Ów biały miś i jego kolega – przebrany zazwyczaj za innego pluszowego stwora, stali zazwyczaj na dolnych Krupówkach, w rejonie hotelu Sabała. Stali zawsze na środku deptaka. Po tym jak kilka miesięcy temu zrobiła się afera z tym misiek, panowie wpadli pod lupę straży miejskiej. Strażnicy kontrolowali ich za każdym razem, gdy ich napotkali na deptaku.
- Za każdym razem. Najpierw było upomnienie i groźba mandatu. Gdy panowie nie zeszli z Krupówek, a patrol straży miejskiej ich spotkał ponownie, kończyło się mandatem i zapowiedzią kolejnego jeśli nadal będą kontynuować działalność zarobkową na deptaku – mówi komendant straży miejskiej w Zakopanem.
Od kilku dni białego misia i jego kolegi nie widać na Krupówkach. Sytuacja jest o tyle dziwna, że mamy teraz okres zimowych ferii i to woj. mazowieckiego. Ludzie w Zakopanem jest sporo, a więc i potencjalne szanse na zarobek są spore. A misia jednak brak.
- Faktycznie zauważyliśmy, że misia nie ma od pewnego czasu. Liczę, że to efekt naszej pracy, że ów mężczyzna uznał, że nie da się już zarabiać jak do tej pory – mówi Leszek Golonka.
Jednak życie nie zna próżni. Nie ma białego misia i jego kolegi, pojawiają się za to inni handlarze. Wieczorami deptak zalewają sprzedawcy świecących gadżetów – baloników, a także małych laserów. Po zmroku pojawiają się także dwa nowe misie – większe od tego, który zaginął.
- Wiemy o tym i ich także kontrolujemy. Osoba, która z nimi stoi i namawia ludzi na zdjęcie, twierdzi, że zbiera pieniądze dla fundacji. Za każdym razem, gdy napotkamy taką osobę, sprawdzamy z KRS, czy taka fundacja faktycznie jest zarejestrowana – mówi komendant.
A gdy zbiórka charytatywna, którą prowadzą jest aktywna i zgłoszona do MSWiA, służby nie mogą nic zrobić.
