https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Lech Skoczylas od wielu lat stroi i naprawia zabytkowe organy kościelne. Organmistrz to bardzo niszowy fach

Marcin Banasik
Lech Skoczylas przyznaje, że jego praca to praca na walizkach. Strojenie danego instrumentu polega na tym, ze trzeba jeździć w miejsca gdzie jest praca i spędzać tam co najmniej kilka dni.
Lech Skoczylas przyznaje, że jego praca to praca na walizkach. Strojenie danego instrumentu polega na tym, ze trzeba jeździć w miejsca gdzie jest praca i spędzać tam co najmniej kilka dni. Marcin Banasik
Jan Skoczylas z Krakowa jest jednym z nielicznych Polsce organmistrzów, którzy zajmują się strojeniem, budową i naprawą zabytkowych organów kościelnych. To, że uczestnicy mszy w mogilskiej świątyni śpiewają pieśni do czystych dźwięków instrumentu jest w dużej części jego zasługą. Rzemieślnik przyznaje, że muzyka pociągała go od zawsze. Już jako dziecko potrafił sam uczyć się gry na instrumentach.

Organy u Cystersów w Mogile

Lech Skoczylas zajmował się renowacją wielu instrumentów w krakowskich kościołach. Jednym z nich są organy w klasztorze ojców cystersów w Mogile. Od podstaw zbudował też instrument w kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika na Dąbiu.

Aby wejść na klasztorny chór, trzeba wspiąć się po wąskich i krętych schodach. Będąc już na górze przed oczami mamy tzw. prospekt organowy czyli to co widzi każdy, kto przyjdzie do świątyni i spojrzy w górę. Aby dotrzeć do wnętrza organów, trzeba wejść po drabinie, i przecisnąć się przez wąskie wejście. W środku jest mnóstwo metalowych i drewnianych piszczałek od kilkunastocentymetrowych do ponad dwumetrowych.

"Pieśni ludu krakowskiego"

Wszystko zaczęło się od książki "Pieśni ludu krakowskiego", którą mały Lech dostał od swojego dziadka.

- Okazało się, że jedna z pieśni była autorstwa mojego pradziadka. Mogę więc powiedzieć, że muzykę mam w genach. Pamiętam, że już jako dziecko, jak tylko mogłem dorwać jakieś organki lub fujarkę, to nie znając nut potrafiłem nauczyć się metoda prób i błędów grać na tych instrumentach - mówi rzemieślnik.

Do szkoły muzycznej rodzice zapisali Lecha, kiedy był w klasie szóstej, czyli za późno aby zaczynać przygodę z pianinem czy skrzypcami. - Skierowano mnie na waltornię. Później, jak pracowałem w krakowskiej operze, po pracy razem z kolegą chodziliśmy po kościołach i stroiliśmy organy. Z czasem rozwijaliśmy swój warsztat, a chętnych na strojenie i naprawę instrumentów było coraz więcej - wspomina początki w zawodzie organmistrza Lech Skoczylas.

Mogilskie organy mają system sterowania elektropneumatyczny.

- Co oznacza, że w kontuarze pod klawiszem jest styk. Ten styk puszcza prąd pod magnes, który z kolei podnosi zaworek wpuszczający powietrze do piszczałki. W organach mamy dwa tysiące piszczałek - tłumaczy działanie instrumentu Skoczylas.

Organmistrz zauważa, że jeśli o czasach powojennych mówi się, że nie były dobre dla rzemieślników, to lata 80 były tragiczne.

- Jeśli udało się gdzieś kupić wiertło i klej to był cud. Za wiertarką trzeba było stać w kolejce przez miesiąc. Nie było mowy o specjalistycznych narzędziach - wspomina rzemieślnik.

Temperatura

Przy strojeniu organów ważną rolę odgrywa temperatura, dlatego podczas tej czynności zawsze trzeba mieć termometr. Bywa, że kiedy rano zaczynamy stroić instrument jest chłodno, a popołudniu wychodzi słońce i temperatura w kościele podnosi się o kilka stopni. Wtedy organy przestrajają się i trzeba odpowiednio ustawić kamerton, aby nie było fałszu.

Poznawanie ludzi

Lech Skoczylas przyznaje, że jego praca to praca na walizkach. Strojenie danego instrumentu polega na tym, ze trzeba jeździć w miejsca gdzie jest praca i spędzać tam co najmniej kilka dni.

- Nie jest to dla mnie problem bo lubię poznawać nowe miejsca i ludzi. Wielu moich uczniów zaraziłem miłością do strojenia organów i mogę się pochwalić, że niektórzy z nich pracują dziś w renomowanych firmach na całym świecie.

Bolt nagra pasażerów

od 16 lat
Wideo

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
Ehh
25 listopada, 10:07, Zbigniew Rusek:

Czasem niepotrzebnie psuja instrumenty. Nieporozumieniem było w latach 80-tych XX wieku obcięcie piszczałek głosu Subcontrabass w Bazylice Mariackiej i przeróbka ich z otwartych na kryte (Bazylika Mariacka jest bardzo wysoka, więc tam umieszczenie 10-metrowej piszczałki nie stanowi zadnego problemu). Teraz są tam nowe organy, ale nie wiem, czy 32-stopowy głos (Untersatz) jest "otwarty", czy "kryty" (ponoć są tam jakieś piszczałki o długości ok. 10 metrów, ale czy to tego głosu, czy też 32-stopowego językowego). Organmistrz to nie jest zwykły rzemieślnik - to jest rzemieślnik-artysta (podobnie jak lutnik, stroiciel fortepianów, fortepianmistrz). Strojenie instrumentów mzycznych to jest bowiem sztuka.

Prawie jak mechanik autobusow,tam tez musi wszystko ...grać.

Z
Zbigniew Rusek
Czasem niepotrzebnie psuja instrumenty. Nieporozumieniem było w latach 80-tych XX wieku obcięcie piszczałek głosu Subcontrabass w Bazylice Mariackiej i przeróbka ich z otwartych na kryte (Bazylika Mariacka jest bardzo wysoka, więc tam umieszczenie 10-metrowej piszczałki nie stanowi zadnego problemu). Teraz są tam nowe organy, ale nie wiem, czy 32-stopowy głos (Untersatz) jest "otwarty", czy "kryty" (ponoć są tam jakieś piszczałki o długości ok. 10 metrów, ale czy to tego głosu, czy też 32-stopowego językowego). Organmistrz to nie jest zwykły rzemieślnik - to jest rzemieślnik-artysta (podobnie jak lutnik, stroiciel fortepianów, fortepianmistrz). Strojenie instrumentów mzycznych to jest bowiem sztuka.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska