Dotychczas stróże prawa w Tarnowie byli łagodni dla handlarzy ulicznych. Od listopada ubiegłego roku weszła w życie nowelizacja kodeksu wykroczeń. Dzięki poprawkom strażnicy mogą karać za handel chociażby na chodnikach. Od tego czasu w Tarnowie wypisali tylko jeden mandat, nieprzyjęty. W takim przypadku sprawa wędruje do sądu. Tam konsekwencje łamania prawa są zdecydowanie wyższe i sięgają nawet 5 tysięcy złotych.
- Do tej pory nie karaliśmy, lecz pouczaliśmy. Niestety, taka formuła nie przynosi żadnych skutków. Sprzedawcy słuchają pouczeń, opuszczają miejsce i... po chwili wracają, gdy strażnik odejdzie - mówi Tadeusz Pawlik, komendant straży miejskiej w Tarnowie.
W mieście problem dotyczy przede wszystkim okolic Burku. Nielegalny handel prowadzony jest sporadycznie m.in. przy ulicy Jasnej i w okolicach Domu Handlowego "Zenit". Do strażników coraz częściej docierają głosy oburzenia. Zazwyczaj od ludzi sprzedających na legalnych warunkach. - To jest nieuczciwa konkurencja. Za sprzedaż z "ręki" płacą niższe stawki niż my, sprzedający ze "stołu". Dodatkowo stoją na chodnikach, dzięki czemu mają lepszą ekspozycję towarów - skarży się jeden ze sprzedawców na Burku.
Zwykli ludzie są w większości przeciwni karaniu chodnikowych handlarzy, najczęściej emerytów.
- Strażnicy spotykają się z obelgami, wyzwiskami. Pamiętajmy, że jesteśmy organem, który musi egzekwować przepisy. Nie możemy nie reagować na coraz częstsze zgłoszenia - dodaje Tadeusz Pawlik. Strażnicy zwracają uwagę na inny aspekt problemu - bezpieczeństwo. Często zdarza się, że handlarze blokują chodniki, w efekcie czego piesi muszą wchodzić na jezdnię.
Przed represjami można uciec. I to wcale niedaleko, bo na Burek.
- Uliczni handlarze mają alternatywę. Jest sporo wolnych miejsc. Różnica w opłatach również nie jest tak wielka, jak niektórym się wydaje - przekonuje Jacek Chrobak, dyrektor Targowisk Miejskich w Tarnowie. Szef Targowisk mówi, że nielegalnych handlarzy przybywa w mieście. Skala problemu nie jest jednak tak wielka jak chociażby w Krakowie. W Tarnowie na ulicach sprzedaje około 20 osób. Co ciekawe, oferowane przez nich produkty często nie pochodzą z działek, ale są kupione na giełdzie.
- Handluje się głównie płodami rolnymi. Nie ma przypadków handlowania artykułami przemysłowymi i zajmowania dużych terenów - twierdzi Tadeusz Pawlik.
Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!
Miss Lata Małopolski 2012. Zgłoś swoją kandydaturę!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!