https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków przez dziurkę od klucza. Szalony Przewodnik Marcin Szymoniak i jego wycieczki bez sztampy

Jolanta Tęcza-Ćwierz
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Kraków - miasto królów, artystów i studentów - każdego roku przyciąga miliony turystów z całego świata. W niełatwym zadaniu oprowadzania gości po krakowskich zabytkach, uliczkach i nieznanych zakamarkach pomagają przewodnicy miejscy. Jednym z nich jest dr Marcin Szymoniak, który od 15 lat dzieli się z odwiedzającymi Kraków swoją pasją i wiedzą

Marcin Szymoniak to pasjonat Krakowa, który z wielką przyjemnością i satysfakcją oprowadza turystów po jednym z najpiękniejszych miast w Polsce. Jego wycieczki są nie tylko okazją do poznania historycznych i kulturowych skarbów Krakowa, ale także do odkrywania mniej znanych, ukrytych zakątków miasta.

Gród pod Wawelem o bogatej historii i niepowtarzalnym klimacie zawsze intrygował Marcina. Już jako młody chłopak z Turska - niewielkiej miejscowości pod Kaliszem - marzył o tym, aby przyjechać do stolicy Małopolski. W 2000 roku, gdy miał zaledwie 14 lat, spełnił to marzenie, po raz pierwszy odwiedzając Kraków wspólnie z rodzicami i bratem. I właśnie wtedy, podczas zwiedzania Wawelu, narodziła się w nim fascynacja tym historycznym miejscem i chęć bliższego poznania jego historii. Marcin był dociekliwym dzieckiem, zadawał pytania przewodnikom, pragnąc dowiedzieć się jak najwięcej. Ta ciekawość z czasem przerodziła się w pasję, która nie opuściła go podczas studiowania historii na Uniwersytecie Jagiellońskim.

- Niezapomniane wspomnienie z tej pierwszej wycieczki to moment, gdy patrzyłem na Wawel. Jednak zanim jeszcze zobaczyłem Kraków, już go pokochałem

- przyznaje Marcin.
Jak wspomina, w 2009 roku, będąc na czwartym roku studiów, postanowił połączyć swoją miłość do historii z pasją do Krakowa i został licencjonowanym przewodnikiem. - Jako przewodnik miejski mogę uczestniczyć w niezwykłych spotkaniach każdego dnia - mówi. - Pragnąłem dzielić się z innymi swoją wiedzą o Krakowie. Chciałem, aby turyści poczuli magię tego miasta, podobnie jak ja.

Zawód pełen wyzwań

Kiedyś przewodnicy zdawali trzyczęściowy egzamin państwowy i na tej podstawie mogli świadczyć usługi. W 2014 roku nastąpiła deregulacja zawodu, co zostało oprotestowane przez przewodników, jednak zapisy te nadal obowiązują. Dziś przewodnikiem może być każdy, kto ukończył 18 lat, jest niekarany oraz posiada wykształcenie minimum średnie.
Chcąc zostać przewodnikiem, Marcin przeszedł coś więcej niż tylko formalności. Licencję na wykonywanie zawodu wydał mu Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, jednak aby ją zdobyć, odbył kurs w PTTK. Później przez kilka lat był nauczycielem historii, WOS-u i przedsiębiorczości. W zeszłym roku obronił doktorat z nauk pomocniczych historii (głównie z nauki o dawnych pieczęciach) na Uniwersytecie Jagiellońskim i dziś łączy oprowadzania przewodnickie z pracą naukową.- Kurs przewodnika turystycznego trwa nieco ponad rok. Po jego ukończeniu należy zdać egzamin federacyjny. Kraków bardzo dba o to, żeby po mieście oprowadzali profesjonalni przewodnicy. Identyfikator wydawany jest na trzy lata - to czas, w którym trzeba się dokształcać, uczestniczyć w szkoleniach i wykładach.
W 2017 roku powstał w Krakowie związek sześciu stowarzyszeń przewodnickich, czyli Federacja Stowarzyszeń Przewodnickich (Marcin również jest jej członkiem). Przygotowała ona własny system szkolenia i egzaminowania przewodników oraz system identyfikacji przewodników z legitymacją i symbolem Federacji. Również Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze prowadzi swój system szkolenia i egzaminowania przewodników.

