FLESZ - Polacy pomagają uchodźcom

Sąd Okręgowy w Krakowie przyjął, że doszło do próby zabójstwa i skazał za to obu panów, ale sąd apelacyjny był odmiennego zdania i zmienił kwalifikację prawną na próbę ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Łukasza S.
- Nie ma dostatecznych dowodów, że jeden z oskarżonych podżegał drugiego do usiłowania zabójstwa pokrzywdzonego, a drugi podjął taką próbę - nie krył sędzia Piotr Kowalski. Zauważył, że oskarżeni nie mieli motywu, by dokonać takiego przestępstwa i to w miejscu publicznym w obecności innych świadków.
Zdarzenie rozegrało się 5 sierpnia 2020 r. wieczorem na ul. Dobrego Pasterza w Krakowie i było efektem długiego sporu między dwiema rodzinami o koszty wynajęcia garażu przez panów L. i pozostawionych tam swoich rzeczy.
Starszy 56-latek to z wykształcenia nauczyciel, a młodszy 26-latek prowadził portal internetowy na temat rajdów samochodowych.
Podpisano z nimi umowę 28 maja 2019 r. na wynajem, czynsz ustalono na 10 tys. zł miesięcznie. Do pewnego momentu interes jakoś się kręcił, ale przyszła pandemia i rozłożyła biznes na łopatki.
Panów L. nie było stać na zapłatę pełnego czynszu za luty, marzec, czerwiec i lipiec 2020 r. Za kwiecień i maj potraktowano ich ulgowo, ale zaległości systematycznie rosły i sięgnęły kwoty ponad 40 tys. zł.
Kasy za czynsz nie było, więc Łukasz S. wręczył panom L. dokument o rozwiązaniu umowy najmu.
Panowie L. mieli dwa tygodnie na uregulowanie należności i zabranie rzeczy, ale oni potraktowali to jako wypowiedzenie wojny. Tym bardziej, że z powodu zaległości Łukasz S. postanowił skorzystać z prawa do zastawu i zatrzymał w lokalu rzeczy najemców w związku z brakiem płatności. Rodzina L. szacowała, że ich rzeczy mogły być warte nawet 300 tys. zł. Zjawiła się tam żona Jerzego Krzysztofa L., kobieta zamieszkała w lokalu razem z mężem, a syn Jerzy Konstanty dowoził im jedzenie. Małżonkowie L. i ich syn zabarykadowali wejście do pomieszczeń biurowych. Kulminacja nastąpiła 5 sierpnia 2020 r. wieczorem.
Zdzisław S. z synami ujrzeli, że Jerzy Krzysztof L. jest poza warsztatem. Stał za otwartą bramą posesji i rozmawiał z synem, który siedział w renault clio. Łukasz S. skoczył, by zamknąć na kłódkę bramę i gdy się przy niej znalazł usłyszał, że ojciec mówi do syna: "Na co czekasz, rozjedź go, przejedź go!". I wówczas Jerzy Konstanty L. dodał gazu i uderzył w bramę, która z impetem trafiła stojącego za nią 28-latka. Łukasz S. padł nieprzytomny, z głowy lała mu się krew. Okazało się, że miał złamaną kość czołową, oczodołu i nosa.
Prokurator zarzucił Jerzemu Konstantemu L. próbę zabójstwa przy użyciu auta, a jego ojcu nakłanianie syna do uśmiercenia Łukasza S. Nie przyznali się do winy.
Biegli wypowiedzieli się, że zajście to nie był typowy wypadek komunikacyjny, bo doszło do staranowania bramy i uderzenia nią w człowieka. Wskazali, że auto jechało wtedy około 12 km na godzinę, co odpowiada dynamicznemu ruszaniu. Teraz w sprawie zapadł prawomocny wyrok.
- Te osoby nie powinny pić mleka. Jeżeli masz te przypadłości, ogranicz picie mleka
- To są objawy nadmiaru soli w organizmie. Zobacz niebezpieczne skutki uboczne
- Co zużywa najwięcej prądu w domu? Pralka, ładowarka a może lodówka? Sprawdź!
- W Krakowie powstaje handlowe monstrum. Już widać zarys! [ZDJĘCIA Z DRONA]
- Kąpielisko na Zakrzówku zmieniło się całkowicie. Czy na lepsze?