemajętną i pilnie potrzebował gotówki. Nie wiadomo, jak mu się to udało, ale wypatrzył, że ojciec ma schowek w Dolinie Kościeliskiej, za kapliczką. Sabała by może nic nie wiedział, ale syn chciał się pokazać i w niedzielę rzucił księdzu na tacę złotego dukata. A proboszcz wytknął Sabale z ambony: "Syn da, a ojciec skąpi". Sabała do kapliczki, a tu schowek pusty.
To jeszcze nie koniec rodzinnej legendy. Sabała poróżnił się z synem i wydziedziczył go. Jan junior nie przejął się tym zbytnio, bo pieniądze… sam już produkował. Do pomocy przyuczył swego syna, a Sabałowego wnuka, także Jana. Bili doskonale podrobione monety, a banknoty… malowali ręcznie. Szło im całkiem dobrze, aż…

- W Nowym Targu zapłacili Żydowi nowym banknotem, który wzbudził podejrzenie kupca - opowiada Krzeptowski Jasinek. - Żandarmi aresztowali ich w karczmie, gdzie opijali interes.

Sabała wiedział więc doskonale, jak było naprawdę, ale że był bajarzem, więc bajał. Zgromadził wokół siebie sporą grupkę fanów, do których zaliczali się niemal wszyscy liczący się artyści i literaci, odwiedzający Zakopane w początkach ubiegłego wieku. Był wśród nich Stanisław Witkiewicz, który spisał Sabałowe gadki, w tym polską wersję życiorysu Janosika, gdzie słynny zbójnik wychodzi na "rycerza nieustraszonego, dobrego i prawego człowieka, który nikomu krzywdy nie chciał zrobić", a zrabowane pieniądze "rozdawał biednym".

Janosik jest nasz!

Oczywiście, jak doskonale wiadomo, historyczny Janosik był Słowakiem, który raptem półtora roku rabował podróżnych na gościńcach, zanim został w Liptowskim Mikulaszu powieszony na haku 17 marca 1713 roku. Na Podhalu nigdy nie był, a pieniędzy biednym nie rozdawał, tylko przepijał, co w końcu przywiodło go do zguby.

Urodzony w Ludźmierzu poeta Kazimierz Przerwa-Tetmajer też o tym wiedział, a jednak uległ fascynacji Janosikiem. Idąc tropem ludowych bajd, stworzył poetycką legendę, w której drobny słowacki rzezimieszek wyrasta na herosa nad herosy, dokonuje czynów nadprzyrodzonych, a kobiety same pchają mu się w ramiona. I to bynajmniej nie tylko proste góralki. W "Balladzie o Janosiku i Szalamonównie Jadwidze" jesteśmy świadkami tragedii miłosnej na miarę szekspirowską. W zbójniku kazał poeta zakochać się córce grafa ("od książąt, od grafów Janosika wolę"), co nieszczęsna przypłaciła śmiercią z ręki własnego ojca. W innym utworze z kolei opisał, jak Janosik tańcował z cesarzową Marią Teresą, choć ta… przyszła na świat cztery lata po jego śmierci.

Długo myślał piewca góralszczyzny, jak zrobić z Janosika czystego Polaka. Aż wymyślił. Na potrzeby drugiej części "Legendy Tatr" wykreował postać Janosika Nędzy Litmanowskiego, górala z Kościeliska. Zapożyczył go zresztą od wcześniejszych autorów, u których pojawia się jakiś "Litmanowski Nędza, groźny zbójnik tatrzański z czasów Jana Kazimierza". Tyle, że jakiś tam zwykły Nędza raczej nie przebiłby się do masowej wyobraźni. Tetmajer dopisał mu więc sławne imię, przyznając: Dałem mu imię Janosika, chcąc polskiego "Janosika" stworzyć.

Czy nie podobnie postąpili 60 lat później twórcy kultowego serialu z pięknym Markiem Perepeczką w roli tytułowej? Przenieśli bohatera w inne czasy i miejsce, ale nazwali Janosikiem, żeby widzowie już na wejściu go polubili. I udało się. Polacy do tego stopnia uznali Janosika za swego, że kiedy Agnieszka Holland ośmieliła się nakręcić film "Janosik. Prawdziwa historia", w internecie zaroiło się od wpisów takich, jak ten: "To ma być Janosik? Reżyser chyba się nażarł jakichś halucygenów! Jakieś słowackie chuchro, z wyglądu ćpunek z dworca, grał rolę największego POLSKIEGO zbója? Kpina totalna! Parodia NASZEGO JANOSIKA! W życiu większego szajsu nie oglądałem. "Janosik" z ś.p. Perepeczko to mój ulubiony serial od dzieciństwa".