Mamy co pokazać!

W ciągu ostatnich dwudziestu lat Kraków przeszedł niesamowitą metamorfozę. - Kiedy przyjechałem tu w 2005 roku, na Placu Bohaterów Getta był... parking! - opowiada Marcin. - Wkrótce potem powstał tam pomnik - instalacja złożona z krzeseł, które symbolizują mienie porzucone przez Żydów. Nie było również Muzeum Rynek Podziemny, ani Muzeum Fabryka Schindlera. W 2007 roku ruszył Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema, w 2017 roku założono słynne Muzeum Żywego Obwarzanka, a coraz chętniej odwiedzane Podgórze doczekało się muzeum z prawdziwego zdarzenia w 2018 roku. Oferta muzealna została więc bardzo poszerzona - dodaje.
Miasto ewoluowało, turyści odwiedzają je masowo, a przewodnicy muszą dostosować się do ich oczekiwań. Co przyjezdni najbardziej doceniają w Grodzie Kraka? - Oryginalne krakowskie zabytki, które nie zostały zniszczone w czasie drugiej wojny światowej, tak jak to miało miejsce na przykład w Warszawie. Zagraniczni turyści doceniają też kwestie związane z kulinariami i gastronomią. Zawsze pojawiają się opinie, że mamy bardzo smaczne jedzenie, pięknie podane, a obsługa jest świetna - mówi przewodnik.
Coraz więcej osób w Krakowie żyje z turystyki, szacuje się, że liczba ta wynosi od 10 do 20 proc. krakowian. Największy boom był w 2019 roku, kiedy miasto pod Wawelem odwiedziło 14 milionów osób. Rozwój turystyki przerwała pandemia, jednak ta gałąź gospodarki szybko się odradza: w 2022 roku Kraków odwiedziło 8 milionów turystów, a w zeszłym roku - 12 milionów.

Niełatwe pytania

W pracy przewodnika nie zawsze jest różowo. Marcin z uśmiechem opowiada: Zdarza się, że grupy seniorskie zachowują się jak małe dzieci, a dzieci potrafią zwiedzać w skupieniu niczym dorośli. I przekonuje, że dla niego nie ma trudnych grup. Na pytanie o stresujące sytuacje, odpowiada: Czasem tylko dzieci mogłyby być bardziej zainteresowane moimi opowieściami niż swoimi telefonami. Tu przydaje się wsparcie nauczycieli i opiekunów grupy.
Przewodnik przyznaje, że czasami miewał trudności z pytaniami o współczesną politykę. - Staram się nie wchodzić na takie tematy, wolę skupić się na tym, co tu i teraz. Generalnie na tematy polityczne się nie wypowiadam, bo zawsze mam mnóstwo innych rzeczy do opowiedzenia, a czas mnie zwykle goni - mówi Marcin.
I dodaje, że uwielbia pytanie, które dość często się pojawia, kiedy znajduje się z grupą na dzwonnicy wawelskiej: Co się stanie, jak spadnie dzwon Zygmunt? - Pytanie to zadają i młodzi, i starsi, widać ludzi to bardzo frapuje. Na szczęście dzwon wisi już ponad pięćset lat i nie zanosi się na to, żeby miał spaść. Poza tym turyści często zadają pytania o... posadzki. To mnie zaskakuje, zwłaszcza gdy dookoła jest tyle pięknych, zabytkowych przedmiotów.
Zdarza się jednak, że Marcin nie zna odpowiedzi na zadane przez turystę pytanie. Wtedy nie kombinuje, tylko uczciwie przyznaje, że nie umie odpowiedzieć.

