Autorka: Karolina Gawlik, Gazeta Krakowska
Już za pięć lat poziom recyklingu musi wynieść w Krakowie 50 procent. To oznacza, że połowa wyrzucanego przez nas papieru, metalu, szkła i tworzyw sztucznych powinna być odzyskiwana i przekazywana do ponownego użycia. Obecnie współczynnik ten wynosi połowę mniej - 25 proc. To więcej niż w poprzednich latach, ale wymogi Unii Europejskiej cały czas się zaostrzają.
Z tego względu, MPO planuję w Baryczy modernizację sortowni odpadów selektywnie zbieranych, czyli tych gromadzonych w żółtych i zielonych pojemnikach oraz żółtych workach.
Za 11,5 mln zł MPO chce zamontować tam pięć nowych urządzeń - separatorów. Według szacunków, inwestycja w "starej" sortowni ma zwiększyć poziom recyklingu do 35 procent.
Problem w tym, że planowana inwestycja wyczerpie dalsze możliwości ulepszenia starej sortowni. Z kolei nowa, do której trafią odpady mieszane, już wykorzystuje najnowsze dostępne obecnie technologie. Gdy identyczny obiekt budowano w zeszłym roku w Oslo, wzorowano się właśnie na krakowskim projekcie.
Z tego względu, urzędnicy apelują do mieszkańców o większą dokładność w segregacji własnych odpadów. Przekonują, że dzięki wspólnym staraniom Kraków bez problemu osiągnie wymagany unijny poziom.
Jeżeli to się nie uda, grożą nam surowe kary.
- Najczęstsze błędy, jakie popełniają mieszkańcy przy segregacji, to wyrzucanie opakowań z tworzyw sztucznych z zawartością, czyli np. kubka z jogurtem, ze śmietaną. Często też do żółtych pojemników trafiają brudne ręczniki papierowe, a przecież nie każda makulatura nadaje się do recyklingu. Odpady higieniczne powinny trafiać do spalarni - wyjaśnia Rafał Korbut, zastępca dyrektora ds. gospodarki odpadami w MPO.
Dzięki nowej sortowni, Centrum Ekologicznego Barycz, poziom recyklingu wzrósł o ponad 5 proc.
W 2014 roku od mieszkańców Krakowa odebrano 293 tys. ton opadów, w tym 103 tys. ton w sposób selektywny.
Autor: Adam Wojnar, Gazeta Krakowska