- Duże plakaty Pawła Sularza nadal można oglądać w okolicach ronda Barei, a Jacka Majchrowskiego przy skręcie z al. 29 Listopada w ul. Opolską. Kiedy wreszcie zostaną usunięte? - dopytuje się Katarzyna Bronikowska, mieszkanka Prądnika Białego. Podobne doniesienia składają nam inni mieszkańcy miasta i proszą o szybkie zdjęcie wyborczych plakatów. Sprawa nie zostanie jednak załatwiona od razu, bo w tym roku obowiązuje nowa procedura przy usuwaniu reklam wyborczych, które zbyt długo wiszą. - Zadaniem straży miejskiej jest inwentaryzacja miejsc, gdzie jeszcze pozostały plakaty. Ich usuwaniem zajmie się Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, a potem ukarze sztaby wyborcze kandydatów, które nie zadbały, by wyborcze materiały zostały odpowiednio wcześnie zlikwidowane - mówi Marek Anioł, rzecznik prasowy straży miejskiej.
Straż miejska spisała miejsca, gdzie jeszcze znajdują się nielegalne plakaty. Jest ich około 300. Wykaz tych miejsc dwa tygodnie temu trafił do biura miejskiego komisarza wyborczego, a stamtąd zostanie przesłany do ZIKiT. Zarząd zdejmie plakaty, a za ich usunięcie wystawi sztabom wyborczym faktury. - Nie wiemy jeszcze, na jaką kwotę będą opiewać, bo nie mamy jeszcze wykazu miejsc. A "wycena" jest od nich zależna - tłumaczy Piotr Hamarnik z biura prasowego ZIKiT. Urzędnicy z ZIKiT spodziewają się, że lista lokalizacji dotrze do nich wkrótce. - Wtedy jak najszybciej zabierzemy się za usuwanie pozostałości po wyborach - deklaruje Hamarnik. Prawdopodobnie nastąpi to w przyszłym miesiącu.
Wyborcze reklamy zostaną jednak uprzątnięte tylko z miejsc należących do gminy. Będą mogły zostać jeszcze np. na billboardach, bo te należą do prywatnych firm i tylko od nich zależy, jak długo zechcą utrzymać na swoich nośnikach wizerunki samorządowców. - Billboardami nie zajmowaliśmy się w ogóle - potwierdził rzecznik straży.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!