MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Magiczny sezon AGH Kraków

Paweł Panuś
AGH Kraków, drugi zespół II ligi w sezonie 2015/2016. Stoją od lewej: Maciej Maj, Jakub Wojciechowski, Andrzej Urban, Michał Borówka, Jakub Krawczyk, Bartosz Wróbel, Leszek Kaczmarski, Robert Kolka, Tomasz Zych, Iwan Wasyl, Tomasz Palmowski, Karol Zmysłowski, Damian Kalinowski, Bartłomiej Podworski
AGH Kraków, drugi zespół II ligi w sezonie 2015/2016. Stoją od lewej: Maciej Maj, Jakub Wojciechowski, Andrzej Urban, Michał Borówka, Jakub Krawczyk, Bartosz Wróbel, Leszek Kaczmarski, Robert Kolka, Tomasz Zych, Iwan Wasyl, Tomasz Palmowski, Karol Zmysłowski, Damian Kalinowski, Bartłomiej Podworski Fot. Jakub Dabrowski
O awansie AGH Kraków do pierwszej ligi mężczyzn zadecydowało głównie znakomite przygotowanie fizyczne drużyny.

- Jesteśmy aktualnie w lesie. Co robimy? Budujemy formę na trudny sezon ligowy. Skoro trzeba biegać, to niech chłopaki choć wdychają świeże powietrze - tak relacjonował pierwszy etap przygotowań do sezonu w lipcu ubiegłego roku trener Wojciech Bychawski. - Musimy być w formie do końca sezonu, by wywalczyć awans - dodawał, a potem zaserwował drużynie końską dawkę treningów w siłowni. Taktyka dopracowywana była przez cały sezon.

Każdy z zawodników podkreśla, że tak solidnie przygotowany do sezonu nie był w swojej karierze. Sztab trenerski chwali także prezes AGH Kraków Jarosław Jakubski. - Wszystkim dowodził Wojtek Bychawski, ale ja chcę także gorąco podziękować za pracę jego asystentowi Andrzejowi Urbanowi i trenerowi przygotowania fizycznego Piotrowi Bielowi. Wykonali kawał dobrej roboty. Gdyby pewne sprawy ułożyły się inaczej, to być może wygralibyśmy całą II ligę. Na tę pierwszą ligę czekaliśmy pięć lat, więc teraz upajamy się jeszcze sukcesem - mówi.

Lider zespołu Maciej Maj nie może odżałować, że działacze Jamaleksu Unia Leszno nie zgodzili się na przełożenie pierwszego meczu finałowego II ligi. AGH, który grał w tym samym dniu finał Akademickich Mistrzostw Polski, musiał podzielić zespół na dwie części. Oba mecze przegrał, bo żadnego nie chciał oddać walkowerem.

- My na pewno zachowalibyśmy się inaczej. Mamy satysfakcję, że pokonaliśmy Unię w rewanżu, a byliśmy w takim „gazie”, że w finałowym dwumeczu pewnie byśmy ją ograli. Awans inaczej by smakował, a w optymalnym składzie pewnie zostalibyśmy też akademickimi mistrzami Polski. Sezon był jednak udany. Mieliśmy siłę, dobrze rozpracowanych rywali. Sezon przypominał maraton ze sprinterskim finiszem. Daliśmy z siebie wszystko, teraz odpoczywamy od koszykówki. Uważam, że w pierwszej lidze powinniśmy sobie poradzić. Wiem, że działacze szukają wzmocnień, na początku będzie nam pewnie trudno, ale na pewno się utrzymamy - mówi środkowy AGH.

Na wyrównany skład zwraca uwagę Jakub Krawczyk, koszykarz związany z Koroną, Wisłą i teraz AGH Kraków. - Mieliśmy szeroką kadrę. Jasne, w statystykach wyróżniał się Maciek Maj, ale uważam, że mieliśmy bardzo wyrównany skład. Gdy doszedł do nas jeszcze Bartek Wróbel, to naprawdę zaczęło to dobrze wyglądać. Gdy na parkiet wchodzili zmiennicy, to gra wyglądała często lepiej, niż gdy grali teoretycznie najlepsi. Dobrą pracę wykonali nasi trenerzy, którzy dokładnie rozpracowywali rywali. Wiedzieliśmy, jak mamy grać, a że mieliśmy więcej sił od przeciwników, to łatwiej było realizować zalecenia taktyczne - podkreśla mistrz Polski juniorów z 2009 roku w barwach Korony. - To do dziś mój największy sukces - mówi Krawczyk.

