Pacjent z porażeniem mózgowym nawet nie musi wstawać z łóżka ani jeździć codziennie do poradni na zabiegi. Wystarczy, że on lub jego opiekun przyciśnie jeden guzik, a robot rehabilitant naszpikowany elektroniką rozpocznie swoją pracę. Ta inteligentna i uczynna maszyna sama dobierze odpowiedni zestaw ćwiczeń i dostosuje do chorego siłę i kąt ruchów. Tymczasem rehabilitant człowiek w swoim gabinecie może obserwować rehabilitację i jednocześnie przyjmować innego chorego.
Prof. Mariusz Giergiel z Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Robotyki AGH ma tego robota już w swojej głowie. I w komputerze. - Będzie to rehabilitant wyspecjalizowany w przywracaniu sprawności rąk dzieci z porażeniem mózgowym - mówi prof. Mariusz Giergiel. Nie ma on nic wspólnego z robotami z amerykańskich filmów. Żadnego tułowia, nóżek czy głowy. Wygląda mniej więcej jak zewnętrzny stabilizator kolana. Tyle tylko że ze specjalnym oprogramowaniem.
Istotą skutecznej rehabilitacji jest systematyczne i wielokrotne powtarzanie ćwiczeń. Ale każdy pacjent potrzebuje indywidualnego podejścia. Jednemu potrzeba mniejszej liczby ruchów, za to mocniejszych. Drugi musi ćwiczyć powoli i przez dłuższy okres. - Dlatego nasze roboty będą tak zaprogramowane, by wykonywać ćwiczenia dla konkretnego pacjenta. Będzie szansa nastawić go tak, żeby do stopnia choroby dostosował odpowiednią liczbę, siłę i kąt ruchów - wyjaśnia prof. Giergiel.
Kiedy roboty będą mogły zastąpić rehabilitantów? Konkretnego terminu naukowcy niestety nie podają. - Staramy się o dofinansowanie na jego stworzenie. Potem zastosowanie urządzenia w leczeniu czeka analiza medyczno-ekonomiczna. Oby jak najszybciej zostały załatwione te wszystkie formalności - dodają inżynierowie z AGH. Bartosz Stemplewski, szef szpitala "Górka" w Busku-Zdroju, też nie może doczekać się "nowego pracownika". Krakowscy inżynierowie wybrali tę placówkę, bo tu najlepiej leczą dzieci z porażeniem mózgowym.
- Urządzenie jest bardzo zaawansowane technologicznie. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak ten elektroniczny sprzęt oceni stan chorego, a potem określi tryb leczenia, by przywrócić sprawność. To niesamowite - nie kryje zachwytu Stemplewski. Koszt inteligentnego robota wynosi ok. 300 tysięcy złotych.