Już w 2012 r. policyjna akcja "Meleks - ruch turystyczny" wykazała m.in. wymuszanie pierwszeństwa na skrzyżowaniu, nieprzepuszczanie pieszych na pasach, łyse opony i niesprawne oświetlenie w tych pojazdach. Były też przypadki, że prowadząca meleks kobieta wjechała w tramwaj, dwaj kierowcy ścigali się elektrycznymi wózkami na ulicy Szczepańskiej. Regułą stały się też nocne rajdy z głośną muzyką.
Niestety, władze Krakowa długo bagatelizowały problem, a liczba meleksów z roku na rok drastycznie rosła. Jeszcze cztery lata temu było ich około 100. Teraz jest ponad dwa razy więcej. Na przełomie 2013 i 2014 roku, w wyniku ustaleń krakowskich urzędników z przedsiębiorcami branży meleksowej, powstał specjalny raport, który zakładał ograniczenie liczby wózków elektrycznych. Idea nie została jednak wprowadzona w życie.
Teraz po raz kolejny urzędnicy obiecują, że ruch meleksów w Krakowie zostanie unormowany. - Powstał projekt zarządzenia, który został rozesłany do jednostek Urzędu Miasta Krakowa celem konsultacji. Niezwłocznie po zakończeniu uzgodnień zarządzenie będzie mogło być podpisane przez prezydenta i wprowadzone w życie - tłumaczy Michał Pyclik z ZIKiT.
Jak się dowiedzieliśmy, zarządzenie zakłada przede wszystkim zmniejszenie liczby meleksów wjeżdżających do stref A i B. Obecnie pozwolenie na to ma 230 wózków. Po zmianach ma ich być 160. Co więcej, ma być wprowadzony podział: połowa meleksów (czyli 80) będzie mogła poruszać się tylko w dni parzyste, a pozostałe w nieparzyste. Zmiany mają też dotyczyć wyglądu meleksów. Na pojeździe miałaby znaleźć się m.in. tabliczka z imieniem i nazwiskiem właściciela i jego adres, a ponadto cennik. Do pojazdów mogłoby też wsiadać naraz mniej osób.
Co znamienne, po raz pierwszy urzędnicy z ZIKiT piszą wprost, że cały program zmian powstał "z uwagi na pilną potrzebę poprawy bezpieczeństwa, ograniczenie liczby popełnianych wykroczeń oraz w celu ustalenia wysokich standardów obsługi ruchu turystycznego, co jest ściśle związane z wizerunkiem Krakowa". I podkreślają, że chcą, aby zmiany zaczęły obowiązywać jeszcze w tegorocznym sezonie turystycznym.
Wielu meleksiarzy nie kryje jednak oburzenia tymi planami. - Czy jeśli będę pracował co drugi dzień, to ktoś zmniejszy mi też ZUS i raty kredytów, które mam na pojazd? - pyta z rozgoryczeniem właściciel kilku meleksów (chce pozostać anonimowy). - Prawda jest taka, że urzędnicy prowadzą nagonkę na meleksy, zamiast zajmować się np. ograniczeniem liczby samochodów w centrum, które trują i powodują prawdziwe zagrożenie - dodaje.