- W tych miejscach czas się po prostu zatrzymał. Wystarczy zrobić parę kroków, by przenieść się prawie dwa wieki wstecz. Na ścianach widać ślady górniczych narzędzi, dymu kaganków. To najbardziej surowa część bocheńskiej saliny - zachwyca się Krzysztof Zięba, likwidator bocheńskiej kopalni soli i pomysłodawca nowej trasy.
Zwiedzający będą mieli okazję zobaczyć m.in. końską drogę - czyli trasę, którą poruszały się niegdyś konie pracujące w kopalni. To dość wąski odcinek - korytarz jest niewiele szerszy od konia. Z kolei w zespole komór 51 znajduje się górnicza perełka - prawie stuletnia suwaczka. - Urządzenie, którym kiedyś transportowano sól, jest w doskonałym stanie. Myślę więc, że zachwyci niejednego turystę - dodaje Zięba.
Nowa trasa ma kończyć się w pobliżu solnego jeziorka, dlatego całkiem możliwe, że finiszem całej wyprawy będzie spływ łódką.
- Trasa jest niezwykle ciekawa, a równocześnie nie jest bardzo wymagająca. Spokojnie będą mogły więc zwiedzać ją całe rodziny - dodaje Zięba.
Likwidator chciałby, żeby nowa atrakcja była dostępna dla zwiedzających jeszcze w tym roku. Wyrobiska są już w odpowiedni sposób zabezpieczone, pozostały jeszcze ostatnie przygotowania - m.in. zamontowanie dodatkowego oświetlenia. Co ciekawe, trasę tę kilka tygodni temu miał okazję zobaczyć prof. Massimo Preite z Florencji, ekspert Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków (ICOMOS), który opiniuje starania Bochni o poszerzenie wielickiego wpisu na liście UNESCO.
- Bardzo podobają mi się plany nowej trasy i przyznam, że sam chętnie się wybiorę, kiedy zostanie już uruchomiona. Bochnia zyskuje kolejny atut w konkurencji z Wieliczką - uważa Jan Graczyński, turysta z Krakowa.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!