Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopciuszek opowie w operze o różnicach klasowych

Joanna Weryńska
Atmosfera lat 50. zostanie oddana w spektaklu przez kostiumy i scenografię
Atmosfera lat 50. zostanie oddana w spektaklu przez kostiumy i scenografię Jacek Wrzesiński
Z włoskim choreografem Giorgio Madią, którego baletowy spektakl "Kopciuszek" zobaczymy w piątek w Operze Krakowskiej, rozmawia Joanna Weryńska

Kiedy pierwszy raz czytał Pan baśń Charlesa Perraulta?
Znam ją od zawsze. To była jedna z moich ulubionych baśni. Dlatego postanowiłem ją zrobić całkiem po swojemu. Dosłownie. Zacząłem od białej kartki papieru.

No i jakiego "Kopciuszka" zobaczymy w Pana interpretacji?
Przede wszystkim zależało mi na tym, żeby zrealizować całkiem inny spektakl od tego, który znają widzowie na całym świecie. Mam tu na myśli wersję do której muzykę skomponował Sergiej Prokofiew, a scenariusz napisał Nikołai Wołkow.

Dlaczego?
Bo uważam, że muzyka Prokofiewa jest zbyt melancholijna dla tej pięknej, ale i pełnej humoru baśni. Zauważyłem, że każdy lubi inne jej elementy. Mnie najbardziej pociąga jej magia i właśnie ten płynący z niej optymizm. Uwielbiam w moich spektaklach kreować taki magiczny, pogodny świat, jakim jest świat dorastającego dziecka. Muzyka Prokofiewa nie dawała mi takiego odczucia. Sporo czasu zajęło mi więc znalezienie odpowiedniej muzyki. W pewnym momencie przypomniałem sobie o Giaocchino Rossinim. To było dokładnie to, o co mi chodziło. Tworząc muzykę do spektaklu, wykorzystałem więc kilka jego oper.

W poprzedniej Pana realizacji "Śpiącej królewnie" pojawili się dealerzy narkotyków. Czy w krakowskim "Kopciuszku" znajdziemy podobne współczesne akcenty?
Nie, dealerów tym razem nie będzie (śmiech). To była taka moja zabawa konwencjami, bo obecnie na świecie panuje moda na uwspółcześnianie na siłę wszystkich dawnych dzieł. Ja podchodzę do tego z ostrożnością, bo łatwo wpaść w banał. Mój"Kopciuszek" jest właściwie historią o różnicach klasowych w społeczeństwie. Umieściłem akcję baśni w latach pięćdziesiątych, niedługo po zakończeniu drugiej wojny światowej, ponieważ uważam, że był to wyjątkowy okres, nie tylko ze względu na chęć wymazania z pamięci wspomnień wojennych. Świat z optymizmem patrzył wtedy w przyszłość. Wierzono, że wszystko można zacząć od początku. Ubogi może stać się bogatym. Może rozpocząć nowe, lepsze życie.

W jaki sposób odda Pan atmosferę tych lat?
Głównie przez styl kostiumów i scenografii. Taniec będzie uniwersalny, bo przecież historia z tej baśni może się zdarzyć również dziś. Dlatego opowiadam ją wiernie, tylko w nieco bardziej humorystycznej i dynamicznej wersji. Takiej jak nasze czasy. No i pierwszy raz wykorzystuję w realizowanym przeze mnie balecie orkiestrę oraz solistów operowych. Jestem bardzo ciekaw, jaki będzie ostateczny efekt.

Mówi Pan jak debiutant, a przecież to nie pierwsza zrealizowana przez Pana baśń. Dlaczego tak pociąga Pana nierealny świat?
Bo jest bliski mojemu rozumieniu teatru. Nie lubię realizmu na scenie. Mogę czytać realistyczne książki, ale kiedy idę do opery, chcę zobaczyć coś niezwykłego. Jakiś rodzaj magii. Baśnie idealnie pasują do tego pomysłu.

Pana "Kopciuszek" będzie opowieścią dla dzieci czy dla dorosłych?
Interpretując bajki różnych autorów, zawsze szukam takiego klucza, aby przedstawienie było zabawne i przyjemne zarówno dla jednych, jak i drugich. To niełatwe zadanie dla choreografa.

Zanim Pan nim został, był Pan pierwszym tancerzem m.in. słynnego Baletu Béjarta i zespołu San Francisco Ballet. Dlaczego już Pan nie tańczy?
Bo jestem za stary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska