Zespół awansował na 3. miejsce w tabeli, ale ma o jeden mecz rozegrany więcej od rywali.
Trener Marcin Kękuś trochę obawiał się tego spotkania, ale rzeczywistość okazała się bardziej przyjazna dla krakowian, którzy nie mieli w ogóle kłopotów z udowodnieniem swej wyższości nad rywalami.
- Każde zwycięstwo cieszy, nie tylko to na styku, choć wtedy adrenalina i wola walki jest inna – mówi krakowski szkoleniowiec. - Jak się wygrywa ponad dwudziestoma punktami, to można siedzieć z boku i patrzeć, co chłopcy wyrabiają. Jednak stwierdzam, że nie był to wcale taki łatwy mecz, bo drużyna z Pruszkowa była ostatnio na topie, wygrała u siebie z wiceliderem, Polonią Leszno, powalczyła w Tychach, z mocnymi gospodarzami. Chcieliśmy przede wszystkim zniwelować grę wysokich pod koszem i to się nam udało, do tego powpadało nam kilka „trójek”, Marcin Malczyk rzucił dwa razy z rzędu, w ogóle wszyscy zagrali bardzo dobre spotkanie. Kto był na parkiecie i ten, kto wchodził z ławki zostawił serce. Cieszy to, że idziemy do przodu. Jestem zaskoczony, że łatwo poszło.
Krakowianie mają teraz dwutygodniową przerwę, a po niej zagrają w Łańcucie z Sokołem. Rywale są na 4. miejscu w tabeli, mając o punkt i jeden mecz mniej od krakowian. W ten weekend zagrają właśnie w Pruszkowie i mogą przeskoczyć R8 Basket.
- Zostało nam pięć meczów do końca sezonu zasadniczego – mówi Kękuś. - Z tego trzy wyjazdy i dwa u siebie. Musimy powalczyć o każde zwycięstwo, które nas zbliży do czuba tabeli.
Krakowianie mają pewne problemy kadrowe, trener może korzystać z ósemki zawodników.
- Kacper Stalicki nie jest do grania, bo ma nadal kontuzję, Karol Sasnal jest po urazie łydki, nie można go forsować – mówi Kękuś. - Kontuzjowani są nadal Seid Hajrić i Jakub Załucki. Załucki ma wrócić po tygodniu leczenia, podobnie jak Michał Baran, któremu cały czas zbiera się woda w kolanie, co mu uniemożliwia grę na swoim poziomie. Powinniśmy mieć wkrótce 11 ludzi do grania, a Seida czeka jeszcze trzytygodniowy rozbrat z koszykówką. W tym tygodniu trenujemy cztery dni, by chłopcy odpoczęli.
Ze znakomitej strony kolejny raz pokazał się Jakub Dłuski, najskuteczniejszy w zespole gospodarzy.
- Złapał świeżość – ocenia szkoleniowiec. - Co rzuci w stronę kosza, to wpada. Kuba na takim poziomie zawsze grał przed kontuzją. Uraz na początku sezonu trochę go przyhamował. Dochodzi do siebie i oby się nic nie stało, bo myślę, że to będzie główny filar zespołu w play-off.
Do tej fazy warto przystąpić z 3. lub 4. miejsca, wtedy krakowianie graliby w I rundzie dwa pierwsze mecze u siebie (rywalizacja toczyć się będzie do 3 wygranych).
- Myślę, że na 1. czy 2. miejsce nie mamy już żadnych szans, choć Polonia Leszno przegrała trzy mecze z rzędu, ale chcielibyśmy być jak najwyżej – kończy Kękuś.
#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU