Krakowski sąd już raz badał, czy ekstradycja Polaka jest dopuszczalna i w styczniu br. uznał, że to możliwe.
Zdaniem amerykańskich śledczych Mateusz Z. 24 czerwca 2013 r. w Chicago zabił obywatelkę Czech. Potem uciekł do Polski i zamieszkał w Krakowie. Zadzwonili do niego agenci FBI i spotkali się z nim w krakowskim hotelu Sheraton. Mateusz Z. zgodził się, by pobrali od niego odciski palców i ślady biologiczne. Został też przesłuchany przez Amerykanów i tę czynność sfilmowano. Zebrane dowody śledczy przedłożyli w sądzie okręgowym w hrabstwie Cook, gdzie leży Chicago. Amerykański sąd nakazał aresztowanie Polaka pod zarzutem zabójstwa. Za to przestępstwo grozi do 60 lat więzienia.
Dopiero z tym dokumentem strona amerykańska wystąpiła w Polsce o aresztowanie i ekstradycję Mateusza Z. do USA. Powiadomiono naszą prokuraturę i mężczyzna został zatrzymany w Krakowie 15 kwietnia 2014 r. Trzy dni później sąd zamienił mu środek zapobiegawczy na poręczenie 100 tys. zł.
Po dwóch latach procesu Sąd Okręgowy w Krakowie zgodził się na ekstradycję Mateusza Z., bo zdaniem sędziego dowody świadczyły, że podejrzany z dużym prawdopodobieństwem popełnił przestępstwo.
Sąd podkreślił, że nie ma przesłanek odmowy przekazania Polaka do USA, bo zarzucane mu przestępstwo jest objęte umową o ekstradycji z 2003 r. i nie nastąpiło przedawnienie ścigania.
Na tę decyzję złożył zażalenie obrońca Mateusza Z. Sąd Apelacyjny w Krakowie nie zdecydował się jednak na oddalenie lub podtrzymanie wniosku o ekstradycję, ale ze względów formalnych nakazał wczoraj powtórkę procesu. Sędzia Barbara Nita-Światłowska zauważyła, że przy analizie sprawy nie wzięto pod uwagę ważnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które mówiło o warunkach, jakie trzeba spełnić, by wydać polskiego obywatela zagranicznym organom ścigania. Mateusza Z. nie było na ogłoszeniu tej decyzji.