Mieszkaniec chciał poznać imiona i nazwiska kandydatów oraz dowiedzieć się, czy spełniają oni formalne wymogi naboru na stanowisko. Magistrat nie chciał tego ujawnić, zapewne dlatego, że w konkursie startował m.in. Jan Tajster, były dyrektor zarządu dróg, oskarżony przez krakowską prokuraturę o mobbing, korupcję, fałszowanie dokumentów...
Ta wiadomość wywołała skandal w całym mieście. Jan Tajster mimo to przybył na konkurs do magistratu. Urzędnicy ogrodzili wtedy nawet korytarz, aby utrudnić dostęp mediom do trzech kandydatów biorących w nim udział. Tłumaczyli to koniecznością zapewnienia odpowiednich warunków piszczącym test na dyrektora.
Trudno jednak wytłumaczyć fakt, że urzędnicy nie udzielili rzetelnej odpowiedzi na złożony wniosek o dostęp do informacji publicznej, do czego prawo ma każdy obywatel. Sąd w ustnym uzasadnieniu stwierdził, że źle zinterpretowano ustawę o pracownikach samorządowych i że urząd odpowiedział wymijająco pismem na pytania, których pan Ireneusz nie zadawał. Sędzia zauważył też, że jeśli chciano chronić dane osobowe kandydatów, można było próbować odmówić udzielenia informacji w ogóle, czego też nie zrobiono.
- Trudno zdobyć się na zrozumienie w przypadku błędu popełnionego przez wieloletniego prezydenta dużego miasta, dysponującego pomocą zespołu radców prawnych. Mamy nadzieję, że na dzisiejszej rozprawie te błędy się kończą i informacja zostanie udostępniona - komentuje Anna Cioch z Fundacji Stańczyka, która monitoruje już od lat działania krakowskiego samorządu i wytyka mu błędy.
Jan Tajster konkurs wygrał i prezydent mianował go na stanowisko, ale szybko go odwołał po protestach mieszkańców i krakowskich polityków.
Sąd nakazał udostępnić informację w ciągu 14 dni oraz zasądził, że prezydent na rzecz pana Ireneusza ma wpłacić 100 zł. Sam Jacek Majchrowski nie komentuje wyroku do momentu wydania przez sąd pisemnego uzasadnienia. Może jednak odwołać się od niego do Naczelnego Sadu Administracyjnego.