- Kiedy czegoś nie wiem, staram się poszukać rozwiązania. Jednak faktem jest, że pewne rzeczy się zmieniają, mówimy o nich trochę inaczej niż 5-6 lat temu.

Na przykład Ołtarz Mariacki Wita Stwosza został w latach 2015-21 poddany gruntownej konserwacji, a przewodnicy podczas szkoleń zyskali nową wiedzę o nim, którą teraz mogą przekazywać.

Przez dziurkę od klucza

Wawel, Rynek Główny, Kościół Mariacki, Sukiennice, Kazimierz - to swoiste „must see” każdego turysty. Jednak Marcin zabiera gości nie tylko w znane miejsca. Potrafi ukazać Kraków w sposób, który zaskakuje nawet mieszkańców. Wyprawa pod Bramę Floriańską staje się nagle opowieścią o Kleparzu, dzisiejszej dzielnicy Krakowa, który od 1366 r. do końca XVIII w. był samodzielnym miastem, nazywanym Florencją od świętego Floriana - patrona kościoła mieszczącego się przy ul. Warszawskiej. Także sekrety Teatru Słowackiego działają na słuchaczy jak magnes. W końcu to tu odbyła się pierwsza na ziemiach polskich projekcja kinowa, która miała miejsce w 1896 - rok po wynalezieniu kinematografu przez braci Lumière. Na deskach teatru odbyła się także premiera „Wesela” Wyspiańskiego, dramatu inspirowanego ślubem Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, który odbył się 20 listopada 1900 roku.

- Wspominam też o porażkach Stanisława Wyspiańskiego związanych z teatrem. Artysta nie wygrał konkursu na projekt kurtyny, chociaż kurtynę według jego pomysłu wykonano na 125-lecie otwarcia teatru, w 2018 roku. Przegrał też rywalizację o dyrekturę teatru z Ludwikiem Solskim

- mówi Marcin.
Krakowski przewodnik bardzo chętnie zabiera turystów do miejsc, o których trudno przeczytać w przewodnikach. Specjalnie dla nich ułożył program pt. „Kraków przez dziurkę od klucza”.

- Pokazuję Kraków niesztampowy, zabieram gości w miejsca, które są wprawdzie w obrębie Starego Miasta, ale do których rzadziej się chodzi, albo opowiadam historie mniej znane na temat bardzo znanych obiektów

- mówi.
Okazuje się, że obok Teatru Juliusza Słowackiego, przy kościele Świętego Krzyża, znajduje się najstarszy zachowany budynek mieszkalny w Krakowie, wczesnogotycki, mniej więcej 700-letni. Sam Plac Świętego Ducha także skrywa sporo różnych ciekawostek. Mieści się tam Dom pod Krzyżem, będący oddziałem Muzeum Krakowa, przy którym można zobaczyć drugą płytę upamiętniającą przysięgę Tadeusza Kościuszki na krakowskim Rynku Głównym, która pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. Ta, która obecnie znajduje się na płycie Rynku, jest już czwarta. - Opowiadam też o Kabarecie Zielony Balonik - pierwszym kabarecie na ziemiach polskich, oraz o Hotelu pod Różą - najstarszym w Krakowie. Wcześniej w budynku, gdzie dziś jest hotel, mieściła się pierwsza siedziba Poczty Polskiej założonej w 1558 roku. Na kamienicy zachował się piękny późnorenesansowy portal, na którym możemy przeczytać łacińskie zdanie: Niech dom ten przetrwa w tak odległe lata dopóki mrówka morza nie wypije, a żółw całego nie obieży świata.
Jedną z bardziej niesamowitych historii opowiadanych przez Marcina jest ta o pręgierzu krakowskim. Był to kamienny słup służący do publicznej chłosty i piętnowania złoczyńców, który stał na Rynku Głównym, naprzeciwko Pałacu Spiskiego. Pręgierz usunięto na początku XIX wieku, a jego część służy dziś jako cokół figury Matki Bożej znajdującej się w Mydlnikach.- Opowiadając o ociekającym krwią pręgierzu, nawiązuję do ciekawej nazwy ulicy Pędzichów. Są dwa wyjaśnienia tej nazwy. Pierwsza mówi o tym, że Pędzichowem pędzono bydło w stronę ulicy Sławkowskiej, a następnie na Rynek. Drugie wyjaśnienie jest takie, że z Rynku przez Bramę Sławkowską wypędzano przestępców na stracenie. Pod adresem Pędzichów 27 mieściły się miejskie szubienice i tam wieszano przestępców. Dziś mieści się tam budynek ZUS-u.