Wspomniany Bartosz Wróbel był takim świątecznym prezentem dla drużyny. Dołączył tuż przed zamknięciem okienka transferowego, pod koniec grudnia. Wydawało się, że AGH potrzebuje wysokiego gracza, a do drużyny trafił kolejny zawodnik obwodowy. Kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdy Wróbel zaczął seryjnie trafiać z dystansu. Tak już było do końca sezonu, a „miara” w ręce przydawała się zwłaszcza w końcówce sezonu, gdy Wróbel stał się liderem drużyny.

- Pochodzę z Pabianic, ale reprezentowałem Wilki Morskie Szczecin. Zaliczyłem w ekstraklasie tylko epizody i sam chciałem pójść na wypożyczenie, by częściej grać. Skorzystałem z oferty AGH, bo zespół grał o konkretny cel i chciałem w tym pomóc. Zawsze sporo rzucałem i najczęściej trafiałem. Na tym polega koszykówka. Nie jestem wysoki, pod koszem nie mam wielkich szans, więc staram się pokazywać inne zalety. Chciałbym zostać w AGH, ale to zależy od decyzji klubu ze Szczecina, z którym wciąż mam ważną umowę - mówi Bartosz Wróbel.

Trener Bychawski podkreśla, że sezon był trudny, nie tylko ze względu na końską dawkę meczów i zmieniony regulamin baraży. - Przed sezonem cieszyłem się, że trafiliśmy do grupy z klubami śląskimi. Pamiętałem ze swojej przygody z koszykówką, że zawsze ciężko się grało ze śląskimi drużynami. To były ekipy z charakterem. No cóż, czasy się zmieniają. W lidze mocny był zespół z Bytomia, wiadomo, że zawsze trzeba się mobilizować na derby z Wisłą, pozostałe mecze wygrywaliśmy pewnie i wysoko. Potem zaczął się play-off i gra z markowymi ekipami jak Kotwica Kołobrzeg czy Unia Leszno. Chwała chłopakom, że wytrzymali presję. Jestem z nich dumny - podkreśla szkoleniowiec AGH Kraków.

Przed nim oraz działaczami gorący okres przygotowań organizacyjnych do gry w pierwszej lidze.

- Liczymy na pomoc władz uczelni, która jest największym sponsorem zespołu. Trzeba też jednak zdawać sobie sprawę, że w KS AGH Kraków są teraz pierwszoligowe drużyny siatkarzy, koszykarzy i ekstraklasa badmintona. A budżet mamy określony - mówi Jarosław Jakubski. - Będziemy rozmawiać ze sponsorami, tymi, którzy z nami byli w tym sezonie i w poprzednich latach. Chcemy grać mecze w hali przy ulicy Piastowskiej, ale musimy położyć w niej nowy parkiet, bo takie są wymogi PZKosz, który prowadzi rozgrywki I ligi.

Władze uczelni bardzo ucieszyły nasze sukcesy, liczę na pomoc z ich strony, bez tego nie ruszymy z miejsca. Co do planów sportowych, to chcemy się utrzymać w pierwszej lidze. Konkretne decyzje personalne podejmować będzie sztab szkoleniowy, ale sugerujemy, by drużyna nadal oparta była w zdecydowanej większości na studentach AGH, bo to się sprawdziło i by wszyscy koszykarze, którzy wywalczyli awans, dostali szansę gry na zapleczu ekstraklasy. Budżet na pewno się zwiększy, bo zwiększą się koszty utrzymania zespołu. Nie po to biliśmy się o ten awans, by teraz poddać się bez walki - dodaje prezes AGH.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Koszykówka. Magiczny sezon AGH Kraków - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska