Monika Brodka
Wychowała się we wsi Twardorzeczka pod Żywcem w rodzinie o muzycznych tradycjach. Jej ojciec prowadzi regionalny zespół ludowy, więc od dziecka rwała się na scenę. I faktycznie: z czasem zaczęła z nim występować, stając się „maskotką” dorosłych wykonawców. Nasiąkła więc lokalnym folklorem i dopiero jako nastolatka odkryła dla siebie muzykę popularną – pop i rock.
Śpiewanie był jej pasją, dlatego w 2003 roku zgłosiła się do „Idola”. Przeszła jak burza przez wszystkie etapy i wygrała popularne talent-show. Dzięki temu podpisała kontrakt z dużym koncernem płytowym, na mocy którego nagrała dwa albumy bliskie nowoczesnemu soulowi. Brodka nie do końca dobrze się czuła w tej estetyce, dlatego postanowiła zawalczyć o siebie i na trzecim krążku zaprezentowała zupełnie inną muzykę.
„Granda” przyniosła ciekawie zaaranżowane piosenki o elektronicznym tonie i tanecznym rytmie, w których słychać było echa góralskiego folkloru. W znacznym stopniu była to zasługą młodego producenta Bartosza Dziedzica, z którym wokalistka znalazła wyjątkowe porozumienie. Płyta bardzo spodobała się słuchaczom i pokryła się podwójną platyną.
Mimo sukcesu „Grandy”, piosenkarka nie poszła za ciosem i nie nagrała jej kontynuacji. Podpisała kontrakt z zagraniczną wytwórnią PIAS i zwróciła się w stronę alternatywnego rocka. Efektem tego okazał się album „Clashes”, który przyniósł piosenki o mocno gitarowym brzmieniu.
Nie inaczej rzecz się miała z kolejnym krążkiem artystki. „Brut” był jednak już bardziej różnorodny i znalazło się na nim miejsce również na elektronikę. Obie płyty zawierały jednak wyłącznie piosenki po angielsku, ze względu na to, że przeznaczone były nie tylko na rodzimy, ale i na zagraniczny rynek.
Najnowszym efektem nieustannego głodu artystycznych wrażeń u Brodki jest jej mini-album „Sadza”. Tym razem piosenkarka nawiązała współpracę z cenionym producentem abstrakcyjnego hip-hopu działającym pod pseudonimem 1988. Nagrania, które wspólnie z nim przygotowała, to najbardziej eksperymentalna muzyka, jaką wokalistka firmuje swym nazwiskiem. Odwołują się one przede wszystkim do elektroniki z lat 90., wciągając mrocznym klimatem i psychodelicznym brzmieniem.
„Sadza” to najintymniejsza płyta Brodki. Osobista, szczera, bezpośrednia. Obnażająca ułomności, wypowiadająca skrywane tęsknoty. To historia o namiętnościach, kryzysie i potrzebie transformacji” – opisuje zawartość płyty jej wydawca.
