Krakowska lewica od ośmiu lat potulnie stała przy boku Jacka Majchrowskiego. Teraz jednak zaczęła podnosić głowę, po zaskakująco dobrym wyniku Grzegorza Napieralskiego w wyborach prezydenta RP. Od kilku tygodni liderzy Sojuszu zręcznie podnoszą napięcie, zastanawiając się, czy poprzeć Jacka Majchrowskiego, czy wystawić własnego kandydata.
- Zawsze popieraliśmy prezydenta Majchrowskiego i bardzo go cenimy, ale on niestety nie kocha nas tak mocno, jak my jego - stwierdziła Senyszyn.
To wyraźna aluzja do sytuacji sprzed czterech lat, gdy Sojusz poparł Majchrowskiego w wyborach, ale prezydent nie zgodził się na połączenie list swojego komitetu z listami SLD. W efekcie Sojusz nie zdobył żadnego mandatu do krakowskiej rady miasta.
Jacek Majchrowski nie jest jednak skory do okazywania dowodów miłości SLD. - Nigdy z nikim się nie umawiałem na żadne stanowiska - powiedział nam prezydent. - Sprawy samorządowe powinny być z daleka od polityki. Mogę dyskutować z SLD o programie, natomiast politycznego stanowiska wiceprezydenta nie będę tworzył. Jak ktoś uzna, że nie udzieli mi poparcia, to będzie wyłącznie jego sprawa.
Grzegorz Gondek, szef krakowskiego Sojuszu nie kryje, że na ten tydzień zaplanowane były rozmowy z prezydentem Majchrowskim. Wczorajsza wymiana zdań między europosłanką Senyszyn i Jackiem Majchrowskim niezbyt dobrze im wróży i przybliża SLD do wystawienia własnego kandydata.
Jeszcze trzy tygodnie temu Sojusz planował wystawić w wyborach prezydenckich byłego posła Kazimierza Chrzanowskiego.
Ten jednak w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" stwierdził, że... najlepszym kandydatem jest Jacek Majchrowski. Teraz najpoważniejszą kandydatką jest Joanna Senyszyn.
Ostateczną decyzję w sprawie kandydata na prezydenta władze SLD mają podjąć pod koniec września. Partia jest w tej kwestii podzielona. Część działaczy skłania się ku poparciu Majchrowskiego. Konkurencyjna frakcja przekonuje natomiast, że z własnym kandydatem na prezydenta Sojuszowi łatwiej będzie wywalczyć mandaty do rady miasta.