Sprawą sędziego zajął się rzecznik odpowiedzialności dyscyplinarnej, bo Mirosław B. miał gigantyczne opóźnienia w pisaniu uzasadnień od wydawanych wyroków. Zwłoka w jego pracy sięgała czasami 400, a nawet 900 dni opóźnienia.
Najpierw sędzia usłyszał upomnienie, potem naganę, w końcu został dyscyplinarnie przeniesiony z krakowskiego sądu rejonowego do Sądu Rejonowego w Limanowej, gdzie pracował w Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Tu nie poprawił jakości pracy.
Sąd Apelacyjny usunął
Dlatego Sąd Apelacyjny w Krakowie 30 marca 2016 r. orzekł wobec sędziego Mirosława B. karę najsurowszą - złożenia z urzędu. Sąd poddał analizie okres od stycznia 2014 r. do 15 czerwca 2015 r. i pięć spraw, co do których opóźnienia uzasadnień pisemnych sięgały półtora roku.
Obwiniony złożył odwołanie do Sądu Najwyższego, jako sądu dyscyplinarnego drugiej instancji. Powołał się na niewspółmiernie wysoką karę w stosunku do przewinienia. Wskazywał przy tym, że przyczyną opóźnień był jego zły stan zdrowia i uciążliwe, dalekie dojazdy z domu do lima- nowskiego sądu.
Sąd Najwyższy w piątek 30 września nie uwzględnił odwołania sędziego.
Za takim rozstrzygnięciem opowiaadł się zastępca rzecznika dyscyplinarnego Arkadiusz Penar.
Stwierdził, że biegły lekarz wydał opinie, z której nie wynika, by choroba obwinionego Mirosława B. uniemożliwiała mu pracę. Zauważył przy tym, że kolejne kary dyscyplinarne wymierzane przez sąd nie dały żadnego rezultatu, a orzeczenia, do których obwiniony miał napisać uzasadnienie nie były skomplikowane.
Sąd Najwyższy w ostatecznym już wyroku uzasadniał, że stan faktyczny sprawy nie budzi wątpliwości.
Potwierdził, że sędzia Mirosław B. dopuścił się zwłoki w sporządzaniu uzasadnień. Dochodziło do 404 a nawet 900 dni opóźnienia.
- Permanentne zaleganie z obowiązkam, czyli z pisaniem uzasadnień jest społecznie szkodliwe, rzutuje na całe sądownictwo, ostatnio tak bardzo źle postrzegane przez opinię publiczną - powiedział sędzia Jerzy Steckiewicz.
Zauważył, że wymierzane kary dyscyplinarne powinna oddziaływać prewencyjnie, lecz w wypadku obwinionego tak się nie stało.
Sędziowie wylatują
Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy krakowskigo sądu, a jednocześnie Krajowej Rady Sądownictwa potwierdza, że jest mu znana sprawa Mirosława B. i nie może być tak, że z powodu zaniedbań sędziego szkody ponoszą strony postępowania. Brak w terminie uzasadnienia wyroku komplikuje ludziom ich sprawy.
- Konsekwentnie usuwamy „czarne owce” z naszych szeregów. W ciągu pięciu lat było w skali kraju 9 takich przypadków - zauważa. Dodaje, że sędzia znalazł się w trudnej sytuacji. Będzie mu teraz ciężko znaleźć zatrudnienie w innych zawodach prawniczych choćby jako adwokat lub radca prawny.
Sprawa ma też finansowe konsekwencje dla Mirosława B. Usunięty z zawodu nie może liczyć na otrzymywanie emerytury sędziowskiej.