Nie tacy honorni

W dziejach zbójnictwa prawda tak się miesza z mitem, że zazwyczaj trudno je rozdzielić. Na przykład tacy Nowobilscy z Białki to ród zarówno historyczny, jak mityczny. Według tradycji to właśnie Białka była pierwszym matecznikiem zbójnictwa na Podhalu. A zaczęło się jeszcze w początkach XVII wieku, kiedy nowotarski starosta Komorowski zbudował w Białce hutę i sprowadził do niej robotników z Niemiec. To się białczanom nie spodobało, hutę spalili, Niemców poturbowali, a starostę z Podhala przegnali. Na czele owego buntu miał stać Wojciech Nowobilski. Nie spotkała go za to żadna kara. Przeciwnie, parę lat później Władysław IV Waza wydał przywilej królewski, w którym ustanowił Nowobilskiego sołtysem Białki. Funkcję tę jego potomkowie sprawowali przez pokolenia. Co zresztą wcale nie przeszkadzało kilku przedstawicielom tego rodu w zbójowaniu.

Ostatniego z białczańskich zbójników Tetmajer ponoć zdążył poznać osobiście, bo się później zachwycał: "Kto widział nieboszczyka Jaśka Nowobilskiego, ten stanąć musiał zapatrzony - przecie ten chłop rzeczywiście wyglądał jak orzeł". Nic dziwnego, że poeta także z Nowobilskich zrobił zbójeckich herosów, choć już nie tak bezkrytycznie, jak w przypadku Janosika. W zbiorze "Na Skalnym Podhalu" pojawił się harnaś Maciej Nowobilski, który "świat równał" na swój sposób, napadając na karczmę, w której akurat odbywało się wesele. Weselników zbójnicy poturbowali, a Żyda karczmarza harnaś Nowobilski osobiście przypiekał kagankiem: "Do kości mu ciało Nowobilski spalił, a fajke se kurzeł, coby mu nie śmierdziało". Na odchodnym zadowoleni z udanego rabunku zbójnicy nieszczęsnego karczmarza przybili za pejsy do wrót.

Męczarnie zadawane niewinnym ofiarom w celu "wydobycia zeznań" należały do stałego repertuaru "honornych chłopców". Słynny Józef Baczyński, który w latach 30 wieku XVIII grasował od Wadowic aż po Pieniny, a uważany był za "niezbyt okrutnego", regularnie "palił świecami" żony, aby mężów nakłonić do wydania pieniędzy i kosztowności. I choć lud chwalił go, że "wspierał biedaków", to jednak nie wahał się napadać także na wieśniaków, jeśli tylko spodziewał się znaleźć u nich coś wartościowego.

Na bukowej gałęzi

To prawda, że ze zbójnikami też się nie patyczkowano. W wiekach XVII i XVIII hersztów zwyczajowo wieszano na haku, a szeregowych zbójników ścinano, wieszano, wbijano na pal, uprzednio drąc z nich pasy, łamiąc kołem, albo żywcem ćwiartując. W początkach wieku XIX nastała moda na broń palną, w niedługim czasie na Podhalu i w okolicach wystrzelano "górskich chłopców" ponoć coś koło siedemdziesięciu.

Potem obyczaje złagodniały i taki los ominął uważanego za "ostatniego zbójnika" na Podhalu Wojtka Mateję, który żył jeszcze za czasów Witkiewicza, a ten uwiecznił go na rysunku "Mateja i ksiądz". Ów ksiądz, który na obrazku coś peroruje i wygraża zbójnikowi palcem, to słynny pierwszy proboszcz zakopiański Józef Stolarczyk. Z Mateją, którego uwiecznił nawet w kronice parafialnej, rzeczywiście nie miał łatwo, musiał go napominać za życie z frajerką na kocią łapę i za zbójowanie też, żeby przypomnieć znany cytat: "A ja ci, Wojtuś powiadam, że kto chodzi poza bucki, zwykle na bukowej gałęzi kończy, a za twoją duszę ja odpowiadam przed Bogiem, przestań głupiej roboty, bo przyjdę do ciebie z bukową palicą i złoję skórę tak, że ci się musi rozboju odechcieć".

Napomnienia księdza niewiele dały, Wojtuś "głupiej roboty" nie poprzestał. "Zeźlił się" jeszcze bardziej, aż skończyło się tym, że udusił, a według innej wersji zarąbał ciupagą, szesnastoletnią córkę pewnego bacy z Kościeliska, która go rozpoznała w czasie napadu. To sprawiło, że górale odwrócili się od niego i wydali władzom. Podobno prosił sędziów w Nowym Sączu, żeby go "obwiesili", ale ci skazali go tylko na dożywocie, które może naprawdę było dla zbójnika większą karą. Zmarł pogrążony w obłędzie w więzieniu w Nowym Wiśniczu w roku 1875. Tak to niehonorowo zszedł z tego świata ostatni ze sławnych tatrzańskich "rycerzy nieustraszonych".

Dziś do najbardziej znanych zbójników należy ten, który reklamuje pewną markę piwa, zachwalając, że "trza je w morde loć". Oburzyły się na to stowarzyszenia góralskie, że w ten sposób kreuje się wizerunek prymitywnego chama. A przecież prawdziwi zbójnicy tacy nie byli, prawda?

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska