Tyciński oskarża go o pobicie i groźby karalne. Szefowie obu korporacji przy tej okazji oskarżają się wzajemnie. A w iCarze myślą o zatrudnieniu firmy ochroniarskiej.
iCar zamontował już kamery w kilku autach. - Dla bezpieczeństwa. Żeby w razie agresji, bójki mieć dowód - mówi Sławomir Raś, prezes firmy. Myśli o zatrudnieniu ochrony - podobne mają już korporacje taksówkarskie. - To jednak dość drogi interes - przyznaje Raś.
Tymczasem szefowie "Barbakanu" oskarżają iCara o to, że robi z siebie ofiarę. - Prawda jest taka, że żadnego pobicia nie było, tylko machanie rękami. iCar robi nagonkę na naszą korporację - mówi Stanisław Grzybowski, prezes "Barbakanu".
- To nieprawda. A w "Barbakanie" zapominają, że niedawno byli w podobnej sytuacji. Byli tańsi i inni taksówkarze ich tępili. Wiem, bo sam tam pracowałem - mówi Raś. O co poszło? Na stacji Orlenu przy ul. Grota-Roweckiego zatrzymał się Łukasz Tyciński. Podszedł do niego kierowca z "Barbakanu" i zaczął obrzucać wyzwiskami. - Nie powiem, k... i ch... poszły, bo w nerwach byłem. Ale to dlatego, że wcześniej ten gówniarz zajechał mi drogę i pokazał środkowy palec - mówi Marynowski. - Machałem rękami, ale go nie uderzyłem- zastrzega.
Tyciński twierdzi coś innego. - Usłyszałem, żebym się stamtąd zabierał. On otworzył drzwi mojego auta i uderzył mnie. Gdy zacząłem robić zdjęcia jego taksówce, dostałem drugi raz - mówi. Nie chce pokazywać twarzy. Boi się. Sprawę zgłosił na policji.
Policja prowadzi postępowanie w sprawie kierowania do Tycińskiego gróźb karalnych. - Mówiłem też o pobiciu, nie wiem dlaczego tego nie ma w zgłoszeniu - mówi kierowca iCara. - Przecież to on mi groził, że zawoła kolegów - ripostuje Marynowski. Czy zamontowanie kamer w autach coś zmieni? - Na pewno by pomogło w podobnej sprawie - kwituje Raś.