Szalony przewodnik

Po tylu latach w zawodzie przewodnika Marcin nie tylko oprowadza turystów, ale również z pasją przekazuje historyczną wiedzę na temat Krakowa. Określa się mianem „Szalonego Przewodnika” i nie ma w tym żadnej przesady. Jak mówi, ma w sobie elementy ADHD, ponieważ nie potrafi usiedzieć w miejscu. Stara się być niekonwencjonalny, spontaniczny i dygresyjny - nie podaje wyłącznie suchych faktów i dat, ale nawiązuje do sztuki i kultury, przeplatając wiedzę anegdotami, legendami i... fraszkami Jana Sztaudyngera. Swoim optymizmem i pasją zaraża innych. Nawet jeśli pogoda na wycieczkę jest kiepska.

- Mówię wtedy turystom: Pogoda nas nie rozpieszcza, zatem my musimy rozpieścić pogodę. Liczę na wasz uśmiech, entuzjazm i energię, a jeśli wam ich zabraknie, możecie czerpać ode mnie. Gdy po wycieczce czuję się bardzo zmęczony, świadczy to o tym, że dobrze ją poprowadziłem.

Podczas wycieczek Marcin skupia się na kluczowych atrakcjach, takich jak Wawel z majestatycznym zamkiem królewskim i katedrą, gdzie znajdują się groby polskich władców. Opowiada o bogatej historii tego miejsca, legendzie o smoku wawelskim oraz znaczeniu Wawelu dla polskiej tożsamości narodowej.
Kolejnym punktem wycieczek jest zwykle Rynek Główny - największy ze średniowiecznych rynków w Europie. Marcin zwraca szczególną uwagę na Sukiennice, gdzie kiedyś handlowano tkaninami, a teraz można znaleźć liczne stoiska z rękodziełem. Oprowadza także po Kościele Mariackim, z wieży którego co godzinę rozbrzmiewa hejnał. Zabiera także turystów na dawny żydowski Kazimierz, gdzie także dzisiaj można dostrzec ślady bogatej kultury jego mieszkańców, odwiedzając synagogi, czy zachwycając się lokalną kuchnią w tradycyjnych restauracjach.
Oprócz głównych atrakcji Marcin uwielbia odkrywać mniej znane miejsca i opowiadać historie związane z krakowskimi legendami i zwyczajami. Z żadną grupą nigdy się nie zgubił, ponieważ zbyt dobrze zna Kraków, jednak do dziś pamięta pewną zabawną historię z początków swojej przewodnickiej pracy. - Oprowadzałem czteroosobową rodzinę z pięcioletnią Nikolą. Staliśmy przed pomnikiem smoka wawelskiego, a ja opowiadałem najstarszą wersję legendy o smoku, która pochodzi z pierwszej połowy XIII wieku. Ma więc 800 lat! Według tej legendy smok zjadał nie owieczki, tylko krowy. Zastanawiałem się, czy mała Nikola będzie kojarzyła takie zwierzęta, czy kiedy opowiem jej o krowach, zrozumie, o co mi chodzi. Dlatego zamiast „krowy” powiedziałem „krówki”. A pięciolatka była przekonana, że krakowski smok zjadał… cukierki - śmieje się Marcin.
Miejski przewodnik ma także w ofercie tematyczne wycieczki, które skupiają się na różnych aspektach Krakowa, takich jak sztuka, architektura, czy historia XX wieku. Wśród nich znajduje się spacer po Nowej Hucie - socjalistycznej dzielnicy, która wciąż wzbudza zainteresowanie architektów i historyków. Każda wycieczka z Marcinem to niepowtarzalne przeżycie. Dzięki swoim umiejętnościom narracyjnym i bogatej wiedzy potrafi wciągnąć uczestników w fascynujący świat krakowskich opowieści i legend. Bez względu na to, czy chodzi o rodzinną wycieczkę, grupę uczniów, czy samotnego podróżnika, Marcin dostosowuje swoje oprowadzanie do oczekiwań uczestników, dbając o to, by każdy mógł cieszyć się wyjątkowymi chwilami w historycznym mieście.

