Najpiękniejsze polskie kolędy, ale też autorskie kompozycje Katarzyny Chruściel i Rafała Gondka, czyli formacji Vis a Vis wybrzmiały dzisiaj w kościele pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Jeszcze w świątecznym klimacie, ale z pewnym przesłaniem na przyszłość.
To nie odbudowa, tylko miejsce dla wspomnień
Koncert nosił tytuł „Na zgliszczach” i był nawiązaniem do wydarzeń z 2016, gdy spłonęła drewniana świątynia, której historia sięgała XVI wieku. Trzy lata później pogorzelisko zostało całkowicie uprzątnięte. Pozostały po niej jedynie zarysy fundamentów, spalone belki i gonty oraz dwa krzyże – drewniany, częściowo nadpalony oraz drugi metalowy, który spadł na ziemię. Wokół tych pozostałości, Karolina Czech, wywodząca się z Libuszy architektka tworzy miejsce pamięci – swego rodzaju instalację z drewna, szkła i metalu.
- Nie chcemy odbudowywać kościoła, nie chcemy również tworzyć jego namiastki – podkreśla Iwona Tumidajewicz, inicjatorka przedsięwzięcia. - Ma to być miejsce, gdzie przeszłość połączy się ze współczesnością w taki sposób, by oddać klimat miejsca, przypomnieć i upamiętnić świątynię, w której modliły się pokolenia libuszan – dodaje.
Kliknij TUTAJ by dorzucić swoją cegiełkę do libuskiego przedsięwzięcia
Koncepcja, na razie bardzo robocza, całego przedsięwzięcia zakłada, że mniej więcej w miejscu dawnego prezbiterium powstanie konstrukcja z drewna, metalu i szkła.
- Do jej wnętrza wiodły będą drzwi podobne do tych, które były w kościele, wewnątrz zaś znajdzie się miejsce na wspomniane pamiątki – opalone kawałki drewna, krzyże. Chcielibyśmy, by na jednej ze ścian można było wyświetlić tak zwany mapping, czyli multimedialną projekcję, która „opowiadałaby” o dziejach kościółka – wyjaśnia dalej.
Całość instalacji miałaby około 30-40 metrów kwadratowych powierzchni. Wszystko będzie jednak zależało od ostatecznej wizji architektów.
Realizacja ze słowackim partnerem
By zapowiedzi można było zrealizować, potrzebne są jednak pieniądze. Jaka to będzie ostatecznie kwota, na razie nie wiadomo. Nie chcą jej nawet podawać architekci – wszystko zależy bowiem od zastosowanych rozwiązań.
- Tak czy inaczej, będziemy starali się o środki zewnętrzne – zapowiada inicjatorka. - Jesteśmy w kontakcie ze Stowarzyszeniem Pogranicza z Ropy, które zadeklarowało pomoc w pozyskaniu dotacji z programu transgranicznego Interreg Polska-Słowacja. Jest to najkorzystniejsza opcja, bowiem w tym przypadku wkład własny wynosi 15 procent wartości przedsięwzięcia – tłumaczy.
Program będzie wymagał znalezienia słowackiego partnera, który będzie miał podobny cel, czyli promocję i ochronę dziedzictwa kulturowego. Wstępne rozmowy z potencjalnie zainteresowanymi trwają.
Pomysłowi kibicuje ks. Stanisław Dębiak, proboszcz parafii.
- Chcielibyśmy, żeby to miejsce żyło, żeby zostało dla potomnych i było wspomnieniem przepięknej libuskiej świątyni – zaznacza.