Pasja, która trwa
Marcin zdradza, że jego ulubionym miejscem w Krakowie jest Las Wolski, gdzie ucieka od zgiełku miasta. Chętnie odwiedza również kościół kamedułów na Bielanach i kopiec Piłsudskiego. - Czasami wystarczy chwila wytchnienia na łonie natury, by nabrać nowych sił do pracy - przyznaje. - Uwielbiam też odetchnąć, szczególnie latem, w chłodnych i pełnych różnych gotyckich rarytasów krużgankach klasztoru augustianów na Kazimierzu. Jako historyk mogę powiedzieć, że najbardziej wyjątkowym zabytkiem Krakowa jest dla mnie Ołtarz Mariacki. Za każdym razem patrzę na niego tak, jakbym go widział po raz pierwszy. Absolutnie mi nie spowszedniał. Kiedy jestem z grupą przed ołtarzem, opowiadam o nim, a kiedy już pożegnam się z turystami, wracam, by znów popatrzeć na to wyjątkowe dzieło.

Marcin Szymoniak patrzy na Kraków przez pryzmat historii, a także historii sztuki.

- Fascynowałem się tym od dziecka. Kiedy widziałem w podręcznikach zdjęcia dziedzińca Collegium Maius, zamku na Wawelu, katedry, Sukiennic, Kościoła Mariackiego - wszystko to bardzo do mnie przemawiało.

A gdy byłem starszy, zachwycił mnie Wyspiański. Jego obrazy: „Planty o świcie”, „Chochoły” oraz witraż „Bóg Ojciec - Stań się” po prostu mnie oczarowały, wprawiły wręcz w mistyczne uniesienie. Chciałem w jakimś stopniu być częścią tego miasta, choćby przez to, że będę o nim mówił. Chcę nie tylko poznawać historię, ale także ją propagować, ukazując turystom piękno dawnego i współczesnego Krakowa.
Kluczem do sukcesu w roli przewodnika jest nie tylko wiedza, ale również umiejętność zadziwiania, zaskakiwania i zachęcania turystów do wspólnego odkrywania Krakowa. Zwłaszcza, że miasto staje się celem coraz liczniejszych wycieczek nawet w dobie internetu, kiedy wydawałoby się, że wszystko można znaleźć w telefonie. Marcin jest przekonany, że nic nie zastąpi osobistego spotkania z przewodnikiem, który nie tylko dzieli się wiedzą, ale również potrafi w odpowiedni sposób wczuć się w atmosferę miejsca.

Dziś, kiedy oprowadza grupy, wspomina, jak to wszystko się zaczęło. Patrzy na Kraków z miłością, dzieląc się swoją wiedzą i pasją, odkrywając tajemnice, które kryje to fascynujące miasto. W sercu Marcina wciąż tkwi mały chłopiec z Wielkopolski, który przyjechał do Krakowa z marzeniami, a teraz sam jest tym, który te marzenia spełnia dla innych.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska